
Stocznia szczecińska. Statek Fesco Vladimir dla rosyjskiego armatora
Fot. Cezary Aszkiełowicz / AG
Do 21 lipca QInvest przeleje na konta polskiego rządu całość kwoty (ponad 300 mln zł), jaką wylicytował na aukcji. Inwestor przedstawił się mediom we wtorek w Warszawie, bo w stolicy będzie działać jego nowa spółka Polskie Stocznie, która ma zarządzać produkcją w obu zakładach, w Gdyni i Szczecinie. Szefem Polskich Stoczni został Jan Ruurd De Jonge, z wykształcenia inżynier okrętowy, kiedyś oficer holenderskiej marynarki wojennej i szef jednej z holenderskich stoczni.
- Działalność zaczynamy 1 sierpnia - zapowiedział De Jonge. - W Gdyni chcemy produkować statki do przewozu skroplonego gazu LNG. Rocznie planujemy wodować trzy-cztery takie statki. Z kolei w Szczecinie będzie produkcja jednostek wyspecjalizowanych (typu off-shore), jednostek dla sił zbrojnych oraz każda możliwa produkcja stalowa - tłumaczył. Produkowane przez Polskie Stocznie statki mają w przyszłości transportować skroplony gaz z Kataru do Polski, na podstawie umowy, którą rząd właśnie podpisał z katarskimi firmami gazowymi.
De Jonge przyznał, że pracę w stoczniach znajdzie tylko część obecnych pracowników. Według wstępnych szacunków - około 1,5-2 tys. w Gdyni, 2 tys. w Szczecinie. - Nie mogę jeszcze podać dokładnych cyfr. Bo zatrudniać będziemy w zależności od potrzeb, liczby zamówień, które zbierzemy.
Jak zapewnił "Gazetę" minister skarbu Aleksander Grad, procedura przejęcia stoczniowego majątku przez katarskiego inwestora została już zaakceptowana przez Komisję Europejską.
Konrad Niklewicz
{jathumbnail off}
