Małe i średnie zakłady w regionie dały zatrudnienie byłym stoczniowcom. Program sprzedaży, zagospodarowania majątku obu stoczni jeszcze trwa i potrzeba zapewne co najmniej kilku miesięcy na pełne uruchomienie działalności przez nowych właścicieli - mówi w rozmowie z wnp.pl prezes zarządu DGA SA, Andrzej Głowacki.
- Ilu stoczniowców na pewno dostało pracę dzięki realizowanemu od marca ub. r. przez DGA programowi zwolnień monitorowanych i działalności Centrum Ofert Zatrudnienia?
- Szacujemy, że 1/4 spośród 8,5 tys. pracowników obu byłych stoczni. Tyle przynajmniej osób przyszło do nas potwierdzić fakt zatrudnienia. Jednak to nie jest pełna statystyka, bowiem wielu stoczniowców zwyczajnie nie poinformowało nas, że już pracuje, z częścią trudno nawiązać kontakt. Nie potrafimy więc tego udokumentować i przypisać „sukcesu” sobie.
- To odwróćmy sprawę, ilu stoczniowców na pewno nie znalazło pracy?
- Są to osoby zarejestrowane w powiatowych urzędach pracy (PUP). Według aktualnych danych, w zachodniopomorskich PUP-ach w ewidencji jest 1250 byłych stoczniowców, a w pomorskich – 1560, łącznie to 2810, czyli 31 proc. zwolnionych z obu stoczni.
- Czy wskaźniki te maleją?
- Tak, a my stawiamy sobie za cel, aby w końcu czerwca – czyli, gdy zakończymy nasz program - tylko 25 proc. byłych stoczniowców było zarejestrowanych w PUP-ach. Nie powinno być ich więcej niż 2100. Należy pamiętać, że obie stocznie zwolniły łącznie 9100 osób.
W mojej ocenie, wielu byłych stoczniowców wybrało swój model życia i dzisiaj nawet liczba zarejestrowanych w PUP nie określa tych, którzy nie potrafią znaleźć się na rynku pracy.
- Czy DGA analizował, gdzie znaleźli pracę stoczniowcy i jakie jest wykorzystanie ich kwalifikacji z poprzedniego miejsca pracy lub nabytych po waszych szkoleniach?
- Zwolnieni stoczniowcy znaleźli pracę w kilkudziesięciu zakładach, lecz nie ma wśród nich jeszcze bezpośrednio ani jednego, z przekształcenia majątku stoczni. W Stoczni Szczecińskiej prawie w ogóle nie został on sprzedany, w Stoczni Gdynia – kupiono siedem z dziewięciu głównych składników majątku. Zatem to nie inwestorzy, którzy kupili majątek obu stoczni, stworzyli miejsca pracy. Liczymy, że w najbliższych 2-3 miesiącach na terenie stoczni rozpoczną działalność kolejne spółki i będą przyjmować do pracy byłych stoczniowców. Z jednym wszak zastrzeżeniem - raczej nie w oparciu o umowę o pracę i jej gwarancją na lata, lecz kontraktów na działalność gospodarczą lub jako pracowników firm podwykonawczych.
- A jak są wykorzystane kwalifikacje stoczniowców, często unikalne?
- Niestety, dla wielu świetnych specjalistów, typu spawacze, montażyści, nie ma ofert pracy na Wybrzeżu. Takie są skutki zmiany struktury przemysłu, w tym zaniku usług stoczniowych. Jednak nasza pomoc pozwoliła m.in. zmienić mentalność i podejście do pracy. Namawialiśmy np. do podjęcia działalności gospodarczej, także tworzenia wspólnych, specjalistycznych firm, bowiem są one pożądanym partnerem dla pracodawców.
Formuła ta sprawdziła się. Uczestnicy naszego programu podjęli np. działalność w zakresie remontu kadłubów okrętowych, usług elektrycznych, mechanicznych, czy budowlanych i pracują na kontraktach w kraju i za granicą. Wiele osób podjęło działalność gospodarczą w nowych profesjach, a paleta tu jest bardzo szeroka - np. od ochrony mienia, usług dźwigowych począwszy, a na wypożyczaniu samochodów kempingowych i działalności handlowej skończywszy.
