Parlamentarzyści jakby trochę sporządnieli. To znaczy - już tak często jak kiedyś nie popadają w konflikt z prawem. A może tylko nauczyli się to prawo omijać? I łatwiej im idzie, bo sami to prawo kształtują.
Premier Donald Tusk usunął senatora Tomasza Misiaka z partii i wszystkich stanowisk. Senator jest współwłaścicielem i szefem rady nadzorczej firmy, która bez przetargu otrzymała kontrakt na pośrednictwo pracy dla zwalnianych stoczniowców w Gdyni i Szczecinie. Wcześniej Misiak pracował przy specustawie, która zajmuje się sprawą stoczni. Premier stwierdził, że choć senator prawa nie złamał, to "standardy nie zostały dochowane". Podobnie skwitował rewelacje dotyczące biznesowo-towarzyskich powiązań wicepremiera Waldemara Pawlaka. Z tym że jego z niczego nie usunął, bo się bał, że rozpadnie mu się koalicja. Zaznaczył jednak, że gdyby Pawlak był w PO, to by stamtąd natychmiast wyleciał, co oznacza, że w PO obowiązują wyższe standardy niż np. w rządzie.
Ale wróćmy do Misiaka. W zasadzie trudno oczekiwać więcej. Sprawę można by uznać za zakończoną. Jest jednak jeszcze coś, co mnie niepokoi.
Są to słowa senatora Misiaka, jakie - broniąc się przed zarzutami - wypowiedział w poniedziałek w TVN 24. Otóż, jak skrzętnie wyliczył, w identycznej sytuacji jak on jest ok. 40 procent posłów. Dodał, że znajdują się oni we wszystkich partiach. Czyli prawie połowa parlamentarzystów wpływa na ustawy, które mają bezpośredni wpływ na ich interesy jako przedsiębiorców.
Tłumaczy to, dlaczego sprawa Misiaka wyszła dopiero teraz. Jego koledzy z parlamentu uznali, że takie zachowanie jak najbardziej mieści się w obowiązujących standardach i nie widzieli w tym niczego zdrożnego.
Na kpinę zakrawa fakt, że Misiak broniąc się podkreślał, iż nie istnieje żadna ustawa, która rozwiązywałaby jego dylematy. Ciężko doprawdy stwierdzić, do kogo te pretensje.
Na koniec wczorajszej konferencji prasowej premier Tusk zaproponował, żeby rozpocząć dyskusję nad tym, jak przekuć standardy w przepisy prawa, co miałoby w przyszłości zaprowadzić "naruszacza standardów" prosto do wiezienia.
Propozycja premiera stawia jednak posłów w trudnej sytuacji. Misiak wyleciał z PO, bo pracował nad ustawą, która dotyczyła go osobiście. Podobnie będzie z ustawą o standardach. Jestem więc dziwnie spokojny, że żaden z posłów nie będzie chciał podpaść premierowi i nie ruszy palcem, by taka ustawa powstała. Wszystko pozostanie wiec po staremu.
Marek Sterlingow {jathumbnail off}
Stocznie, Statki
Felieton Sterlingowa: Senator Misiak i standardy
18 marca 2009 |
