Załoga Polonusa nie odpuszcza i wciąż walczy na Antarktydzie o zwodowanie jachtu. Zgodnie z planem szczecińska jednostka po roku przerwy miała już pływać.
Nie udało się go wykonać, ale praca cały czas wre - zapewnia Tomek Sosin, członek załogi Polonusa. Jak mówi, jacht stoi na razie na drewnianym stelażu po niskiej wodzie. Od wejścia na wysoką, skąd mógłby odpłynąć, dzieli go jeszcze trochę.
- Mamy do pokonania jeszcze około 5-6 metrów. To jest i dużo i mało. Każdorazowo wychodząc do pracy myśleliśmy, że to właśnie dzisiaj. Czas pokaże, czy damy radę - mówi Sosin.
Polonus wszedł na mieliznę w pobliżu Wyspy Świętego Jerzego na Antarktydzie w grudniu ubiegłego roku. W internecie, dzięki akcji żeglarskich pasjonatów, udało się zebrać 100 tysięcy złotych na dostarczenie niezbędnego sprzętu na biegun południowy i naprawę jachtu na miejscu.