W odnalezieniu się na rynku pracy w nowym charakterze na pewno pomogły nasze szkolenia. Np. 15 stoczniowców przekwalifikowało się na motorniczych i pracują w Tramwajach Szczecińskich, ponad 40 pracuje w agencjach ochrony mienia i osób. Sporo przekwalifikowało się na kurierów, wiele osób przeszło do przemysłu rafineryjnego (Rafineria Gdańska), a nawet do sektora edukacji. Mamy mnóstwo przykładów, co świadczy o kreatywności byłych pracowników stoczni.
- Jakie są wnioski DGA z realizacji w byłych stoczniach programu monitorowanych zwolnień?
- W przyszłych takich projektach musi być promowana aktywność w poszukiwaniu pracy. W tym programie wprowadzono założenie, że stoczniowiec dostaje 2,5 tys. zł wynagrodzenia przez sześć miesięcy. Jednak gdy wcześniej podjął pracę, świadczenie nie było już dalej wypłacane. Dlatego gros pracowników czekało na ostatni moment, czyli do grudnia, z poszukiwaniem pracy.
Stoczniowcy nie powinni mieć dylematu: świadczenie, czy praca? Wielu ekspertów podpowiada, że osoba, która znajdzie wcześniej pracę, powinna otrzymywać jeżeli nie całość, to większość należnego świadczenia. To by zapobiegło spiętrzeniu chętnych szukających pracy zimą, czyli w okresie, gdy tradycyjnie rośnie bezrobocie.
Drugi wniosek dotyczy zmian w systemie wspierania działalności gospodarczej, który formalnie jest dobry i rozbudowany. Jednak dotyczy tylko osób, zakładających firmy jednoosobowe. Z pomocy nie mogą natomiast skorzystać ci, którzy utworzą spółkę, wspólnie kupią droższą maszynę lub sprzęt. To zdecydowanie ogranicza możliwości na rynku pracy, bowiem pracodawcy chętnie zatrudnią mikrofirmę – składającą się z kilku specjalistów i mających oprzyrządowanie, a nie pojedyncze osoby, nawet z dobrymi kwalifikacjami.
Trzeci wniosek dotyczy silnego wsparcia dla pracodawców w regionach, w których prowadzone są tak duże programy restrukturyzacyjne.
- Co będzie z tymi 2100 stoczniowcami, którzy w lipcu nadal nie znajdą pracy?
- Pozostaną w gestii „normalnej” działalności PUP-ów, choć już na takich samych zasadach, jak inni zarejestrowani bezrobotni. Do końca projektu będziemy intensywnie działać na rzecz beneficjentów. COZ-y czekają. Mamy jednak nadzieję, że wszyscy byli stoczniowcy pozostający bez pracy szybko ją znajdą, ponadto 30 czerwca będzie ich znacznie mniej niż planowane 2100.
- Jakie są przesłanki?
- Jestem przekonany, że nadal będziemy obserwować wiele korzystnych trendów. Po pierwsze, uda się zbyć lub zagospodarować pozostałe składniki majątku w obu stoczniach, a nowi nabywcy rozpoczną proces produkcji. Wychodzenie z kryzysu polskiej gospodarki i firm w obu regionach będzie skutkować wzrostem zatrudnienia, także w grupie byłych pracowników stoczni, to drugi czynnik.
Po trzecie, wiosna to tradycyjny start prac sezonowych i budowlanych. A w tym roku planowany jest bardzo szeroki front projektów infrastrukturalnych, wspieranych z Unii Europejskiej i przygotowania do Euro 2012. Dlatego optymistycznie patrzę na założone cele.
Piotr Stefaniak, wnp.pl
{jathumbnail off}
Stocznie, Statki
Andrzej Głowacki, DGA SA o losach zwalnianych stoczniowców
27 kwietnia 2010 |
