Mieszkańcy wiedzieli, że istnieje, ale większość go nie widziała. Teraz pewne jest, że już go nie zobaczy. Statek noszący imię miasta przestał właśnie istnieć. Możliwe jednak, że pojawi się nowy okręt o tej nazwie.
image
Matka chrzestna „Inowrocławia” Danuta Biernacka rozbija butelkę szampana o burtę wodowanego statku w fińskiej stoczni w sierpniu 1979 roku Fot. Archiwum
Był tzw. rorowcem, czyli jednostką służącą do przewozu naczep ciężarówek oraz kontenerów. W wieku 30 lat zakończył swój żywot w Indiach i to wcale nie dlatego, że był stary.
- Był w doskonałym stanie technicznym, jak na swój wiek. Nie mógł jednak konkurować z młodszymi o 15-20 lat okrętami, które zużywały mniej paliwa - mówi dyrektor ds. technicznych linii żeglugowych EuroAfrica, Bogdan Szczęsny.
Historia ms „Inowrocław”, choć stosunkowo krótka, obfitowała w ciekawe wydarzenia. W latach 90. znalazł się on na pierwszych stronach angielskich gazet, bowiem na jego pokładzie znaleziono 300 kałasznikowów, dwie tony materiałów wybuchowych, detonatory, granaty i kilka tysięcy sztuk amunicji. Wszystko to płynęło do Belfastu, a odbiorcą miała być IRA. Kilka lat temu w ładowni okrętu był też zabytkowy parowóz, który jechał na wystawę kolejnictwa w Wielkopolsce. „Inowrocław” brał też udział w akcji ratowniczej, gdy na Bałtyku zatonął prom „Jan Heweliusz”.
Jarosław Hejenkowski
Źródło: Express Bydgoski{jathumbnail off}
