Na władysławowskim brzegu już pracują spychacze. Rozgarniają piasek, który pompowany jest na plażę rurami z dna Bałtyku. Zaczęła się odbudowa nasady Półwyspu Helskiego zniszczonej przez zimowe sztormy.
- Planujemy wydobyć z dna Bałtyku 200 tysięcy metrów sześciennych piasku - informuje Roman Kołodziejski, główny inspektor ochrony wybrzeża morskiego. - Pracujemy na okrągło, ale trudno przewidzieć termin zakończenia, jesteśmy uzależnieni od warunków pogodowych.
Tak zwana refulacja już zaczęła się z opóźnieniem - sztormy uniemożliwiły wypłynięcie z portu pogłębiarki i zainstalowanie rurociągu przesyłającego piasek na brzeg. Teraz na plaży już pojawiają się pierwsze hałdy, które od razu rozgarniają spychacze.
Tak będzie co najmniej do końca miesiąca na kilometrowym wąskim odcinku nasady Półwyspu Helskiego. Tutaj, gdzie ryzyko wdarcia się fal na ląd jest największe. Wydm, drogi i torów biegnących na Hel oraz elektrociepłowni broni zbudowany przed rokiem mur przeciwsztormowy. Plaża nadal jednak jest zimą doszczętnie wypłukiwana.
W ramach obecnej operacji poziom plaży podniesiony zostanie o 4 metry, a jej szerokość zwiększona do 30-40 metrów.
- Mamy co robić, bo w zimie plaża na tym kilometrowym odcinku początku półwyspu praktycznie przestała istnieć - przyznaje Roman Kołodziejski. - W ciągu jednego dnia, jeśli pozwala na to stan morza, jesteśmy w stanie przetłoczyć na brzeg od 7 do 10 tys. metrów sześciennych piasku.
Refulacja spowoduje, że w sezonie turyści znowu będą mogli opalać się na piaszczystym brzegu.
Teraz, gdy ktoś w tym miejscu chce udać się na spacer brzegiem morza, musi uważać, aby z betonowego zejścia na plażę nie trafić prosto do wody.
K.Miśdzioł, R.Kościelniak
Porty, logistyka
Odbudowa nasady Półwyspu Helskiego
09 kwietnia 2009 |
Źródło:
Przyczyną dewastacji Helu jest wybudowanie daaaawno temu portu we Władysławowie. Zaburzył przepływ niesionego prądem piasku który osadzał się na Helu, a teraz zasypuje sam port.
W obecnej chwili , mżna albo wyburzyć port we Władku, albo pogodzić się z tym że Hel najpierw zostanie wyspą, potem cięgiem wysp a potem zatopioną łachą piasku. Nie muszę dodawać , że nie tylko oznaczałoby to koniec miast Hel, Jastarnia, Jurata ale także odsłonięcie zatok Gdańskiej i Puckiej na sztormy.
Oznaczałoby to także koniec unikalnego charakteru przyrodniczego zatoki Puckiej.
W ogólnym rozrachunku, taniej byłoby wybyrzyć port we władysławowie, i zbudować następny, ale wkopany w głąb lądu (obecy wystercza daleko w morze i stąd cały problem).
Jest jasne, że Władysławowo musi mieć własny port, ale taki, który nie będzie niszczył połowy Polskiego wybrzeża.
I nato MUSZĄ znaleźć się środki i wola polityczna!
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.