Ludzie pływają po morzach i oceanach od kilku tysięcy lat, a co najmniej od dziesięciu wieków nadają swoim statkom i okrętom nazwy. To równie intrygująca sfera, jak sama żegluga.
Do nazw nietypowych liczą się wszelkiego rodzaju dewizy i zawołania, jak na przykład Pourquoi Pas?, Viribus Unitis czy Westward Ho. Tę pierwszą (Dlaczegoż By Nie?) nosił ostatni statek Jeana Baptysty Charcota, francuskiego badacza regionów polarnych z przełomu XIX i XX stulecia; na statku tym człowiek ów zginał w połowie lat trzydziestych XX wieku. Druga nazwa to chyba najpiękniejsze imię nadane wojennemu okrętowi. Po polsku znaczy Wspólnymi Siłami, a otrzymał ją w 1911 r. potężny pancernik, flagowiec nieistniejącej już dziś floty wojennej Austrowęgier. Trzecią nazwę nadano jednemu z brytyjskich niszczycieli typu V/W z czasów I wojny światowej, a było to zawołanie Wikingów: obierzmy kurs zachodni!
Inną kategorią nietypowych nazw były daty, np. 25 de Mayo (25 Maja). Ostatnio to imię lotniskowca wciąż służącego we flocie wojennej Argentyny.
Napuszone są nazwy nie-których okrętów dawnej Cesarskiej Marynarki Wojennej Niemiec: Cesarz (Kaiser) i Cesarzowa (Kaiserin), Wielki Elektor (Grosser Kurfiirst), Król (Konig), Następca Tronu (Kronprinz) i Margrabia (Markgraf).
Wesołość budziła w pierwszych latach XX w. nazwa jednego z wczesnych pancerników floty carskiej Rosji - Nie Tron' Mienia (Nie Ruszaj Mnie!) - podobno ówcześni marynarze cara nieoficjalnie dodawali do nazwy tego starego grata swoistą drugą część: A To Rozwalus'! (Bo Się Rozlecę!).
W historii flot odnotowano cały szereg nazw cokolwiek dziwacznych, jak słynny Fryderyk Wilhelm Na Koniu (Friedrich Wilhelm zu Pferde) czy zupełnie nie pasującą do wielkiego dwupokładowca Holenderską Dziewczynę W Ogrodzie (Hollandsche Maagd in den Tuyn). Do tej kategorii zaliczymy takie imiona znane z kart morskich i wojennomor-skich książek, jak Compass Rosę (Róża Kompasowa), imię fikcyjnej korwety z "Okrutnego morza" Monsarrata.
Nazwy statków i okrętów bywają "mini" - jak imię Ooi, nadane jednemu z dwóch okrętów najsilniej w historii uzbrojonych w torpedy, czy Kii, wybrane dla jednego z dwóch ostatecznie niezbudowanych pancerników typu Yamato. Bywają i "masa", jak słynny Fkegerkosmonaut-der-DDR-Sigmund-Jahn (frachtowiec dawnego enerdowskiego armatora DSR) czy Kaiserin Und Konigin Maria Theresia (austrowęgierski krążownik pancerny z I wojny). Podczas II drugiej wojny światowej nazwy bynajmniej nie krótkie miały dwa włoskie lekkie krążowniki: Luigi di Savoia Duca degli Abruzzi i Emanuele Filiberto Ducad'Aosta.
Następna grupa nazw nietypowych to wszelkiego rodzaju patroni zbiorowi i nazwy w liczbie mnogiej. Zbiorowym patronem sławnego XVII-wiecznego flagowca admirała Michiela de Ruytera była jego ojczyzna, dzisiejsza Holandia -De Zeven Provinci n (Siedem Prowincji). Zbiorowego patrona - Trójcę Przenajświętszą - otrzymał największy drewniany liniowiec Europy czasów napoleońskich, czteropokładowiec Santissima Trinidad. Także ostatni zdobywca Błękitnej Wstęgi Atlantyku -legendarny turbinowiec z Wirginii, o którego prędkość maksymalną swego czasu zażarcie się spierano - ma zbiorowego patrona: United States (Stany Zjednoczone). Ta nazwa była bardzo pechową dla kilku okrętów wojennych USN (dwóch mających ją nosić jednostek ostatecznie w ogóle nie zbudowano, a wspaniały "atomowy" lotniskowiec zmodernizowanego typu Nimitz otrzymał ostatecznie nazwę Harry S. Truman). Mało kto wie, że jedyny wciąż istniejący na świecie, oryginalny drednot, zachowany w Houston jako okręt muzeum nosi hiszpańską nazwę w liczbie mnogiej: USS Texas.
W dziejach marynarek wojennych i flot handlowych świata zapisały się sławne okręty i statki nazwane imionami par (np. amerykański rakietowy okręt podwodny Lewis & Clark czy brytyjski jacht królewski Victoria & Albert). W carskiej marynarce wojennej służył okręt liniowy o nazwie Tri Swiatitiela (Trzej Królowie). Po tragedii amerykańskiego krążownika przeciwlotniczego Juneau, z którym w sierpniu 1942 r. zginęło m. in. pięciu braci Sullivanów, imieniem pechowej piątki nazwano niszczyciel US Navy. Nieszczęście to miało też swoją dobrą stronę: wkrótce po nim władze amerykańskie poszły bowiem po rozum do głowy i zakazały rodzeństwom służby na jednym i tym samym okręcie. Chyba najliczniejszym po Stanach Zjednoczonych zbiorowym patronem okrętu zostali apostołowie w liczbie dwunastu, których imię - 12 Apostołów - nadano jednemu z rosyjskich drewnianych trój-pokładowców z XIX wieku.
Kolej na patronów żyjących w chwili wodowania. Wbrew dość powszechnemu mniemaniu, przypadków takich było całkiem sporo. Jako pierwsza przychodzi tu na myśl brytyjska Queen Mary -legendarny transatlantyk, któremu sama patronka, Victoria Mary Lady of Teck, podówczas żona brytyjskiego króla Jerzego V, osobiście nadała swoje imię. Żyjących patronów miały aż trzy z czterech czterokominowców bremeńskiego NDLu - Kronprjnz Wilhelm, Kaiser Wilhelm II i Kronprinzessin Cecilie. Ronald Reagan został pierwszym w historii USA prezydentem, który żywy doczekał się wodowania okrętu ("atomowego" lotniskowca) swojego imienia.
Wojciech M. Wachniewski{jathumbnail off}
Żegluga
Dziwny świat nazw statków
13 sierpnia 2010 |