Stocznie, Statki
Dawno temu stoczniowcy walczący – także w Brukseli – o przetrwanie swoich zakładów zaprosili do Polski unijną komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes.

A ona, chociaż nie wpłynęło to na jej decyzję o likwidacji zakładów, zaproszenie przyjęła. Kurtuazja? Chyba tak, bo pani komisarz, postrach największych koncernów i jeden z najważniejszych urzędników w Brukseli, przez wiele miesięcy do naszych stoczni jednak nie mogła dojechać i spotkanie kilkakrotnie przekładano.

Przyjechała teraz, kiedy wszystkie kluczowe decyzje są albo dawno podjęte (jak w przypadku Gdyni i Szczecina), albo właściwie przesądzone (w przypadku Stoczni Gdańsk). Niechętni rządowi związkowcy wietrzą, który to już raz, spisek. Ich zdaniem pojawienie się komisarz na „stosie pogrzebowym polskiej stoczni" (takim transparentem powitano ją w Szczecinie) ma odwrócić uwagę opinii publicznej od nieporadności rządu, który nie potrafił uchronić dwóch zakładów przed likwidacją.

Tej opinii nie zmienia, przynajmniej na razie, fakt, że majątek stoczni w Szczecinie i Gdyni kupił inwestor zapowiadający kontynuację produkcji stoczniowej. Trudno się dziwić podejrzliwości związkowców, bo wciąż nie wiadomo nawet, kto tak naprawdę jest tym zbawcą, dzięki któremu stocznie powstaną „jak feniks z popiołów", co w niedawnej rozmowie z „Rz" podkreślał przedstawiciel tajemniczego inwestora.


Andrzej Krakowiak


Czytaj więcej w "Rzeczpospolitej"
{jathumbnail off}
1 1 1

Źródło:

Waluta Kupno Sprzedaż
USD 3.6468 3.7204
EUR 4.2248 4.3102
CHF 4.4881 4.5787
GBP 4.9581 5.0583