W Stoczni Gdynia i Stoczni Szczecińskiej Nowa ruszają zwolnienia grupowe. Jeśli jednak sprzedaż obu zakładów zakończy się niepowodzeniem i zwalniani stoczniowcy oraz pracownicy zakładów kooperujących nie znajdą nowej pracy, stopa bezrobocia na Wybrzeżu może wzrosnąć nawet o 2 procent. Już w tej chwili na Pomorzu Zachodnim pracy nie ma prawie 15 proc. osób, a na Wschodnim tylko kilka procent mniej.
Od poniedziałku mają być podpisywane pierwsze umowy dotyczące szkoleń dla zwalnianych pracowników, którzy mają się przekwalifikować. Umowę na realizację usług szkoleniowo-doradczych na rzecz pracowników gdyńskiego zakładu i SSN podpisały z Agencją Rozwoju Przemysłu dwie spółki: Konsorcjum Doradztwo Gospodarcze DGA SA z Poznania oraz Work Service z Wrocławia. - Spotykamy się z nimi i rozmawiamy, jak to ma funkcjonować - mówi nam Krzysztof Fidura, wiceprzewodniczący "Solidarności" z SSN.
Konsorcjum informuje, że w ramach podpisanej umowy będzie świadczyło przez 16 miesięcy, tj. do 30 czerwca 2010 r., kompleksową usługę szkoleniowo-doradczą dla 8 tys. osób. Tak duża liczba pracowników, których obejmuje restrukturyzacja, wywołuje uzasadnione obawy o dalszy wzrost bezrobocia w regionie. DGA prognozuje, że redukcja zatrudnienia w sektorze stoczniowym spowoduje wzrost stopy bezrobocia w tych regionach nawet o 2 procent. Konsorcjum obiecuje, że przedstawi każdemu stoczniowcowi przynajmniej 2 oferty pracy. W Gdyni i Szczecinie zostaną uruchomione biura, w których doradcy zawodowi i pośrednicy pracy będą pomagali stoczniowcom w znalezieniu nowego zatrudnienia. Na razie na Pomorzu brakuje jednak ofert pracy, nie tylko dla stoczniowców, ale i dla pracowników zwalnianych z innych przedsiębiorstw.
Specustawa stoczniowa zakłada sprzedaż majątku stoczni bez obowiązku szukania nabywcy branżowego zapewniającego produkcję statków. Mimo kryzysu i faktu, że kraje UE przeznaczają bardzo duże sumy z pomocy publicznej na ratowanie narodowych firm (a protekcjonizm w UE jest zakazany), rząd PO - PSL nie zamierza niczego zmieniać w specustawie. Według Macieja Wewióra, rzecznika Ministerstwa Skarbu Państwa, nie należy spodziewać się zmian w tej sprawie. - W UE poszczególne kraje zawsze wiążą jakieś przepisy prawa. UE ma instrumenty, którymi stara się blokować rządy narodowe. Jednak powinniśmy wykazywać się inteligencją, aby wykorzystać każdą możliwość dla własnych interesów - zauważa poseł Maks Kraczkowski (PiS), wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Gospodarki. Dodaje, że wszystkie rządy w UE dofinansowują np. branżę samochodową, a w naszym rządzie panuje "atmosfera błogostanu". - Przyjmują wszystko, czego oczekuje UE - podkreśla Kraczkowski.
Krzysztof Fidura przewiduje, że SSN może mieć problemy z produkcją do czasu zakończenia działania procesu sprzedaży majątku. - Z wszystkich zapowiedzi wynika, że do końca obowiązywania ustawy (czyli do końca maja) ma być utrzymana produkcja 3, a nie 6 statków. Byłaby to niedobra wiadomość dla stoczni - mówi związkowiec. Zdaniem Fidury, produkcja 6 statków zapewniłaby utrzymanie załogi w pełnym składzie, co zwiększyłoby prawdopodobieństwo nabycia zakładu przez inwestora branżowego.
Jednak jak informuje nas Roma Sarzyńska, rzecznik ARP (ARP odpowiada za proces restrukturyzacji stoczni), w Szczecinie do końca maja była planowana produkcja 4 statków. - Nigdy nie brano pod uwagę większej ilości. Natomiast związkowcy chcą, żeby w ramach podpisanych kontraktów zbudować jeszcze dwa. Ale zgodnie z ustawą kompensacyjną tych dwóch dodatkowych nie da się zbudować do końca maja - wyjaśnia Sarzyńska. I dodaje, że nie można sprzedawać majątku, na którym ciążą zobowiązania w postaci niezakończonej produkcji statków. Z kolei w Stoczni Gdynia ma być zakończona budowa 3 statków.
Według Macieja Wewióra, na przełomie marca i kwietnia mają ruszyć pierwsze przetargi na zakup majątku obu stoczni.
Paweł Tunia
Stocznie, Statki
Obiecują po dwie oferty pracy
02 marca 2009 |
Źródło:
Mikołaj Chrzan 2009-02-28, ostatnia aktualizacja 2009-02-27 19:09:46.0
Do końca maja zwolnieni będą wszyscy pracownicy Stoczni Gdynia - 5200 osób. By nie trafili na bezrobocie, jeden ze związków zawodowych tworzy Spółdzielnię Pracę Stoczniowiec.
- Specustawa stoczniowa miała nam zapewnić miękkie lądowanie. Dziś już nikt w to nie wierzy, rząd nie wywiązuje się z obietnic - opowiada Leszek Świętczak, szef związku zawodowego Stoczniowiec. - Przykład? Choćby punkty konsultacyjne dla pracowników. Niby są, ale nic z tego nie wynika, trudno tam uzyskać jakiekolwiek informacje.
Do sądu trafił niedawno wniosek o rejestrację Spółdzielni Pracy Stoczniowiec. - Założycielami są 24 osoby, związane głównie z naszym związkiem. Ale potem - po opłaceniu wpisowego w wysokości 100 zł - przystąpić będzie mógł każdy - mówi Świętczak, który trafił do rady nadzorczej nowego podmiotu. Informacja o zakładaniu spółdzielni trafiła już też do załogi - opublikowano ją w rozdawanym załodze związkowym biuletynie.
Spółdzielnia ma zajmować się wykonywaniem różnego typu usług. - W stoczni mamy przeróżnych pracowników: od spawaczy po sprzątaczki. I podobnie szeroka będzie nasza oferta: nie wykluczamy świadczenia usług przy budowie statków, sprzątania. Prowadzimy już rozmowy z potencjalnymi klientami, ale na razie nie chcę podawać ich nazwy - mówi Leszek Świętczak
Spółdzielnia Pracy kojarzy się z archaiczną formą prowadzenia działalności gospodarczej. - A wcale tak nie jest - przekonuje szef Stoczniowca. - Różnica jest taka, że w spółce cały zysk idzie do właściciela. W spółdzielni wszyscy są właścicielami. Oprócz wynagrodzenia za pracę, będą dostawali dywidendę.
Świętczak nie chce na razie prognozować, ilu ze zwalnianych stoczniowców zapisze się do spółdzielni.
Koledzy z konkurencyjnych związków zawodowych też niechętnie komentują sprawę. - Mamy wątpliwości, czy Świętczak będzie dobrym menedżerem. Do tej pory lepiej wychodziły mu strajki - mówi jeden z nich.
Mikołaj Chrzan
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.