Stocznia Szczecińska stoi pusta, stoczniowcy siedzą w domach, ale największe związki zawodowe działające w zakładzie utrzymały swoje struktury. Co ich szefowie mówią o nowym inwestorze i planach wobec stoczni w Szczecinie i Gdyni?
Jacek Kantor, Solidarność '80
- Cieszymy się, że pojawiło się w końcu trochę informacji o planach uruchomienia firmy i zatrudnieniu stoczniowców. Deklaracja przyjęcia docelowo dwóch tysięcy pracowników nas zadowala. Oczywiście nie spodziewamy się, że już w najbliższych miesiącach zatrudnienie osiągnie taki poziom. Cieszy nas też to, że w Szczecinie planowana jest oprócz budowy statków, także budowa innych konstrukcji stalowych. Stawia to nas w dobrej sytuacji, bo uruchomienie budowy takich elementów jest dużo prostsze i szybsze niż wznowienie budowy statków. To zaś oznacza, że nasza stocznia może wcześniej niż w Gdyni na nowo zaangażować ludzi do pracy. Nasza sytuacja w ogóle wydaje się lepsza niż kolegów z tamtej stoczni. Inwestor stwierdził, że planuje tam budowę statków do transportu LNG. Nawet gdyby miał gotowe projekty, to nie da się ot tak po prostu rozpocząć budowy takiego statku w stoczni, która nigdy takich jednostek nie budowała. My na transporcie LNG pośrednio możemy natomiast skorzystać. Zakładam, że w do budowy gazoportu będą potrzebne konstrukcje stalowe. Możemy je zrobić. Szansą dla szybkiego postawienia stoczni na nogi jest też realizacja przerwanego kontraktu z holenderskim Spliethoffem na budowę dwóch statków con-ro. Jeden z nich jest już w częściach na pochylni. Oczywiście nie jest tak różowo. Stocznia Szczecińska Nowa przerwała budowę, armator odzyskał zaliczki, teraz ten kadłub należy do Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych. Jeśli jednak będzie wola ze wszystkich stron, sprawę da się "odkręcić" i statek dokończyć.
Tak się też złożyło, że nowy właściciel ma trochę czasu na przygotowanie stoczni do uruchomienia. Ludzie dostali odprawy, są wakacje. Myślę jednak, że od września stoczniowcy będą coraz bardziej interesowali się możliwością powrotu do firmy. Dobrze by było, gdyby menedżerowie nowej stoczni zrobili coś w rodzaju rekrutacji i jasno określili: pana potrzebujemy od teraz, panów za jakieś pół roku, panów niestety nie będziemy już potrzebować. Stoczniowcy będą chcieli wiedzieć, na czym stoją. Bo nie jest tak, że każdy może sobie wyjechać do jakiejś innej stoczni na Zachodzie. Z wielu względów, najczęściej rodzinnych, to niemożliwe.
Cieszy nas to, że stocznią będzie kierował pan Bogusław Adamski. To najbardziej odpowiednia osoba.
Krzysztof Fidura, Solidarność
- Ważne, że deklaracje dotyczące przyszłości stoczni zostały złożone publicznie, w obecności ministra skarbu. Ważne, że ujawnił się nowy szef polskich stoczni i co więcej, pokazał obok siebie Bogusława Adamskiego, który ma kierować naszym zakładem. Są więc już pewne konkrety, wiadomo, kogo możemy pytać, co dalej. Teraz czekamy na kolejne kroki. 21 lipca transakcja ma być sfinalizowana. Potem muszą zostać zbudowane struktury odtwarzające stocznię. Dlatego nie spodziewamy się, że 10 sierpnia w zakładzie będzie już na etatach dwa tysiące osób. Najważniejsze będzie jednak to, że firma zacznie się uruchamiać. Bardzo nam zależy na tym, by powstało przedsiębiorstwo na zdrowych podstawach ekonomicznych. Dla inwestora wchodzi bowiem w grę tylko ekonomia, nie polityka. Jeśli coś nie wypali, to wycofa się ze stoczni jeszcze szybciej, niż się w niej pojawił. Wierzę jednak, że wraz z Gdynią uda nam się stworzyć atrakcyjną ofertę i da to korzystne dla spółki efekty.
Obecna pozycja Szczecina jest dość dobra. Być może pomoże nam to, że prezes Polskich Stoczni pracował kiedyś dla Spliethoffa, dla którego w Szczecinie budowaliśmy statki. Mamy też PŻM, dla którego mieliśmy zaprojektować i zbudować promy. Na tych kontaktach i przerwanych za czasów SSN kontraktach możemy rozpędzić stocznię, przeczekać kryzys i dociągnąć do lepszych czasów na rynku okrętowym. Najważniejsze jest teraz to, by stocznię uruchomić, by coś się w niej działo. Żeby stoczniowcy czekający w domach widzieli, że jest szansa powrotu do pracy, że w miejscu ich zakładu nie ma jakiejś czarnej dziury.
Zdzisław Kołodziejczyk, Związek Zawodowy "Stoczniowiec"
- Oceniam to wszystko pozytywnie. Obecnie najsłabszym punktem nowej stoczni będzie zdobycie nowych kontraktów i finansowania budowy statków. Musimy odbudować zaufanie do branży stoczniowej. Dobrze, że w stoczni został Bogusław Adamski. On wie, jacy świetni fachowcy ostatnich latach odeszli ze stoczni. Też ich znam. Sprawdzeni, zaangażowani, niezwykle cenni. Wiem, że wielu z nich, mimo że ma pracę, czeka na możliwość powrotu do stoczni. Bardzo by się w niej przydali.
not. akr{jathumbnail off}
Stocznie, Statki
Stocznia od nowa - opinie związkowców
02 lipca 2009 |
