Stocznie, Statki
Smutna sobota w Szczecinie. Tego dnia będzie zwodowany najprawdopodobniej ostatni statek w historii miejscowej stoczni. Kilka dni później zacznie się wyprzedaż majątku zakładów w Szczecinie i w Gdyni.

"Fesco Vladimir"
"Fesco Vladimir" - ostatni statek zbudowany w szczecińskiej stoczni
Fot. Cezary Aszkiełowicz / AG


Nie wiadomo, kto kupi podzielony na cząstki majątek ani jak go wykorzysta. Przetarg na doki, maszyny i stoczniowe tereny będzie otwarty i bezwarunkowy, decydować ma tylko oferowana cena, co oznacza, że niewielkie są szanse na to, by w miejsce znikającej Stoczni Szczecińskiej Nowa pojawił się inny, duży inwestor stoczniowy. Prawie wszystkie stocznie świata mają dziś kłopoty finansowe i dlatego 180-metrowy kontenerowiec "Fesco Vladimir" budowany dla rosyjskiego armatora Fesco zapewne przejdzie do historii jako ostatnia, 45. jednostka zwodowana w Stoczni Szczecińskiej Nowa i 673. w ogóle zwodowana po wojnie w Szczecinie.

Stoczniowcy chcą, by wodowanie stało się smutną uroczystością. Bramy zakładów będą otwarte dla wszystkich chętnych - gości ma być nawet kilka tysięcy. Jeszcze przed wodowaniem fotoreporter lokalnego oddziału "Gazety" zrobi wszystkim obecnym pamiątkowe zdjęcie na tle statku i wielkiej suwnicy.

Podobny los czeka Stocznię Gdynia. Jej majątek, podzielony na małe kawałki, też będzie za kilkanaście dni wystawiony na przetarg.

Wyprzedaż stoczniowego majątku to główny element planu uzgodnionego z Komisją Europejską. Tylko pod tym warunkiem Bruksela zrezygnowała z wydawania nakazu zwrotu miliardów złotych nielegalnej pomocy publicznej, jaką przez lata w stocznie pompowano.

Na mocy specjalnej ustawy stoczniowcy, którzy muszą odejść z SSN i ze stoczni w Gdyni, są objęci specjalnym programem odpraw, finansowanym z pieniędzy publicznych. Pierwsze świadczenia - jak powiedział "Gazecie" wiceminister skarbu Zdzisław Gawlik - już zostały wypłacone. W Stoczni Gdynia w ostatnim tygodniu pracę straciła pierwsza grupa 75 osób. W połowie marca z pracy odejdzie kolejnych 395 stoczniowców. I tak będzie aż do końca maja, do kiedy pracę straci cała licząca ok. 5,2 tys. osób załoga.

Specustawa przewiduje też, że pieniądze uzyskane ze sprzedaży stoczniowego majątku będą wydane na spłatę licznych wierzycieli stoczni. Zgodnie z harmonogramem przedstawionym przez Agencję Rozwoju Przemysłu (która nadzoruje proces sprzedaży stoczni) pierwsze ogłoszenie o przetargu ma majątek stoczni ma się ukazać w prasie już 9 i 16 marca. Wyprzedaż ma być błyskawiczna - jej koniec zaplanowano na maj br.

Nie wiadomo, jak duże będzie zainteresowanie majątkiem stoczni. - Kryzys jest potężny. W ostatnim kwartale w światowych stoczniach odwołano 90 proc. zamówień na nowe statki! Ceny spadają nawet o 20 proc. - mówi Gawlik. Potencjalni kupcy w Polsce - np. Stocznia Remontowa w Gdańsku oraz Stocznia Gdańsk (kontrolowana przez ISD) - też mają finansowe trudności. - Problem w tym, że sprzedaż majątku nałożyła się na największy od lat kryzys w transporcie morskim. Armatorzy nie myślą dziś o zamawianiu nowych jednostek, ale o tym, by znaleźć pracę dla swojej obecnej floty - dodaje Dariusz Adamski z gdyńskiej "S".

Całemu procesowi bacznie przygląda się Bruksela, która ostrzega, że nie pozwoli na żadne odstępstwa. W ostatnich dniach Komisja Europejska dopytywała się, czy aby na pewno w stoczniach nie zostały podpisane żądne nowe kontrakty. Pytała też, czy stoczniom aby nie udzielono dodatkowej pomocy publicznej. - Na wszystkie zapytania odpowiedzieliśmy. Proces przebiega zgodnie z ustaleniami - zapewnia Gawlik.

Związki zawodowe oraz niektórzy stoczniowi menedżerowie apelowali o próbę renegocjacji z Brukselą warunków restrukturyzacji stoczni. Zdaniem Gawlika nie ma na to jednak praktycznie żadnych szans. 

Konrad Niklewicz, współpraca: Andrzej Kraśnicki, Szczecin, Mikołaj Chrzan, Gdańsk 
{jathumbnail off}
1 1 1
Waluta Kupno Sprzedaż
USD 3.6182 3.6912
EUR 4.2232 4.3086
CHF 4.5137 4.6049
GBP 4.8868 4.9856

Newsletter