Stocznie, Statki
- Restrukturyzacja Stoczni Gdańsk pochłonie 595 mln zł, ponad połowę już wyłożyliśmy na stół. Zwolnienia są konieczne, bo dziś za dużo osób pracuje w działach nieprodukcyjnych - mówi Konstanty Litwinow, szef ISD Polska, właściciela stoczni w Gdańsku.

Konstanty Litwinow
Konstanty Litwinow
Fot. Dominik Sadowski / AG

Konrad Niklewicz: Komisja Europejska daje zielone światło dla uruchomienia planu restrukturyzacji Stoczni Gdańsk. Co to oznacza dla Stoczni? Ile osób straci pracę?

Konstanty Litwinow: - W działach nieprodukcyjnych zatrudniamy dziś o ok. 400 osób za dużo, ale to nie oznacza, że wszystkie one będą musiały odejść. Po restrukturyzacji w stoczni będzie pracować ok. 1,9 tys. osób. To oznacza konieczność redukcji około 230 etatów. Zabiegamy o to, by część z osób dziś przewidywanych do zwolnienia mogła się przekwalifikować i zatrudnić w innym dziale. Dziś struktura zatrudnienia w naszej stoczni nie jest dobra. Za dużo osób pracuje w działach nieprodukcyjnych.

Jeśli uda się przekwalifikować na przykład 170 osób, to wówczas zwolnienia dotkną tylko ok. 230 pracowników. Dla wszystkich osób, które nie będą mogły zostać w stoczni, zostanie uruchomiony program "zwolnień monitorowanych" we współpracy z powiatowym urzędem pracy. Na terenie stoczni będą działać doradcy z urzędu pracy, którzy będą pomagać w poszukiwaniu nowego zatrudnienia dla zwalnianych. To powinno pomóc, bo w Gdańsku bezrobocie nie jest wysokie, na poziomie ok. 4,5 proc.

Elementem planu restrukturyzacji Stoczni Gdańsk jest ostatnia, dodatkowa transza pomocy publicznej: 150 mln zł. Na co zostanie przeznaczona?

- Te 150 mln zł pomocy przekazane w postaci quasi-pożyczki od Agencji Rozwoju Przemysłu prawie w całości wydamy na uregulowanie starych zobowiązań stoczni wobec ZUS, samorządu i innych instytucji publicznych. Nazywamy to quasi-pożyczką, bo w zamian za pieniądze ARP otrzyma od nas udziały w firmie z opcją odkupienia w przyszłości.

Ile własnych pieniędzy i pożyczek bankowych ISD włoży w restrukturyzację Stoczni Gdańsk? I co ten plan prócz zwolnień przewiduje?

- Łączna wartość planu restrukturyzacji to 595 mln zł. Kapitał własny, który już wyłożyliśmy na stół, to 305 mln zł. To oznacza, że musimy zaciągnąć 290 mln zł kredytu. Z tych 595 mln zł 230 mln zostanie zainwestowane w budowę fabryki wież do elektrowni wiatrowych. 160 mln zł chcemy wydać na modernizację linii technologicznej produkcji statków, a resztę na pozostałe koszty związane z restrukturyzacją (w tym na kapitał obrotowy, czyli np. na zakup materiałów do produkcji statków itp.).

Restrukturyzacja Stoczni Gdańsk przewiduje, że w przyszłości zakład będzie się opierał na trzech typach produkcji: statkach, wieżach wiatrowych (elementach elektrowni wiatrowych) i konstrukcjach stalowych.

Jeśli chodzi o produkcję statków, nasz główny plan dotyczy hali K1. To największa hala stoczniowa w Europie. Dziś jest kłębowisko różnych warsztatów, bez jednego ciągu technologicznego. To bardzo nieefektywne rozwiązanie ciągnące w dół produktywność stoczni. Chcemy zrobić z K1 nowoczesną dobrze zorganizowaną halę prefabrykacji, tak, żeby jak największe elementy statków montować już w hali. Wtedy mniej prac trzeba będzie wykonywać na pochylni, co zwiększy jej efektywność i przepustowość.

Jak szybko zmiany zostaną wdrożone?

- Nie mamy dużo czasu. Komisja Europejska zadecydowała, że zmiany technologiczne w produkcji statków muszą być zrealizowane do końca roku. Zgodnie z umową z KE pochylnia B5 została już zamknięta, a do końca grudnia zamkniemy pochylnię B3. Wtedy w stoczni zostanie tylko jedna pochylnia. W przyszłym roku zdecydujemy, czy będziemy budować dok pływający.

Z kolei budowa zakładu produkcji wież wiatrowych ma rozpocząć się w I kw. 2010 r. - w najbliższych tygodniach ogłosimy przetarg na generalnego wykonawcę fabryki. Pod koniec 2011 r. pierwsze wieże powinny wyjechać ze stoczni. Wszystkie inwestycje są rozpisane do 2014, ale główne wydatki poniesiemy do końca 2012 r.

Zresztą pierwsze tysiące ton konstrukcji stalowych już w stoczni zrobiliśmy: zbiorniki cylindryczne, wysięgniki okrętowe. Już dziś 6-7 proc. obrotu stoczni pochodzi z produkcji konstrukcji stalowych.

W czasie, gdy wy negocjowaliście z Komisją Europejską szczegóły planu restrukturyzacji dla Gdańska, rozstrzygnęły się losy stoczni w Szczecinie i Gdyni. Oba zakłady zostały pokawałkowane i sprzedane na aukcjach. Inwestor, który kupił kluczowe elementy zakładów w Gdyni i Szczecinie, z marszu może rozpoczynać produkcję. Wy, kiedy kupowaliście Gdańsk w 2007 r., w ostatnich dniach rządów PiS, chyba nawet nie wiedzieliście, w co się pakujecie. Serce was nie boli?

- Boli. Zwłaszcza jak widzimy, za jaką cenę oni to kupili. I jeszcze bez żadnych zobowiązań, bez ludzi do utrzymania. Z drugiej strony znacznie ważniejsze jest, by polskie stocznie działały i nam też na tym bardzo zależy. Jesteśmy w końcu głównymi polskimi producentami blach dla przemysłu stoczniowego.


Rozmawiał: Konrad Niklewicz
{jathumbnail off}
1 1 1
Waluta Kupno Sprzedaż
USD 3.6182 3.6912
EUR 4.2232 4.3086
CHF 4.5137 4.6049
GBP 4.8868 4.9856

Newsletter