Po komercjalizacji stocznia mogła zacząć realizować zlecenia nie tylko dla wojska, ale też dla kontrahentów cywilnych. Na tym rynku nie ma jednak dużego doświadczenia.
W Stoczni Marynarki Wojennej znów wrze. Negocjacje pakietu oszczędnościowego ze związkami zawodowymi skończyły się... wypowiedzeniem przez prezesa stoczni układu zbiorowego pracy.
- Tłumaczyłem załodze, że łatanie dziurawego statku do połowy, jest bez sensu - mówi Roman Kraiński, prezes zarządu Stoczni Marynarki Wojennej w Gdyni. - Nasza stocznia wciąż generuje straty. Aby sąd pozwolił nam na układ, musimy przedstawić źródła finansowania. Na ten moment to sprzedaż majątku, sukcesywnie realizowana i drastyczne oszczędności. Zdecydowałem się wypowiedzieć układ zbiorowy, który zresztą obowiązywał do końca ub. roku, gdyż potrzebne są radykalne kroki. Trzeba dostosować strukturę do wielkości sprzedaży. Lepiej choć części załogi zapewnić pracę, niż doprowadzić do sytuacji, kiedy wszyscy trafią na bruk. W tej chwili w stoczni pracuje ponad tysiąc osób. Ile straci pracę? - Za wcześnie na liczby - ucina prezes Kraiński.
Stanowiska prezesa nie podzielają związkowcy z Solidarności. Według nich wypowiedzenie układu zbiorowego i fiasko negocjacji pakietu oszczędnościowego ze związkami to wynik nieudolnej polityki prezesa stoczni.
- Rozmowy miały charakter pozorowany i były prowadzone w złej wierze, niezgodnie z elementarnymi zasadami dialogu społecznego - twierdzi Mirosław Kamieński, przewodniczący Komisji Międzyzakładowej "S" Stoczni Marynarki Wojennej. - Związki zawodowe w poczuciu odpowiedzialności za stocznię gotowe były do znaczących doraźnych ustępstw o charakterze ekonomicznym. Okazuje się, że w negocjacjach nie chodziło o osiągnięcie porozumienia dla dobra stoczni i załogi, a jedynie o ratowanie pozycji prezesa wobec totalnego braku sukcesów w kontraktacjach. Skutkiem jest odrzucenie dialogu i doprowadzenie do sytuacji konfliktowej.
Od ponad roku Stocznia Marynarki Wojennej znajduje się w upadłości układowej. Realizowany był program restrukturyzacji, który ma objąć sprzedaż zbędnego majątku, zwiększone kontraktowanie zamówień oraz zwolnienia pracowników. "Niestety od początku 2011 roku nastąpiło nagłe pogorszenie sytuacji, bowiem z hucznie zapowiadanych przez prezesa Romana Kraińskiego kontraktów zagranicznych i krajowych większość nie wypaliła. A znane już były wręcz nazwy krajów, które mają wnet zasypać stocznię zamówieniami" - napisali związkowcy w specjalnym oświadczeniu. Związkowcy z SMW podkreślają, że koszty tego fiaska jak zwykle według koncepcji zarządu ma ponieść załoga.
Zarzuty odpiera prezes stoczni.
- Należy pamiętać, że operujemy na rynku kontraktów wojskowych. To zupełnie inny rynek od cywilnego - mówi Roman Kraiński. - Kiedy w 2009 roku zostałem prezesem, to - w ramach tego rynku - stocznia miała zakontraktowanych 12 statków do remontu. Teraz mamy jeden, do tego po aukcji elektronicznej, więc w mało atrakcyjnej cenie. Dlatego, aby się utrzymać musimy wprowadzić drastyczne oszczędności. Na ten rok mamy trochę pracy. Wszystko wskazuje na to, że razem ze stocznią Nautą będziemy remontować Kobeny. Będziemy też budować żaglowiec dla Wietnamu. Sprawa jest właśnie dopinana w wietnamskim resorcie finansów. Z francuskim koncernem DCNS szykujemy się do przetargu na nowe okręty podwodne dla polskiej marynarki wojennej. To są jednak plany na przyszłość. My potrzebujemy pieniędzy na luty, marzec... Aby dotrwać do czasu, gdy będzie praca, musimy działać zdecydowanie.
Ponad 99 proc. akcji Stoczni Marynarki Wojennej posiada Agencja Rozwoju Przemysłu, pozostałymi dysponuje Ministerstwo Obrony Narodowej, którego zamówienia stanowiły podstawę działalność firmy. Stocznia MW w Gdyni w 2006 r. dwukrotnie straciła płynność finansową. ARP tłumaczyła wówczas, że powodem kłopotów był przerost zatrudnienia oraz nierentowne kontrakty. Sytuacja poprawiła się pod koniec 2007 r., kiedy zredukowano zatrudnienie. Po komercjalizacji przedsiębiorstwa stocznia mogła zacząć realizować zlecenia nie tylko dla wojska, ale też dla kontrahentów cywilnych. Kolejne problemy - m.in. z wypłatami - pojawiły się w 2009 roku. Od ub. roku gdyńska spółka znajduje się w procesie upadłości układowej.
Wioletta Kakowska-Mehring{jathumbnail off}
Stocznie, Statki
Konflikt w Stoczni Marynarki Wojennej
02 lutego 2011 |
Źródło:
