Porty, logistyka
Po upadku stoczni powinniśmy dmuchać na zimne i sprawdzać, czy podobny los nie czeka innych naszych dużych przedsiębiorstw. Okazuje się, że musimy być czujni, gdyż w zagrożeniu mogą znaleźć się polskie porty morskie. Nie wytrzymają konkurencji nie tylko z Hamburgiem, Rotterdamem, ale też Rostockiem, który pragnie przejmować ładunki z terenu Polski i Skandynawii.

Transport
Z naszych portów niełatwo wywieźć towar w głąb lądu.
(© fot. archiwum)

Na takie zagrożenie wskazuje Ryszard Toczek, naczelnik Biura Rozwoju Miasta Gdyni, dyrektor Biura Stowarzyszenia Miast Autostrady Bursztynowej. Zwraca też uwagę, że mamy wiernych sojuszników w zabiegach o "nasz" szlak przewozowy Północ - Południe. Nie możemy tego zmarnować.

- W Szwecji mówi się już o "wielkim korytarzu transportowym" Szwecja - Polska - akcentuje naczelnik Ryszard Toczek. - Według szwedzkich prognoz, drogą morską z Gdyni do Karlskrony będą codziennie przepływać ładunki dwóch siedmiusetmetrowych pociągów towarowych.

Takie są przymiarki.

- Wszystko to może się zmienić, bowiem Niemcy zabiegają o wzmocnienie europejskiego korytarza transportowego u siebie - zwraca uwagę dyrektor Ryszard Toczek. Chodzi zaś o trasę z Rostocku do Berlina. Niemcom zależy, by do Rostocku, a nie do Szczecina czy Trójmiasta trafiały ładunki ze Skandynawii. Dlatego na międzynarodowych spotkaniach pokazują mapy obrazujące spływ towarów. Udowadniają, że do korytarza Rostock - Berlin - Drezno - Praga - Brno - Wiedeń - Zagrzeb - Lublana mogą docierać lądowe transporty nie tylko z terenu Polski, ale nawet z Litwy. Na tych mapach nie ma ani korytarza zaczynającego się w Trójmieście, ani w Szczecinie.

- Trzeba przyznać, że konkurencja rośnie - potwierdza Janusz Jarosiński, prezes Zarządu Morskiego Portu Gdynia SA. - W rywalizacji o ładunki i klientów ważny jest dostęp do portu z zewnątrz. W obrębie portu Gdynia już właściwie wszystko, co mogliśmy, zrealizowaliśmy, jeżeli chodzi o dojazdy od strony lądu. A Rostock, owszem, jest dla nas konkurentem, ale również partnerem. Łączy nas linia promowa Finnlines. Przebiega z Helsinek przez Gdynię właśnie do Rostocku.

Z możliwościami spadku znaczenia pomorskiego szlaku transportowego znad Bałtyku po Adriatyk liczy się samorząd naszego województwa. Udało się doprowadzić do ważnej dla VI transeuropejskiego korytarza transportowego (biegnącego od Gdyni po Adriatyk), decyzji.

- Około miesiąca temu podpisałem w Brukseli dwa porozumienia odnośnie wzmocnienia korytarzy transportowych biegnących z Trójmiasta na południe Europy - przypomina Jan Kozłowski, marszałek województwa pomorskiego. - Jedno dotyczy korytarza drogowego, drugie kolejowego. Mają one przebiegać na trasie: Gdańsk - Katowice - Słowacja - Austria - Włochy.


Powalczymy

Jan Kozłowski, marszałek województwa, przyszły europoseł.

Niedawno byłem w Brukseli, gdzie występowałem w imieniu nowych krajów UE, gdy rozmawialiśmy o tzw. zielonych korytarzach - alternatywnych dla ruchu drogowego. Powiedziałem, że kraje starej Unii myślą o zielonych, a my musimy najpierw mieć te zwykłe, które na Zachodzie już są.

Jako europoseł zamierzam działać w Komisji Transportu Parlamentu Europejskiego, by mieć na te sprawy większy wpływ. Niestety, trzeba przyznać, że dzisiaj łatwiej jest odprawiać towar celnie lub weterynaryjne, pod każdym względem higienicznym, w Hamburgu czy Rotterdamie. U nas o wiele dłużej to trwa.


1400 - tyle metrów długości mają liczyć pociągi przewożone promami Gdynia - Szwecja.

616 tys. - tyle polskich kontenerów przeładowano w 2008 r. w Hamburgu. U nas 860 tys.


Kazimierz Netka
{jathumbnail off}
1 1 1

Źródło:

Waluta Kupno Sprzedaż
USD 3.6182 3.6912
EUR 4.2232 4.3086
CHF 4.5137 4.6049
GBP 4.8868 4.9856

Newsletter