
(© Tomasz Bołt)
Akcja, polegająca na podwodnej inwentaryzacji obszaru proponowanego rezerwatu, była chyba jednym z najgłośniejszych przedsięwzięć Zielonych w ostatnim czasie, nie licząc ich ostatniej zwycięskiej konfrontacji z firmą Nestlé. Na plaży, przy orłowskim nadbrzeżu, zgromadziło się wielu reporterów - reprezentujących media zarówno lokalne jak i te ogólnokrajowe.
Na czym jednak polegała owa "inwentaryzacja"? Około godziny 12.00 pierwszy z pięciu zespołów nurków - ochotników (wśród nich znajdował się także wiceprezydent Gdyni Bogusław Stasiak) zszedł pod wodę i wykonał zdjęcia dna morskiego w wyznaczonych sektorach. Zdjęcia te zostaną przekazane Polskiej Akademii Nauk, która na ich podstawie określi poszczególne gatunki flory i fauny na danym obszarze. Później zostanie utworzone opracowanie, niezbędne do objęcia ochroną tej części Zatoki Gdańskiej.
Idea utworzenia rezerwatu morskiego przy Kępie Redłowskiej nie jest nowa. Doktor Eugeniusz Andrulewicz z Morskiego Instytutu Rybackiego, już we wczesnych latach 90-tych, jako delegat Polski na obrady Komitetu Środowiskowego HELCOM oraz jego wieloletni wiceprzewodniczący, wystąpił z inicjatywą utworzenia takich rezerwatów na Bałtyku. Faktyczne działania zostały jednak podjęte dopiero pod koniec sierpnia ubiegłego roku.
Wtedy właśnie wolontariusze Greenpeace, pod koordynatem Magdaleny Figury, zebrali ponad 22 tys. podpisów pod petycją do ministra środowiska o powołanie rezerwatu. W czasie konferencji podsumowującej zbiórkę, zostały one przekazane do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska a następnie do Ministerstwa Środowiska. W konferencji wziął udział prezydent Gdyni Wojciech Szczurek, który składając swój podpis pod petycją zakończył ich zbieranie.
Zanim jednak zostanie utworzony pierwszy morski rezerwat przyrody w Polsce, minie jeszcze sporo czasu. "Ideę utworzenia rezerwatu popierają władze Gdyni, naukowcy, mieszkańcy polskiego wybrzeża i odwiedzający je turyści. Jedynym problemem jest brak przepisów. Greenpeace wzywa Ministerstwo Środowiska do wprowadzenia zmian, by postulowany rezerwat mógł powstać jak najszybciej. Biorąc pod uwagę, że około 10% Bałtyku już jest martwe, nie ma czasu, by dłużej zwlekać z jego ochroną" - mówi Magdalena Figura. Innymi słowy - główną przeszkodą w utworzeniu rezerwatu przyrody na obszarze morskim wokół Kępy Redłowskiej jest brak jasnych przepisów prawnych, które wyznaczałyby podmiot odpowiedzialny za wyznaczenie i zarządzanie takim rezerwatem. Ustawa w końcu się zmieni - nie wiadomo jednak kiedy ostatecznie to nastąpi.
Rafał Kruczek{jathumbnail off}
