Inne

Jeden z ojców geopolityki, brytyjski naukowiec Halford Mackinder, dopracowując swoją teorię geograficznego zwrotu historii po I wojnie światowej pisał: „Kto panuje we wschodniej Europie, ten panuje nad sercem Eurazji. Kto panuje nad sercem Eurazji, ten panuje nad Światową Wyspą. Kto panuje nad Światową Wyspą, ten panuje nad światem”.

Rywalizacja wielkich mocarstw o panowanie nad sercem Eurazji, czyli nad terenami Europy Środkowo-Wschodniej, na przestrzeni ostatnich kilkuset lat sprawiła iż stwierdzenie, że Polska ma słabą pozycję geopolityczną jest truizmem. W rezultacie my, Polacy przywykliśmy do defetystycznego i pełnego rezygnacji mówienia, że leżymy między młotem a kowadłem, bądź że znajdujemy się w strefie zgniotu.

Tak bardzo przywykliśmy do tych „oczywistych stwierdzeń”, że łatwo zapominamy o tym, że Polska nie zawsze była ofiarą geopolityki. Nasza słabość bądź siła nie jest uwarunkowana wyłącznie kondycją naszych sąsiadów, ale również tym, jak Polska jest rządzona, jaką ma wizję i strategię na przyszłość. Dowodem na to, iż wcale nie musimy być pionkiem w rękach wielkich imperiów, lecz możemy być graczem rozgrywającym szachownicę, jest to, że kiedyś byliśmy przecież potęgą.

W XVI i na początku XVII wieku, Rzeczpospolita Obojga Narodów przeżywała swój złoty wiek; byliśmy wtedy jednym z największych i najpotężniejszych państw Europy, będącym w stanie skutecznie odpierać ataki Szwedów, Rosjan czy Tatarów. Skoro wtedy byliśmy państwem z którym się liczono, to dlaczego nie może znów tak być?

Nie mrzonki, a liczby

Wracając do dnia dzisiejszego, trzeba uczciwie przyznać, że nie jesteśmy na razie ani czołowym graczem światowym, ani nawet europejskim. Nie znaczy to jednak, że nie ma powodów do optymizmu, co do względnie bliskiej przyszłości. Patrząc na to, co Polska osiągnęła w zaledwie 30 lat, możemy być optymistami w szacowaniu osiągnięć w nadchodzących trzech dekadach.

Dziś, mimo iż dużo narzekamy na to, jak jest źle, jednak jesteśmy już piątą największą gospodarką Unii Europejskiej i ciężko uwierzyć, że w 1989 roku Polska była jednym z najbiedniejszych państw w Europie. Jeszcze w 1991 Polska miała niższe PKB per capita niż Ukraina, Surinam czy Gabon - od tego czasu, zwiększyło się ono ośmiokrotnie i dziś miliony Ukraińców przyjeżdżają do Polski w poszukiwaniu lepszego życia. W 1993 roku bezrobocie osiągnęło poziom 16,4%, dziś będąc na poziomie 3,47%, jest jednym z najniższych w Europie.

Mimo różnych patologii transformacji, Polska niewątpliwie doznała gospodarczego cudu: 27 lat wzrostu gospodarczego na poziomie 4,2% PKB rocznie zostało określone przez Bank Światowy jako „złoty okres”, który dopiero globalna pandemia była w stanie zatrzymać. Co więcej, prognozy pokazują, że Polska zostanie, w porównaniu do wielu innych państw, dotknięta jedynie nieznacznie.

Ostatnie 30 lat to nie tylko pozytywne zmiany na płaszczyźnie ekonomicznej, ale też reorientacja naszej polityki bezpieczeństwa poprzez dołączenie do NATO oraz akces Polski do Unii Europejskiej, co świadczy o pewnej dojrzałości naszego państwa. O wzrastaniu Polski w siłę świadczy również coraz silniejsza rola Grupy Wyszehradzkiej wewnątrz Unii.

Jak pisał George Friedman, Polska faktycznie „nie jest panem swego losu, ani kapitanem swojej duszy”, ale o jej rosnącej pewności siebie świadczy to, że nie tylko ma świadomość konieczności przejęcia sterów, ale również ma plan...

Trójmorze, głupcze!

Trójmorze to projekt, który łączy 12 państw leżących między Adriatykiem, Bałtykiem i Morzem Czarnym. Jego celem jest wyrównanie różnic w poziomie życia w obrębie UE. Nierówności te są spore, ponieważ mimo iż region Trójmorza to 28% powierzchni UE, zamieszkiwany przez 112 milionów mieszkańców, czyli 25% obywateli Unii, to wytwarza on w tej chwili tylko 10% jej PKB (albo 19% PKB wg PSN).

Dodatkowo, jest to region słabiej rozwinięty pod względem infrastrukturalnym: dotyczy to infrastruktury transportowej, energetycznej, czy też informatycznej. Przez lata oś infrastrukturalna w Europie przebiegała z zachodu na wschód. Natomiast nasz region jest słabo zintegrowany, ponieważ pełni rolę szlaku pomiędzy mocarstwami . Nie ma to jednak samych minusów, poziom wzrostu regionu bowiem prognozowany do 2030 roku jest pomiędzy 2,4 a 3%.

Trójmorze to szeroka wizja gospodarcza, infrastrukturalna, energetyczna i cyfrowa, która po zrealizowaniu drastycznie zmieni sytuację naszego regionu, zmieniając tym samym balans władzy w Unii Europejskiej.

