Inne
Zmiany u armatorów Kutry rybackie przemieniają na jednostki pasażerskie, a połowy sieciowe na rejsy z wędkarzami - dzięki temu rybacy nie muszą porzucać swoich kutrów
Polska flota rybacka w ostatniej dekadzie znacznie się zmniejszyła, wiele kutrów armatorzy przeznaczyli na złomowanie, aby dostać odszkodowanie z Unii Europejskiej. Wielu rybaków i właścicieli jednostek porzuciło dotychczasowy fach i w ogóle opuściło porty. Inni jednak postanowili się po prostu przebranżowić.
- Kto nie łowi ryb, sprzedaje miejsca na pokładzie pasażerom i wyrusza z nimi w krótkie rejsy-tłumaczy Henryk Indyk ze znanej helskiej rodziny rybackiej. -W końcu jesteśmy turystycznym regionem.
Porty rybackie otwierają się na ruch turystyczny. Już wcześniej przystanie były chętnie odwiedzane przez spacerujących wczasowiczów. Latem w portach otwierane są smażalnie, a od kilkunastu lat organizowane festyny. Tak jest np. w Jastarni, gdzie sztandarową imprezą sezonu są odbywające się w scenerii kutrów Dni Węgorza. Jednym z jego punktów, cieszących się zawsze największym powodzeniem, jest walka na bukszprycie, podczas której uczestnicy, stojąc na desce między dwiema jednostkami, usiłują się nawzajem zrzucić odbijaczami do wody. Z kolei Rybka we Władku, czyli we Władysławowie, to festyn letni z kilkoma koncertami na nabrzeżu portu rybackiego, największego w Polsce.

Poczuć falę na kutrze
To wydarzenia od święta, natomiast armatorzy od kilkunastu już lat robią biznes w portach rybackich codziennie w sezonie, właśnie przemieniając swoje rybackie kutry na jednostki pasażerskie. I to dosłownie przemieniając, bo łodzie na czas wakacji stylizowane są nawet na korsarskie okręty czy łodzie wikingów.
- Dla wczasowiczów przejażdżka choćby wokół portu prawdziwym kutrem rybackim to oczywiście wielka frajda -przyznaje jeden z władysławowskich armatorów. - To nie prom, tu naprawdę trzęsie, można poczuć falę. A bardziej wrażliwi mogą popłynąć, gdy morze jest spokojne. Rejsy odbywają się blisko brzegu, więc to rozrywka bezpieczna, także dla rodzin z małymi dziećmi.
Stąd liczba kutrów, które zamiast łowić ryby, "łowią" turystów, systematycznie wzrasta. W Helu bardzo popularne są rejsy wokół cypla, czyli końca Półwyspu Helskiego, nazywanego przez miejscowych początkiem Polski, oraz wyprawy w stronę niedostępnego dla zwykłych zwiedzających dawnego portu wojennego. Ten zamknięty od lądu obiekt jest nadal we władaniu wojska, a z wody można go sobie dokładnie obejrzeć. We Władysławowie w ofercie jest np. romantyczny rejs wieczorny, podczas którego można z wody podziwiać zachód słońca.

Jesień dla wędkarzy
Czy turystyczny zarobek kutrów ogranicza się tylko do wczasowych miesięcy lipca i sierpnia? Ależ skąd! Od kilkunastu lat to porty rybackie jesienią stają się coraz mocniejszymi punktami na turystycznej mapie. A to za sprawą wędkarzy.
- Latem nie zawsze mamy czas, ale jesienią z przyjemnością wpadamy nad morze na dwa dni, aby wyruszyć na połowy -mówili nam Marian Opania i Paweł Kukiz. Znany aktor oraz piosenkarz są stałymi bywalcami we władysławowskim porcie. Już od 10 lat właśnie tu organizowany jest we wrześniu Festiwal Dorsza. I ściąga w ostatnim czasie coraz więcej uczestników, nie tylko z kraju, ale i z zagranicy. Armatorzy zapewniają im miejsca w pensjonatach, a świtem wyruszają kutrami na połów. Po powrocie do portu odbywa się mierzenie i ważenie zdobyczy.
O randze festiwalu może świadczyć fakt, że w tegorocznej edycji główną nagrodą dla zwycięzcy była profesjonalna motorowa łódź żeglarska z osprzętem o wartości 25 tys. zł. A nagroda za rekordowo wielką rybę wyniosła 10 tys. zł. W tej właśnie imprezie turystów żeglarzy obsługiwało aż 17 kutrów! Zatem biznes turystyczny w porcie rybackim po letnich wakacjach jak najbardziej kwitnie. Sezon na wędkarstwo bałtyckie trwa praktycznie cały rok - stąd niektórzy armatorzy już całkowicie porzucili połowy sieciowe, a zamiast tego wyruszają w rejsy z wędkarzami.

Bywają też żeglarze
Porty rybackie są także coraz chętniej odwiedzane przez turystów żeglarzy. Powstają dla nich wydzielone miejsca, zaplecze sanitarne itp. Tu dobrym przykładem może być np. budynek mariny w Helu, sfinansowany przez UE, mający charakterystyczny owalny kształt (z tego powodu obiekt ten szybko nazwany został jajem).
Tymczasem przed portami rybackimi kolejna turystyczna szansa. Tym razem chodzi o większe pieniądze - z nieruchomości.
Kiedy miasto Hel przejęło od rządu wszystkie udziały w spółce zarządzającej tutejszym portem rybackim, samorządowcy postawili na rozwój zarówno rybołówstwa, jak i turystyki. Wkrótce na terenie przystani powstaną nowe obiekty - hotel oraz apartamentowce.
- Na całym świecie najdroższe są te grunty, które znajdują się najbliżej wody - mówi burmistrz Helu Mirosław Wądołowski. -W Polsce, ze względu na sprawy własnościowe, nie było jeszcze takich inwestycji, ale na pewno czeka nas to już w najbliższej przyszłości. My przecieramy szlaki, prywatni inwestorzy zbudują hotel przy wejściu do portu od strony centrum miasta, natomiast budynki mieszkalne pojawią się w tej części portu, która przylega do cypla.
Czy wakacyjne festyny, pawilony gastronomiczne, hotele i apartamentowce zupełnie zmienią oblicza portów rybackich i staną się one portami turystycznymi? Władze lokalne zapewniają, że tak się nie stanie, bo wszyscy chcą utrzymać tradycyjną, rybacką funkcję przystani. A przecież możliwość oglądania rybaków przy pracy, kupienia świeżych ryb prosto z pokładu to także atrakcje jak najbardziej turystyczne.

K. Miśdzioł{jathumbnail off}
1 1 1

Źródło:

Waluta Kupno Sprzedaż
USD 3.6468 3.7204
EUR 4.2248 4.3102
CHF 4.4881 4.5787
GBP 4.9581 5.0583