Inne

W ub. środę, 26 czerwca w sali herbowej Urzędu Marszałka Województwa Pomorskiego odbyła się "Debata o przyszłości branży stoczniowej".

Zorganizował ją Marszałek Województwa Pomorskiego Mieczysław Struk, wykorzystując fakt obecności na wybrzeżu ministra skarbu Włodzimierza Karpińskiego, który w tych dniach uczestniczył w obradach III Europejskiego Kongresu Finansowego w Sopocie. Minister w drodze na debatę odwiedził jeszcze Gdańską Stocznię Remontową oraz Stocznię Remontowa Shipbuilding. W pierwszej zobaczył m.in., platformę offshore przebudowywaną na rafinerię,  w drugiej obejrzał kilkanaście budowanych w niej statków m.in. dla klientów z Norwegii, Szkocji i USA.

Wbrew tytułowi debaty, momentami gorącej, na temat przyszłości branży stoczniowej padło niewiele słów. Mówiono głównie o przeszłości Stoczni Gdańsk i o jej obecnych problemach finansowych. W ub. tygodniu do sądu trafił wniosek o ogłoszenie jej upadłości. Złożyła go firma Biprostal z Krakowa, która podpisała ze Stocznią Gdańsk kontrakt na budowę hali do malowania i serwisowania elementów wież wiatrowych. Jednak pogrążona w kłopotach stocznia ma kłopoty z regulowaniem płatności.

Jarosław Łasiński - Gdansk Shipyard GroupStocznia Gdańsk należy do dwóch akcjonariuszy - spółki Gdańsk Shipyard Group (75 proc. udziałów) i państwowej Agencji Rozwoju Przemysłu (25 proc.). Przedstawiciele obu właścicieli (państwowego - prezes ARP Wojciech Dąbrowski i Konstanty Litwinow, prezes ISD Polska, reprezentujący ukraińskiego prywatnego inwestora Siergieja Tarutę) wzięli udział w debacie. Oprócz nich, uczestniczyli w niej także posłowie, przedstawiciele władz wojewódzkich i samorządowych, radni sejmiku pomorskiego oraz prezesi i członkowie zarządów m.in.: Stoczni Gdańsk, Gdańskiej Stoczni Remontowa, stoczni Remontowa Shipbuilding, Stoczni Remontowej Nauta, firmy Crist, Centrum Techniki Morskiej i Centrum Techniki Okrętowej.

Już na samym wstępie minister skarbu nie pozostawił złudzeń, co do nadziei na kolejną pomoc publiczną dla Stoczni Gdańsk.

- Obecnie jest to prawnie niemożliwe. Od 2004 roku Stocznia Gdańsk otrzymała w sumie 550 mln zł takiej pomocy. Dziś widać, że to nic nie dało. Taka pomoc tylko zaburza konkurencję. Przed przyjazdem tu byłem w stoczniach Grupy REMONTOWA, które nigdy takiej pomocy nie otrzymywały. W obu praca wre, a produkcja kwitnie. To mówi samo za siebie.

Polityk zapowiedział, że na wypadek upadłości Stoczni Gdańsk ministerstwo ma przygotowany plan ratunkowy, włącznie z interwencją na rynku pracy. Te plany trzeba jednak oddzielić od zaangażowania kapitałowego ARP, które, jak to określił, ma charakter biznesowy i może być udzielone wyłącznie na przedsięwzięcia, które są rentowne i dają realną możliwość zwrotu zainwestowanego kapitału.

- Od 2008 roku zaangażowaliśmy w cały sektor morski, w tym także stoczniowy w formie pożyczek i wkładu kapitałowego, ok. 1 mld 100 mln zł - mówił podczas debaty prezes ARP Wojciech Dąbrowski. – Pomoc publiczna w tym czasie, na którą wyraziła zgodę Komisja Europejska, dotyczyła jedynie kwoty 150 mln zł przekazanej Stoczni Gdańsk. W tym 46 mln zł stanowiło dokapitalizowanie spółki, a 104 mln zł zostało przekazane w formie nieoprocentowanej pożyczki.

Skąd zatem dzisiejsze kłopoty finansowe Stoczni Gdańsk?

1 1 1
Waluta Kupno Sprzedaż
USD 3.6182 3.6912
EUR 4.2232 4.3086
CHF 4.5137 4.6049
GBP 4.8868 4.9856

Newsletter