Porty, logistyka

Czy mniejsze niż w zeszłym roku przeładunki w gdańskim porcie oraz zmniejszenie dostępności kolejowej do operatorów w Gdyni poważnie odbije się na kondycji naszych portów morskich? Póki co, nie panikujmy - odpowiadają portowcy.

Według danych dziennika Rzeczpospolita, w I półroczu tego roku w polskich portach morskich przeładowano 11 proc. ładunków mniej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku, co jest największym spadkiem wśród portów basenu bałtyckiego (Litwa 10,4 proc., Dania 10 proc., Szwecja 6 proc.). Nie oznacza to, że we wszystkich bałtyckich portach źle się dzieje, albowiem wzrosty zanotowały porty rosyjskie (o 9 proc.), estońskie (2,5 proc.) i łotewskie (o 17,6 proc.).

Największy spadek odnotował Gdańsk – 24,4 proc., głównie z w powodu spadku przeładunku paliw, Port Gdynia jest w o wiele lepszej sytuacji - tam zniżka wyniosła 4,4 proc. Z kolei zespół portowy Szczecin - Świnoujście może pochwalić się wzrostem o 2,1 proc.

Janusz Kasprowicz, rzecznik Morskiego Portu Gdańsk SA, przyznaje, że spadek przeładunków jest dotkliwy i faktycznie szczególnie dotyczy paliw płynnych.

- Założyliśmy na ten rok przeładunek 10 mln ton paliw płynnych, a w poprzednich ośmiu miesiącach zanotowaliśmy 5 mln 200 tysięcy, więc raczej nie uda nam się zakładanego wyniku osiągnąć - mówi. - W tym wypadku jesteśmy uzależnieni od rosyjskich jednostek, które odwiedzały nas rzadziej.

Ale, jak przekonuje, tragedii nie ma.

- Nadrabiamy ten spadek innymi surowcami: bardzo dobrze jest jeżeli chodzi o kontenery, podobnie chociażby z kruszywami do budowy dróg, czy zbożem - wyjaśnia rzecznik gdańskiego portu. - Niemal bez przerwy zawijają do nas trzystutysięczniki. Gdański port jest portem uniwersalnym, brak jednego surowca potrafimy sobie zrekompensować innym. Nie widzę wielkiego zagrożenia.

Faktycznie - jeżeli chodzi o obrót kontenerami, w polskich portach odnotowano wzrost o 21 proc., a prym w tym segmencie wiedzie właśnie Gdańsk, którego przeładunki w liczbie 410 tys. kontenerów oznaczają wzrost w stosunku do I półrocza 2012 o 31 proc.

Słabszy tylko o kilka procent wynik Gdyni może się jednak powiększyć w najbliższych miesiącach. Powodem jest drastyczne ograniczenie, od 3 września do 8 grudnia tego roku, przepustowości pociągów towarowych na odcinku Gdynia - Gdańsk - Pruszcz Gdański i całkowite zamknięcie w tym samym czasie linii kolejowej Gdynia - Kościerzyna. Zarząd Morskiego Portu Gdynia oraz operatorzy terminali portowych i inne firmy obsługujące ruch ładunków przez ten port, zareagowały na tę informację listem do ministra transportu, budownictwa i gospodarki morskiej Sławomira Nowaka.

Piszą w nim m.in. „Ograniczenie przepustowości o ponad 50 pros. w stosunku do wykorzystywanych obecnie oznacza, że mniej niż połowa ładunków transportowanych dotychczas koleją do i z Portu Gdynia będzie mogła zostać obsłużona. W praktyce oznacza to całkowity paraliż działalności terminali masowych, dla których transport kolejowy nie ma alternatywy. Dla terminali kontenerowych, które od lat zgodnie z unijną i krajową polityką transportową pracowały nad zwiększeniem udziału transportu kolejowego, ograniczenie to nie tylko będzie ogromnym utrudnieniem w obsłudze ładunków, ale też spowoduje zaprzepaszczenie dotychczasowych osiągnięć w rozwoju przewozów intermodalnych. Obecnie, w większości terminali portowych, udział kolei w obsłudze ładunkowej wynosi od 40 do 70 proc. Nie da się utrzymać tego poziomu przewozów przy tak drastycznym ograniczeniu dostępu kolejowego do portu.

Alarmują również, iż podobne ograniczenia, choć w mniejszym zakresie, dotkną też Portu Gdańsk, nastąpi utrata ładunków na rzecz konkurencyjnych portów zagranicznych, co spowoduje ogólny spadek przeładunków i przychodów kilkudziesięciu firm funkcjonujących dzięki usługom na rzecz portu. Efektem może być także likwidacja jakiejś liczby miejsc pracy.

Mimo wszystko Janusz Jarosiński, prezes Morskiego Portu Gdynia SA, jest optymistą.

- Wydaje mi się, że przy dobrej woli uda się uniknąć najgorszego - mówi. - W naszym liście wskazujemy rozwiązania, które mogłyby zminimalizować skutki tych prac. W ciągu najbliższych dni ma się odbyć spotkanie w tej sprawie.

Dagmara Łuczka, rzecznik prasowy spółki BCT Bałtycki Terminal Kontenerowy w Gdyni powiedziała nam, że na terenie terminalu nie widać na razie skutków ograniczenia ruchu na kolei.

- Wszystko idzie zgodnie z planem - stwierdziła. - Co do przyszłych zagrożeń z tego powodu, czy i jaki będzie to miało wpływ na nasz terminal i jakie będziemy ewentualnie wprowadzali rozwiązania - za wcześnie mówić.

- Ministerstwo Transportu Budownictwa i Gospodarki Morskiej kieruje do PLK SA zalecenie, aby spółka przeanalizowała dostępne działania zwiększające możliwości przewozu ładunków z i do portów Gdańska i Gdyni oraz nakazujące maksymalnie efektywne wykorzystanie posiadanej, w trakcie remontu, infrastruktury torowej - poinformował nas Mikołaj Karpiński, rzecznik prasowy MTBiGM.

Czy nasze porty wyjdą obronną ręką z zapowiadanego spowolnienia gospodarczego?

- Jest obawa - to musi się to odbić również na gospodarce naszego kraju - mówi prezes Jarosiński. - W tej chwili opracowujemy plan, przygotowujemy się na trudny czas, m.in. poprzez racjonalne cięcie kosztów, które zdało egzamin podczas poprzedniego kryzysu.

Tekst i fot. Czesław Romanowski

Zaloguj się, aby dodać komentarz

Zaloguj się

1 1 1 1
Waluta Kupno Sprzedaż
USD 4.0323 4.1137
EUR 4.2919 4.3787
CHF 4.4221 4.5115
GBP 5.0245 5.1261

Newsletter