Inne
Rozmowa z Wojciechem Bańkowskim, prezesem Towarzystwa Finansowego Silesia, właściciela majątku po Stoczni Szczecińskiej Nowej


- Tak zwany proces kompensacji szczecińskiej stoczni jest różnie oceniany. Co pan o tym sądzi?

- Silesia nigdy nie była elementem tego procesu. Trudno mi więc go oceniać, ja miałem w jakiś sposób ten proces uzupełnić - przez to, że Silesia zgłosiła się do postępowania aukcyjnego. W listopadzie stanęliśmy do aukcji, a w grudniu podpisaliśmy umowy z zarządcą kompensacji. Przez styczeń, luty trwała inwentaryzacja majątku prowadzona wspólnie z pracownikami zarządcy kompensacji i w sposób naturalny przez ten okres budowała się między nami współpraca. Jak to bywa przy tego typu dużych transakcjach, nie uniknęliśmy tematów spornych. Wszystkie znalazły pozytywne zakończenie i dziś w mojej ocenie ta współpraca przebiega w sposób niezakłócony. Część ruchomości, których w postępowaniu aukcyjnym nie udało się sprzedać, zarządca kompensacji składuje na obszarze dzierżawionym od TF Silesia. I tak pewnie będzie do czasu zakończenia postępowania kompensacyjnego, czyli prawdopodobnie do września, października. Później ten majątek zostanie przekazany syndykowi masy upadłości SSN i on już zdecyduje, czy będzie dalej współpracował z Silesią.


- Pojawiają się zarzuty, że część majątku została wyprowadzona ze stoczni i że nie jest właściwie zabezpieczony.

- Takie głosy łatwo wypowiedzieć, to nic nie kosztuje. Jeśli ktoś wie, że doszło do przestępstwa albo podejrzewa jego popełnienie, to są stosowne organy państwa, które tego typu sprawami się zajmą, wystarczy je powiadomić.


- Podobno grupa parlamentarzystów chce w tej sprawie złożyć wniosek do prokuratury.

- Nie wiem, co jest podstawą takich działań. Czy rzeczywiście ochrona interesów wierzycieli lub biznesu, czy może jakieś inne przesłanki, ale nie chcę tego komentować.


- Co Silesia do tej pory zrobiła z nabytym majątkiem i jakie ma plany jego zagospodarowania?

- Protokół zdawczo-odbiorczy podpisaliśmy z kompensatorem 28 lutego i dopiero 1 marca staliśmy się prawdziwym administratorem majątku. Przed aukcją przeprowadziliśmy precyzyjną analizę pod kątem tego, czy można go nabyć, czy nie ma żadnych obciążeń i czy to nie stoi w sprzeczności z ogólnie funkcjonującymi normami prawnymi. Myśmy trochę kupowali w ciemno, mając pewien pomysł, co z tym majątkiem możemy zrobić. Nie ukrywam, że głównym elementem, który przyciągnął mnie do tej transakcji, była po pierwsze atrakcyjna cena.


- Niższa od rynkowej...

- Była ustalona na podstawie wyceny w warunkach tzw. wymuszonej wyprzedaży, o czym wszyscy wiedzieli. Po drugie, widziałem olbrzymi potencjał terenu znajdującego się w centrum miasta, W jednym kawałku i to jest to, co najbardziej pobudziło moją wyobraźnię.

Tak naprawdę dopiero 1 marca dowiedzieliśmy się, na jakich zasadach funkcjonował ten biznes w Szczecinie. Miał on ogromną wadę - dzierżawcy, którzy podpisywali umowy z kompensatorem, nie mogli być pewni swego biznesu, bo wszyscy mieli miesięczne okresy wypowiedzenia. Po 1 marca cała ta grupa zwróciła się do TF Silesia, wyrażając zainteresowanie kontynuacją współpracy. Przystąpiliśmy do przygotowania nowych warunków dzierżaw. Nasza strategiczna decyzja polega na tym, że nie rozmawiamy dzisiaj o sprzedaży tego terenu w kawałkach, tylko chcemy go różnym podmiotom, które wyrażą wolę zainwestowania i stworzenia tutaj jakiejś koncepcji biznesowej, wydzierżawić.


- Jak zapewnicie im większe poczucie stabilności?

