Nie natrafiono dotąd na ślad jachtu, który w nocy z piątku na sobotę zdryfował w głąb morza. Na wysokości Dziwnowa jednostka straciła zdolność dalszej żeglugi. Załogę jachtu uratowano.
W nocy z 22 na 23 lipca w Brzegowej Stacji Ratownictwa w Dziwnowie odebrano sygnał wzywający pomocy. Do akcji wysłano jednostkę R28. Z pomocą ruszył również statek "Halicz", który jako pierwszy dotarł do jachtu. Udało się ewakuować załogę, akcja przebiegała sprawnie aż do chwili, gdy podczas holowania zerwała się lina. Hol wkręcił się w śrubę "Halicza". Jednostkę trzeba było odtransportować do Świnoujścia.
Rozpoczęto dalsze poszukiwania jachtu, który zdryfował w głąb morza. Jak dotąd ratownicy nie natrafili na jego ślad.
- Nie wiemy, czy jacht nie zatonął, bo warunki tego dnia były bardzo złe. Być może jakiś statek dalekomorski natrafi za jakiś czas na niego. Najważniejsze, że ludziom nic się nie stało - tłumaczą ratownicy z dziwnowskiej BSR. Chwile grozy przeżyła też załoga jachtu "Wda", który z czwartku na piątek wracał z Danii do Świnoujścia. Intensywność wiatru i fal dochodziła do 8 w skali Beauforta, a na jednostce zepsuł się silnik. W akcji brali udział ratownicy Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa SAR oraz policjanci. Na jachcie były trzy osoby - mieszkańcy Gdańska i Bydgoszczy. Tłumaczyli, że próbowali do świnoujskiego portu wpłynąć na żaglach, ale pojawiło się niebezpieczeństwo, że uderzą w budowany falochron. Jacht został doholowany do Świnoujścia, jego załodze nic poważnego się nie stało.{jathumbnail off}
Stocznie, Statki
Ratowali żeglarzy
25 lipca 2011 |
Źródło:
