Inne

Co kryją głębiny Bałtyku? Gdzie wolno, a gdzie nie wolno nurkować? Jak wygląda polska archeologia podwodna? Rozmawiamy z Iwoną Pomian.  

- Kilka lat temu w polskiej części Morza Bałtyckiego odkryto wrak niemieckiego lotniskowca z czasów drugiej wojny światowej Graf Zeppelin. W czerwcu zaś tego roku, czterdzieści szwedzkich dział z XVIII wieku. Jak to możliwe na akwenie, który wydaje się, nie ma już przed nami żadnych tajemnic?

alt

- Jestem zdziwiona opiniami, że w polskim Bałtyku nie ma co badać. Nie mam też pojęcia, na jakiej podstawie formułowana jest taka teza. Prosta logika wskazuje, że jest inaczej. Weźmy ostatnie tysiąc lat naszej historii. I załóżmy, że co roku dochodziło w tym czasie tylko do dziesięciu katastrof morskich. To nam daje w sumie 10 tysięcy wraków! Nawet gdyby przyjąć, że połowa z nich jest już całkowicie zniszczona albo przysypana, to nadal pozostaje 5 tysięcy obiektów. To ogromna liczba. Dodajmy zaniżona, bo z przekazów historycznych wiemy, że katastrof morskich było nieraz znacznie więcej niż dziesięć w roku, choćby z powodu sztormów. Pamiętajmy też, że kilkaset lat temu żegluga była dużo bardziej niebezpieczna niż w czasach dzisiejszych. Biorąc to wszystko pod uwagę, wydaje mi się, że odkrycia w polskim Bałtyku, po latach obostrzeń w czasie PRL-u i przy coraz lepszym sprzęcie, tak naprawdę dopiero się zaczynają.

- Ale przecież istnieją rejestry wraków prowadzone przez Urzędy Morskie czy Biuro Hydrograficzne Marynarki Wojennej. Ile jest w nich obiektów?

- Takie rejestry zawierają informacje o przeszkodach nawigacyjnych, czyli o wszystkim co może zagrażać żegludze. Niekoniecznie są to wraki. Poza tym spora ich część nie jest zweryfikowana, a więc nie wiemy czym one w istocie są. Wystarczy, że jakiś rybak o coś zahaczy sieciami, a już to coś jest wpisywane na listę przeszkód nawigacyjnych. Dziesięć lat temu Akademia Marynarki Wojennej w Gdyni opracowała bazę danych, w której znalazło się 20 tysięcy informacji o przeszkodach dennych. W rejestrze Centralnego Muzeum Morskiego w Gdańsku (CMM) figuruje 79 wraków. To niewiele, ale są to na pewno wraki. Proszę to porównać z danymi szacunkowymi jakie wcześniej podałam i pomyśleć, ile mamy jeszcze do przebadania.

- To duży rozstrzał, od 78 do 20 tysięcy. Wypływa z tego wniosek, że tak naprawdę nikt nie wie co się kryje pod wodą w polskiej części Bałtyku.

- To poniekąd prawda. W dodatku te liczby nieustannie się zmieniają. W zeszłym roku zgłoszono do nas 13 wraków, które posiadają wartość jako dziedzictwo kulturowe. A to tylko jeden sezon! Gdybym miała zaryzykować jakąś liczbę, powiedziałabym, że w polskiej części Bałtyku może być od 2,5 do 5 tysięcy wraków. Przebadanie ich wszystkich to praca na pokolenia.

alt

- W jakim one są stanie?

- Bardzo różnym. Wydawałoby się na przykład, że te obiekty, które leżą blisko brzegu, powinny być w gorszym stanie niż te znajdujące się głębiej, tymczasem np. General Carlton - bardzo cenny wrak z XVIII wieku - leżał 250 metrów od brzegu, naprzeciw Dębek. Niecałe 300 metrów od brzegu, w okolicy Portu Północnego w Gdańsku, odnaleziono zaś wrak żaglowca z XVI wieku w znakomitym stanie i wypełniony ładunkiem. Jednocześnie mamy wraki leżące daleko od brzegu, jak tzw. żaglowiec z Łeby, pochodzący z przełomu XVIII i XIX wieku. Ma pięknie zachowany kadłub, ale w środku jest dokładnie „wyczyszczony”.

1 1 1
Waluta Kupno Sprzedaż
USD 3.684 3.7584
EUR 4.2325 4.3181
CHF 4.5066 4.5976
GBP 4.9518 5.0518