- To są umowy zawierane maksymalnie na pięć lat, z gwarantowanymi zapisami - oczywiście dla tych firm, które taką wolę wyraziły - prawa pierwszeństwa zakupu. Dlaczego tak? Można oczywiście podejść do tematu spekulacyjnie - kupiłem tanio, przyjdzie klient, zechce zapłacić więcej, więc sprzedam i zarobię w krótkim czasie. Ale to byłoby działanie, w mojej ocenie, nieodpowiedzialne. Myślę, że wszyscy oczekują, żeby ten teren reaktywować gospodarczo, a nie przystępować do transakcji o charakterze spekulacyjnym.


- I co się z tej "reaktywacji" urodzi?

- Właśnie fakt, że ten teren pozostaje w jednych rękach daje niepowtarzalną możliwość, żeby przygotować jakiś koncept całościowy. Rozpoczęliśmy współpracę z architektami w zakresie przygotowania urbanistycznej koncepcji. Przede wszystkim po to, żeby z monolitu, jakim była stocznia, móc wydzielić strefy funkcjonalne, które będą się wpisywać również w to, co miasto planuje jako swój rozwój. Mamy dwa elementy majątku. Pierwszy, zlokalizowany w strefie brzegowej - nabrzeże, suwnice, dźwigi, hale. I tam z pewnością będzie prowadzona działalność produkcyjna. Drugi to strefa południowa, gdzie są place, budynki, ale ta część już wchodzi w styczność z granicą miasta. Trzeba myśleć o tym, żeby wyodrębnić tam jakąś strefę buforową. Czy to zostanie przeznaczone na biurowce, czy działalność usługową, będzie wynikiem analiz w najbliższych tygodniach.

Jeśli chodzi o samą funkcjonalność tego obszaru, uważam, że można spróbować naśladować rozwiązania przyjęte w Belfaście czy Kopenhadze. Tam struktura stoczniowa została niejako wpisana w model architektoniczny miejski.


- Jak się układa współpraca z władzami Szczecina?

- Spotkania z panem prezydentem Krzystkiem i z jego współpracownikami pozwalają patrzeć bardzo optymistycznie. Miasto ma wolę współpracy niezbędnej na etapie tworzenia takiej wizji. Dobrze, żeby był między nami przedyskutowany i uzgodniony plan zagospodarowania przestrzennego dla tego terenu, żebyśmy nie mieli sprzecznych interesów.


- Co dziś się dzieje na terenie postoczniowym?

- W przypadku 90 proc. obiektów, w których można prowadzić jakąkolwiek działalność, mamy już podpisane umowy z dzierżawcami. Pozostałe obiekty już nie mają takiej wartości użytkowej, bo jeszcze podczas działania stoczni zostały wyłączone. Jest też masa takich, których nie można eksploatować ze względu na ich stan techniczny. W naszym koncepcie architektonicznym będzie zawarta m.in. informacja o tym, które obiekty należy wyburzyć. Da nam to możliwość zredukowania obciążeń podatkowych, pozwoli uwolnić teren i zaoferować go kolejnym inwestorom.


- Co będzie z pochylniami?

- To najtrudniejszy temat. Służą wyłącznie do budowy statków, a w naszej części świata nie ma tego rynku ani ostatnio, ani w przewidywaniach na najbliższe okresy. Jest za to rynek na remonty jednostek. Potwierdzają to zarządzający tym biznesem w Gdyni i Gdańsku. Remontować na tych pochylniach statki nie bardzo się da. Nie ma takich urządzeń dźwigowych, by statek ważący parę tysięcy ton podnieść z wody i postawić na lądzie. Od niedawna analizujemy możliwość zainstalowania na pochylni Wulkan takiej swego rodzaju wyciągarki. Pozwoliłaby nam myśleć o tym, co dzisiaj Gdynia i Gdańsk prowadzą i na czym zarabiają, czyli o remoncie statków.


- Budowa nowych nie wchodzi w grę?

- Na takie, które były budowane przez stocznię w poprzednich latach, nie ma rynku. Natomiast wydaje się, że ogromny potencjał środowiska szczecińskiego to budowa specjalistycznych mniejszych jednostek, takich pod konkretne potrzeby. Jeżeli znajdziemy podmioty zainteresowane taką produkcją, to bardzo chętnie podejmiemy rozmowy. Dziś rozmawiamy już na temat zagospodarowania pochylni Odra i tzw. Małego Wulkanu.


- Tymczasem Stocznia Szczecińska Porta Holding w upadłości jest chętna do uruchomienia produkcji statków...