Dziś idea ta jest w większości jeszcze uznawana za polityczne „science fiction”. Szacuje się, że na rozwój projektów Trójmorza potrzeba ponad 600 miliardów euro, a Fundusz Trójmorza do końca 2020 roku będzie dysponował zaledwie około miliardem euro. Niemniej, od początku inicjatywy w 2015 roku do dzisiaj wydarzyło się w tej sprawie wiele, włącznie ze stworzeniem wspólnego Funduszu, oraz z przejściem z fazy deklaracji politycznych do konkretnych działań.

Trzema flagowymi projektami są „cyfrowa autostrada Trójmorza” (która zakłada budowę transgranicznej infrastruktury cyfrowej), „Via Carpathia” (czyli drogi przebiegającej z Litwy, aż po Grecję) oraz „korytarz gazowy Północ-Południe” (łączący terminal LNG w Świnoujściu z terminalem LNG w Chorwacji).

Partner największych

O potencjale projektu świadczy fakt, iż o wpływy w regionie rywalizują Chiny i USA. Jak wskazują raporty Polskiego Instytutu Ekonomicznego, Trójmorze to dla Chin „brama do Europy dla jednego pasa jednej drogi”, a dla USA jest to „bariera dla rosyjskiej czy chińskiej polityki”.

Gdy zostaliśmy wschodnią flanką NATO, Stany Zjednoczone stały się dla nas znacznie ważniejszym sojusznikiem. Dziś to właśnie USA jest jednym ze strategicznych partnerów Trójmorza, czego oznaki są dość widoczne. Od obecności prezydenta Trumpa na szczycie Trójmorskim w Warszawie, przez ostatnie deklaracje sekretarza Pompeo o wsparciu finansowym funduszu, sankcje wobec Nord Stream II, aż po obecność 4500 amerykańskich żołnierzy w naszym państwie.

Poparcie USA cieszy, a o głębokie relacje z tym państwem należy zabiegać, pamiętajmy jednak, że w pojedynkę kraje Trójmorza zawsze będą tylko kimś w rodzaju małego brata USA. Zjednoczeni możemy rozmawiać jak równy z równym.

Widmo historii, czy realne fundamenty

Trójmorze jest często traktowane jako wskrzeszanie projektu Intermarium, Międzymorza, projektu II RP, którego praktycznie nie zdążono wcielić w życie.

Niewielu zwraca jednak uwagę na fakt, że koncepcja jednoczenia Europy Środkowo-Wschodniej na wspólnym fundamencie i z ważną rolą Polski jest bardzo głęboka i sięga późnego średniowiecza.

Korona Królestwa Polskiego i Wielkie Księstwo Litewskie wydały bowiem Europie dynastię i idee, które na ponad sto lat zdominowały obszar między Bałtykiem, Morzem Czarnym i Adriatykiem. Dom Jagiellonów, na potencjale gospodarczym, militarnym, kulturowym Królestwa Polskiego oraz rozległości Wielkiego Księstwa i dynastycznej ekspansji na Węgry przyniósł temu obszarowi rozkwit i stabilizację, które utrzymały się na północy regionu przez dwa wieki.

Choć brzmi to niewiarygodnie, dziś Polacy wraz z naszymi sojusznikami z Trójmorza faktycznie mają szansę na nowo stać się głównym gospodarzem nizin środkowoeuropejskich, a tym samym potęgą, z którą trzeba się będzie liczyć.

Konkludując, mimo iż pozycja Polski w globalnym świecie nie jest dziś najlepsza, stoimy jednak przed dziejową szansą. Taką, której nie było od kilkuset lat. Pozostaje samym sobie życzyć, że nie zmarnujemy tego potencjału, a ostatnie 20 lat, które można uznać za sukces będą blakły w porównaniu z kolejnymi dekadami.

Stefan Tompson - absolwent Politologii i Studiow Europy Wschodniej na University College London. Pijarowiec, popularyzator historii, autor kilkunastu wiralowych materiałów i reportaży, w tym pełnometrażowego filmu dokumentalnego pt. „Oni Budowali Nasze Szczęście” o prześladowaniu i niszczeniu przedsiębiorców i własności prywatnej za PRL-u.

Źródło informacji: Instytut Jagielloński

-7 Brak skutecznego działania i wizji rozwoju
W celu zwiększenia znaczenia Trójmorza należałoby stworzyć radę, wśród rady wyłonić konkretnego lidera, który w imieniu zrzeszonych państw grałby na dwa fronty, nie musiałby to być Polak. Albowiem USA i Chiny prowadzą dziś równą walkę i nie można tak łatwo obstawić jednego "konia". Dlaczego by nie zaprosić Chińczyków do udziału w projekcie? Dlaczego by nie poprosić USA o parasol ochronny? Tutaj każdy krok wymaga starannego przemyślenia ale również odważnych i dalekomyślnych decyzji. Pomysł jest wielki, wydaje mi się, że brakuje lidera - jednej osoby, charyzmatycznej pokroju Xi In Pinga czy Trumpa. Nie wolno również zapomnieć o UE w ramach, której należałoby rozwijać projekt. Brakuje wizji, być może utworzenia osobnej partii całego "bloku wschodniego", w ramach przeciw wagi dla państw zachodu. Tutaj należy uzyskać każdą możliwość finansową, czy to z Unii, Chin, czy USA.
09 listopad 2020 : 10:46 Michał Kowalski | Zgłoś
0 a może: Historia, głupcze!
To kto jest Judaszem w tej 12-ce podzielonej na fragmenty walutą EURO (6:6)?
Kontynuować?
09 listopad 2020 : 12:11 x | Zgłoś

Zaloguj się, aby dodać komentarz

Zaloguj się

1 1 1 1

Źródło:

Waluta Kupno Sprzedaż
USD 4.0243 4.1057
EUR 4.2863 4.3729
CHF 4.4168 4.506
GBP 5.01 5.1112

Newsletter