Po równo 100 dniach od zatrzymania statku Greenpeace i jego załogi przez rosyjskie służby specjalne Tomasz Dziemianczuk wrócił dziś do Polski.
Po ponad 3 miesiącach pobytu w Rosji Tomasz Dziemianczuk powrócił dziś do Polski. Dziemianczuk jest jednym z aktywistów Greenpeace zatrzymanych we wrześniu, po tym jak w ramach kampanii na rzecz ochrony Arktyki próbowali przeprowadzić akcję na platformie wiertniczej Gazpromu na Morzu Peczorskim.
Na lotnisku w Warszawie Dziemianczuk wydał krótkie oświadczenie, dziękując wszystkim za okazaną pomoc i wyrazy sympatii.
Poprosił także dziennikarzy o kilka dni dla siebie, by mógł odpocząć i spotkać się z rodziną oraz zapowiedział, że na wszystkie pytania odpowie na konferencji prasowej, która odbędzie się w piątek 3 stycznia o godz.11.00 w centrum prasowym PAP w Warszawie.
- Na pewno nie zrezygnuję z działalności proekologicznej. Jako aktywny i świadomy obywatel mam zobowiązania wobec mojej planety, mojego kraju i mojego miasta - zapowiedział Dziemianczuk. - Te pierwsze zobowiązanie mogę wypełniać dzięki Greenpeace. Po powrocie do Gdańska zamierzam skupić się na działalności lokalnej. Będę nadal promować rower jako środek transportu i starać się o budowę kolejnych ścieżek rowerowych w Trójmieście. Cieszę się, że mogę wrócić do działalności kulturalnej i zawodowej na Uniwersytecie Gdańskim. Zamierzam też nadal szerzyć wiedzę o ekologii - powiedział aktywista zaraz po powrocie do Polski.
- Ogromnie dziękujemy wszystkim, którzy pomogli w szczęśliwym zakończeniu tej historii – przede wszystkim prawie 3 milionom ludzi, którzy podpisali apel o uwolnienie Arktycznej 30-tki oraz dziennikarzom, którzy przez 3 miesiące relacjonowali tę sprawę. Nasi przyjaciele są już wolni i bezpieczni, ale przypominam, że Arktyce wciąż grozi ogromne niebezpieczeństwo. Tym bardziej, że Gazprom, nie mając odpowiednio przygotowanych procedur bezpieczeństwa, dosłownie przed kilkoma dniami rozpoczął tam wydobycie ropy. Naukowcy ostrzegają, że od tego dnia rozpoczęło się odliczanie czasu do katastrofy - powiedziała Magdalena Figura, koordynatorka kampanii „Uratuj Arktykę” w polskim biurze Greenpeace.
Przypomnijmy. Aktywiści, przejmując platformę, chcieli zaprotestować przeciwko wydobywaniu ropy naftowej w Arktyce. Interweniowała straż przybrzeżna Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB), która zatrzymała statek i odholowała go do Murmańska, na północy Rosji.
Sąd rejonowy w tym mieście nakazał aresztowanie na dwa miesiące wszystkich członków załogi. Wśród ekologów było 26 cudzoziemców, pochodzących z 18 krajów, w tym Dziemianczuk, pracownik Uniwersytetu Gdańskiego.
Początkowo Komitet Śledczy oskarżał ich o terroryzm, jednak później postawił im zarzut piractwa, za co groziło im do 15 lat pozbawienia wolności w kolonii karnej. 23 października komitet poinformował, że zmienił oskarżonym kwalifikację czynu z "piractwa" na "chuligaństwo". Wszyscy zatrzymani w końcu listopada zostali zwolnieni za kaucją, a wcześniej przewiezieni z Murmańska do Petersburga.
