Żegluga
Dramatyczny list z prośbą o pomoc "do wszystkich zainteresowanych" wysłali polscy marynarze, zmuszeni do zejścia z pokładu statku "Hanne Christine" w Lizbonie.

Marynarze
Polscy marynarze z "Hanne Christine" w hotelu w Lizbonie (© )

Jednostkę, po bankructwie norweskiego właściciela, Skips Christine AS (do niego należał też statek "Believer", aresztowany w Liverpoolu), zatrzymano w portugalskim porcie. W ostatni piątek siedmioosobowa polska załoga otrzymała "propozycję nie do odrzucenia". Musiała opuścić statek, a jej miejsce zajęli arabscy marynarze.

- Powiedziano nam, że zaległe wynagrodzenie otrzymamy już w hotelu, w obecności inspektora ITF w Lizbonie, pana Joao de Deusa Gomesa Piresa - mówi starszy oficer Marek Boniewicz. - Nowy armator miał wypłacić nam łącznie 27 tysięcy euro i około tysiąca dolarów. Jednak po przeliczeniu pieniędzy przedstawiciel armatora stwierdził, że... mu nie wystarczy. Wręczył pieniądze, które miał w portfelu, kapitanowi i starszemu mechanikowi, a pozostałej piątce zaproponował , by poszła z nim po gotówkę do banku. W banku okazało się, że pieniędzy nie ma.

W sobotę wynagrodzenie trafiło do trzeciego marynarza i na tym zakończyło się płacenie załodze, zwodzonej z dnia na dzień kolejnymi obietnicami zapłaty.

Po wyjeździe do Polski trójki "szczęśliwców" w hotelu w Lizbonie na szansę powrotu do domu czeka obecnie dwóch mieszkańców Gdyni: motorzysta Dariusz Rutkowski i starszy marynarz Jarosław Pieczyński oraz st. oficer Marek Boniewicz z Kołobrzegu i st. marynarz Paweł Raczyński ze Szczecina. Pracodawca jest im winien łącznie nieco ponad 12 tys. euro.

- Przed trzema dniami Polacy wysłali do polskiej ambasady e-maila z prośbą o pomoc.
- Chociaż nasz hotel dzieli od ambasady zaledwie 10 kilometrów, do dziś nikt stamtąd się nami nie zainteresował - mówią rozgoryczeni.

Do wczoraj jedynym posiłkiem, jaki gwarantowano im w ciągu dnia, było hotelowe śniadanie. Po interwencji przedstawiciela ITF pozwolono im jeść obiady. Równocześnie marynarze twierdzą, że nie mają gwarancji nie tylko na wypłatę pieniędzy, ale nawet na to że ktoś zapłaci za hotel i powrót do
domów.

- Nowy armator początkowo zapewniał , że zapłaci wszystkie zaległości - wyjaśnia Marek Boniewicz. - Po przyjeździe na statek zmienił już zamiary, proponując za październik o połowę niższe stawki. Nasze obawy nie są bezpodstawne, bo telefony przedstawicieli obecnych właścicieli statku, New Hope Shipping (jest to ponoć spółka obywateli Rumunii i Libanu), przestały odpowiadać. Wiem, że mają oni poważne kłopoty z jednostką. Okazało się, że dokumenty arabskiej załogi, która nas zastąpiła, są nielegalne. W takiej sytuacji statek nie może wyjść z portu i potrzebna będzie kolejna zmiana załogi. To wszystko oraz wiedza o zaległościach wobec portu i agenta nie napawa optymizmem.

Początkowo załoga "Hanne Christine" miała nadzieję, że jej kłopoty zakończą się tak samo jak problemy dziewięciu polskich marynarzy z aresztowanego w Liverpoolu "Believera". Tam też sprawą aktywnie się zajął inspektor ITF Tommy Molloy, który po ponadmiesięcznej szarpaninie ostatecznie doprowadził do uregulowania należności wobec załogi (która jednak nie została zmuszona do opuszczenia statku) przez nowego właściciela. Obecnie "Believer", dowodzony przez kapitana Dionizego Dembowskiego, płynie na remont do stoczni w Gdańsku.

- Co kraj to inne problemy - stwierdza Andrzej Kościk, inspektor ITF w Trójmieście. - Moim zdaniem, marynarze powinni zaufać lizbońskiemu przedstawicielowi Międzynarodowej Federacji Transportowców, bo zna on doskonale realia prawne obowiązujące w Portugalii. W Polsce w takiej sytuacji prawo nakazuje wypłacać pensje załodze w drugiej kolejności, zaraz po roszczeniach Skarbu Państwa. Już we Włoszech rozwiązania prawne są bardziej niekorzystne, a roszczenia marynarzy spadają na piąte miejsce. Być może w Portugalii jest podobnie.


Dorota Abramowicz
{jathumbnail off}
1 1 1

Źródło:

Waluta Kupno Sprzedaż
USD 3.6182 3.6912
EUR 4.2232 4.3086
CHF 4.5137 4.6049
GBP 4.8868 4.9856

Newsletter