Gdańskie dźwigi stoczniowe powinny zostać w Gdańsku? Władze miasta przeprowadzają specjalną ankietę, w której pytają o ich znaczenie dla mieszkańców. Paweł Adamowicz nie kryje jednak, że wszystko zależeć będzie od kosztów...
"Zwracamy się do Państwa z prośbą o udział w krótkim badaniu dotyczącym postrzegania i znaczenia dźwigów stoczniowych w Gdańsku" - apeluje za pośrednictwem swojej strony internetowej Biuro Rozwoju Gdańska i zaprasza do wypełnienia specjalnej, elektronicznej ankiety. Jest ona przeprowadzana w ramach opracowywanego właśnie przez urzędników studium krajobrazowego Młodego Miasta ze szczególnym - jak podkreślają w BRG - uwzględnieniem żurawi.
Ta informacja lotem błyskawicy rozniosła się wśród wszystkich, którym na sercu leży to, by stoczniową panoramę Gdańska zachować. Mimo że już zaczęła się rozbiórka części stoczniowych i okołostoczniowych obiektów - właśnie po to, by zrobić miejsce dla inwestycji w ramach budowy Młodego Miasta.
- Żal! Usuwają dźwigi, wyburzają kolejne budynki na terenie stoczni, a przecież w wielu miastach na tysiąc różnych sposobów zagospodarowuje się tereny postindustrialne. Są lofty, przestrzenie artystyczne itp. - napisała na jednym z portali społecznościowych pani Agnieszka. Powstała tam nawet specjalna grupa, która zachęca do wzięcia udziału w ankiecie BRG. Wczoraj po południu dołączyło już do niej blisko 2 tys. osób, wśród nich jest m.in. posłanka Katarzyna Hall.
- Za pośrednictwem ankiety poznać chcemy opinię mieszkańców na temat dźwigów stoczniowych w Gdańsku oraz ich postrzegania i znaczenia dla charakteru Młodego Miasta - mówi Anna Dobrowolska z Urzędu Miejskiego w Gdańsku. - Celem badania jest stworzenie katalogu najważniejszych obiektów, propozycji ich ochrony oraz ochrony walorów krajobrazowych, będących wizytówką Gdańska jako miasta portowego, a także określenie konsekwencji finansowych.
Jak podaje Barbara Pujdak, wicedyrektor BRG, ankietę do wczoraj wypełniło 1,6 tys. osób. Ponad 90 proc. z nich opowiada się za pozostawieniem dźwigów.
Entuzjazm gasi jednak prezydent Paweł Adamowicz.
- Można się spodziewać, że ankietę wypełnią zwolennicy krajobrazu. Ochrona tego krajobrazu będzie pewnie dużo kosztowała - napisał na Twitterze Adamowicz. I od razu spotkał się z zarzutem, że ankietę miasto przeprowadza "dla picu". - Oczywiście, że nie dla picu. To będzie dużo kosztowało budżet miasta i stąd wyrażenie opinii jest ważne - skomentował prezydent.
Sporządzenie studium krajobrazowego Młodego Miasta to konsekwencja dyskusji na forum Rady Interesariuszy Młodego Miasta, której magistrat jest członkiem.
W czwartek w BRG ma się odbyć spotkanie zespołu pracującego nad dokumentem z wiceprezydentem Wiesławem Bielawskim. Wyniki ankiety poznamy we wrześniu.
