Władze Gdańska zaglądają do kieszeni portów. Samorząd uznał, ze terminale przeładowcze muszą zapłacić 2-procentowy podatek od nieruchomości. W przypadku DCT jest to kwota 10 mln złotych rocznie. – Odwołaliśmy się od tej decyzji – mówi Adam Żołnowski, dyrektor ds. strategii w DCT Gdańsk, argumentując, że całkowite koszty dzierżawy gruntów dla DCT wzrosną nawet o 600 mln zł.
Terminal jest zbudowany na gruncie dzierżawionym od Zarządu Portu na okres 30 lat. - Za własne środki w wysokości 260 mln euro wybudowaliśmy całą infrastrukturę - tłumaczy główny strateg DCT.
Wysokie nakłady inwestycyjne zwracają się latami, dlatego władze terminalu prawdopodobnie planowały przedłużyć okres dzierżawy o kolejny 30-letni okres. Teraz jednak sytuacja nie wygląda zachęcająco, a właściciel DCT, australijski fundusz inwestycyjny, może czuć się oszukany: - Ten podatek nie był dyskutowany przy podpisywaniu umowy dzierżawy. Jeśli będziemy musieli dodatkowo płacić podatek od nieruchomości w wysokości około 10 mln zł rocznie, to przy założeniu 60-letniej dzierżawy zapłacimy 600 mln zł więcej, niż wynika z umowy - mówi Adam Żołnowski. - Gdybyśmy wiedzieli wcześniej, że taki podatek zostanie nałożony, pewnie decyzje inwestycyjne byłyby trochę inne - dodaje. Zastrzeżenia władz terminalu budzi także sposób naliczenia podatku, który został obliczony na podstawie wartości gruntów już po inwestycjach infrastrukturalnych (...), które były poniesione na własny koszt, a nie od wartości samych gruntów. Dla DCT decyzja władz Gdańska jest niezrozumiała, bo może szkodzić przyszłym inwestycjom. DCT od dłuższego czasu ma w planach budowę drugiego terminalu w Gdańsku, jednak im większe obciążenia fiskalne, tym mniejszy zapał potencjalnych inwestorów do realizacji nowych projektów. (...) Odwołanie, złożone przez terminal, obecnie jest rozpatrywany przez Naczelny Sad Administracyjny.