- W środę (15 bm.) złożyłem w prokuraturze szczecińskiej zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez zarząd Porty Holding, gdyż pewne sprawy zaszły w mojej ocenie za daleko. W poprzednim tygodniu na posiedzeniu Komisji Skarbu Państwa przedstawiono oficjalnie i wpisano do protokołu informację o tym, że spółka Capital Park reprezentowana przez podmiot DT-SPV 12 złożyła oświadczenie, iż temat zakupu stoczni jest dla niej zamknięty. Tymczasem ktoś jednocześnie opowiada nie-stworzone historie o tym, że była jakaś oferta, że Silesia na nią nie odpowiedziała, wmawia społeczeństwu, że ktoś chciał dawać jakieś olbrzymie pieniądze za ten majątek i prowadzić działalność. W mojej ocenie są to działania nieuczciwe, narażające na szwank dobre imię TF Silesia.

Spółka Capital Park nie zło-żyła nam nigdy oferty. Przysłała w kwietniu pismo, w którym wyraziła wolę spotkania celem omówienia kwestii ewentualnego nabycia całości majątku. Spotkaliśmy się w maju w Warszawie, ale ludzie z Capital Park nie mieli żadnego pomysłu biznesowego. Poza tym ani w korespondencji z nami, ani na spotkaniu nie padły żadne sugestie w sprawie kwot transakcyjnych. Nie było też żadnej informacji o tym, że mają plany na uruchomienie z Porta Holding jakiegoś biznesu. Z informacji, które Jan Motz z zarządu spółki przekazywał na spotkaniu, wynikało, że do tej pory koncentrowali się na pozyskiwaniu terenów i budowaniu tam np. centrów handlowych. Nie bardzo więc widziałem związek biznesowy z tym, co my mamy w Szczecinie. Sami twierdzili, że potrzebują kilku miesięcy, by zdobyć wiedzę o naszym terenie i przedstawić pomysł. Rozstaliśmy się z sugestią: dobrze, jak pomyślicie, to przyjdźcie, złóżcie konkretną ofertę, będziemy rozmawiać dalej.


- Nie zamyka pan im drogi?

- Sami ją zamknęli, wydając oświadczenie, że nie są zainteresowani. Więcej kontaktów z ich strony nie było. Dlatego uważam temat za zamknięty. No bo trudno sobie wyobrazić, że ktoś przychodzi kupić 54 ha i nie wie po co. To może rodzić pewne wątpliwości. Nie zależy mi wyłącznie na biznesowym charakterze transakcji, ale przede wszystkim na tym, czy ktoś ma pomysł, żeby ten teren ożywić.


- Ile firm działa na terenie stoczni i ile osób tam pracuje?

-Mamy ok. 20 podmiotów. Jeżeli chodzi o liczbę osób, nie dysponujemy precyzyjnymi danymi od firm, ale mogę podać pewien sposób oceny aktywności na tym obszarze. Przed tygodniem było wydanych 1475 ważnych stałych przepustek osobowych (wszystkich znacznie więcej) i ok. 370 przepustek samochodowych. Potencjał podmiotów, z którymi podpisaliśmy umowy i które są dopiero na etapie organizowania biznesu, np. spotka Makrum plus parę innych firm, pozwala przypuszczać, że w ciągu najbliższych miesięcy utworzą one ok. 300-400 dodatkowych miejsc pracy.


- Swego czasu głośno było o spółce Teleskop, która chciała kupić stocznię.

- Najpierw firma chciała nabyć część majątku, który był im potrzebny do rozwoju. Po informacji, że możemy zaproponować wyłącznie dzierżawę, ale z gwarancją pierwokupu, wycofali się z rozmów. Po kilku tygodniach wrócili i powiedzieli, że są zainteresowani całością stoczni. Ale tutaj nasza strategia się nie zmieni. Na dzisiaj nie mamy ani woli, arii chęci zbycia tego majątku. Na razie chcemy, by był w jednych rękach. Daliśmy sobie pięć lat, ale podkreślam, że najważniejszy jest pomysł. Jeżeli np. przyjdzie Porta Holding i pokaże, że ma wiele milionów na wznowienie działalności, przedstawi biznes-plan, z którego będzie wynikać, że ten biznes ma szansę się obronić w jakiejś dłuższej perspektywie, to będziemy rozmawiać.

- Dziękuję za rozmowę.


Rozmawiała Elżbieta Kubowska{jathumbnail off}
1 1 1

Źródło:

Waluta Kupno Sprzedaż
USD 3.6182 3.6912
EUR 4.2232 4.3086
CHF 4.5137 4.6049
GBP 4.8868 4.9856

Newsletter