Offshore

Niemcy postawiły Rosji "ukraiński" warunek w sprawie gazociągu Nord Stream 2, co może skutkować impasem w realizacji projektu, ale gdy gazociąg powstanie, kraje europejskie raczej nie będą bronić tranzytu gazu przez Ukrainę - ocenia "Moskowskij Komsomolec".

Gazeta w piątkowym wydaniu komentuje w ten sposób wypowiedź wicekanclerza i szefa MSZ Niemiec Sigmara Gabriela na temat Nord Stream 2, wygłoszoną przed jego rozmowami w czwartek w Moskwie.

Gabriel "otwartym tekstem powiedział, że wsparcie przez jego kraj ambitnego projektu Gazpromu, Nord Stream 2, możliwe jest tylko przy zapewnieniu tranzytu gazu rosyjskiego przez Ukrainę. Tego rodzaju kategoryczność może skutkować tym, że realizacja projektu znajdzie się w impasie" - konstatuje "MK". Podkreśla, że "Moskwa przy pomocy nowej rury dąży do celu całkowicie przeciwstawnego - przesyłania gazu do Europy z ominięciem Ukrainy".

Co prawda - zastrzega dziennik - szef MSZ Niemiec "po raz kolejny zaznaczył, że Europa jest zainteresowana stabilnym i długoterminowym zaopatrzeniem w nośniki energii. Nord Stream 2 jako dodatkowa trasa zaopatrzenia może wnieść ważny wkład w realizację tego celu". "MK" zaznacza, że w zeszłym roku udział rosyjskiego surowca w dostawach do krajów europejskich sięgnął rekordowego poziomu 34 proc. "Raczej nie byłoby to możliwe, gdyby ekonomiczne warunki oferowane przez Gazprom nie zadowalały Europejczyków" - zauważa.

Jednak - dodaje - "na tym etapie konfrontacji geopolitycznej Rosji i Zachodu w kwestii ukraińskiej gospodarka schodzi na dalszy plan" i Niemcy "mają zamiar podtrzymać Ukrainę". Ale również Rosja ze swej strony "jest stanowczo zdecydowana, by w 2019 roku postawić krzyżyk na trasie tranzytu przez Ukrainę" - podkreśla moskiewska gazeta.

Stanowisko Niemiec świadczy o tym, że kraj ten "zdaje sobie sprawę, że musi popierać równowagę interesów z ekonomicznego punktu widzenia" - powiedział "MK" ekspert ds. rynku gazowego Aleksiej Griwacz. Jego zdaniem najprawdopodobniej w ciągu najbliższych dwóch-trzech lat kraje europejskie będą krytykowały nowe gazociągi rosyjskie. Jednak gdy Nord Stream 2 zostanie zbudowany, nie będą one raczej bronić tranzytu surowca przez rurociągi biegnące przez Ukrainę.

Gabriel powiedział w wywiadzie dla rosyjskiej agencji Interfax, że Niemcy chcą Nord Stream 2, ale chcą też bezpiecznego utrzymania gazociągów na Ukrainie i bezpieczeństwa dostaw do krajów takich, jak Słowacja, Czechy czy Polska.

Nord Stream 2 ma biec po dnie Bałtyku i umożliwić zwiększenie przesyłu gazu z Rosji bezpośrednio do Niemiec. Ma być gotowy pod koniec 2019 roku. W tym samym roku Rosja zamierza zaprzestać przesyłania gazu przez gazociągi na terytorium Ukrainy. Moce przesyłowe Nord Stream 2 mają wynieść 55 mld metrów sześciennych gazu rocznie.

Projektowi sprzeciwiają się Polska, kraje bałtyckie i Ukraina. Polska uważa, że inwestycja ma charakter polityczny, a jej realizacja zaburzy możliwość budowania sprawnej unii energetycznej i powoduje zwiększenie uzależnienia od rosyjskiego surowca.

Z Moskwy Anna Wróbel 

awl/ mal/

0 Niemiecka polityka.
Jak widać, głównym celem niemieckiej polityki, jest odsuwanie wroga od swoich granic. Nauczeni historycznym doświadczeniem, robią biznes z Rosją, a do obrony granicy mają bufor w postaci rozbrojonej Polski (vide działania Tuska i spółki względem naszej armii). Teraz dodatkowo Niemcy próbują uzyskać dodatkowy bufor w postaci Ukrainy, czyli jeszcze dalej odsunąć zagrożenie od siebie. Niestety mamy takie położenie geograficzne, że każdy scenariusz konflktu w środkowej Europie, jest rozgrywany na naszych ziemiach i nie ma takiej siły na tej ziemi, która to zmieni.
13 marzec 2017 : 06:32 Gonzo | Zgłoś
0 Armia to wiele lat
Stan armii to nie efekt ostatnich 5 czy 10 lat, a ponad 25 lat po upadku Układu Warszawskiego. Natomiast z punktu widzenia Niemiec to bufor lepiej mieć dobrze uzbrojony (patrz dostawy Leopardów dla polskiej armii) niż rozbrojony, bo wtedy cały "czas obrony" to będzie czas potrzebny na przejazd kolumn pancernych przez terytorium Polski, a przy braku obrony potrwa to bardzo krótko, a czas będzie liczony raczej w godzinach niż dniach.
Natomiast prawdziwe rozbrajanie polskiej armii następuje właśnie teraz, gdzie pieniądze przeznaczone na armię przeznacza się na pół-policyjną Obronę Terytorialną, prywatną "armię" Ministra MON (jedyne wojsko nad którym zwierzchnictwa nie ma Prezydent!!), która nie ma żadnej wartości na polu walki (bo będzie bardzo lekko uzbrojona). Jednocześnie silnym, wyszkolonym jednostkom pancernym tworzącym silny odwód pancerny w zachodniej Polsce odbiera się Leopardy i oddaje je, zupełnie nieprzygotowanym do eksploatacji tego rodzaju sprzętu, jednostkom z Wesołej pod Warszawą. W efekcie, zanim Ci w Wesołej przeszkolą się na nowy sprzęt i osiągną gotowość minie min. 2-3 lata, a ci w Świętoszowie dostają w zamian za Leopardy zmagazynowane, zdemobilizowane T-72 Sdiełanow w CCCP (nawet nie PT-91 Twardy) i też potrzebują czasu, żeby się przeszkolić, ale już pancerny odwód polskiej armii ("pancerna pięść" gotowa do kontruderzenia z głębi własnych linii) ma wybite zęby. A przez 2-3 lata obie jednostki będą "wyłączone" z eksploatacji, Obecny Minister MON pod płaszczykiem modernizacji, tak naprawdę rozbraja polską armię, działając ewidentnie w interesie Rosji (pytanie jaki był udział rosyjskiej agentury w wygranej PiS, bo te opcja u władzy w Polsce idealnie wpasowuje się w plany Putina).
13 marzec 2017 : 07:21 T-72 | Zgłoś

Zaloguj się, aby dodać komentarz

Zaloguj się

1 1 1 1

Źródło:

Waluta Kupno Sprzedaż
USD 3.9983 4.0791
EUR 4.2806 4.367
CHF 4.3691 4.4573
GBP 5.0068 5.108

Newsletter