Inne

Od sierpnia 2014 r. płynął szlakiem Shackletona w stulecie jego podróży szczeciński jacht Polonus. Dzień przed Wigilią obiegła Internet wiadomość o jego zderzeniu z lądem, w pobliżu polskiej stacji na Antarktydzie.

Oto zdarzenie we fragmentach relacji kpt. Janusza Zbierajewskiego po jego rozmowie z prowadzącym jacht, na ostatnim, 8 etapie wyprawy na trasie z portu Stanley na Falklandach do Cape Town w Republice Południowej Afryki, kapitanem Markiem Grzywą:

Polonus dopłynął do Stacji Arctowskiego. Tam powstał problem ściągnięcia dwóch naukowców, którzy prowadzili badania, z substacji w sąsiedniej zatoce, do której jest dostęp tylko z wody. Załoga postanowiła zrewanżować się naukowcom ze stacji za miłe przyjęcie i przywieźć tę dwójkę Polonusem. Popłynęli we czwórkę. Pozostali zostali w stacji. Na miejscu okazało się, że trzeba zakotwiczyć blisko brzegu. Zaczęli przygotowywać ponton do zrzucenia na wodę. Nagle przeszedł silny szkwał i jacht zaczął dryfować na kotwicy. Trzeba było szybko odpalić silnik, ale to się nie udało. Szkwał trwał, kotwica jechała po dnie, no i po chwili jacht leżał na burcie.

Powiadomiono radiostację, a ta poprosiła o pomoc patrolowiec argentyńskiej marynarki, który był akurat niedaleko Wyspy King George. Argentyńczycy zdjęli chłopaków z Polonusa, a naukowców zabrali z brzegu.

Można domniemywać, że jacht jest, mimo sztrandowania w niezłym stanie. Co oczywiście nie oznacza, że tak będzie również przez następne dni. Tam są pływy, więc nawet jeżeli sztormu nie będzie, to przy powtarzających się szkwałach nie wiadomo jak długo kadłub wytrzyma. Na stacji nie ma żadnego sprzętu, którego by można użyć do ściągnięcia Polonusa. Realna możliwość wsparcia załogi jachtu Polonus to udzielenie pomocy przez argentyński okręt wojenny ARA Castillo znajdujący się relatywnie niedaleko.

Pani konsul w Buenos Aires po dokładnym zapoznaniu się z opisem sytuacji skontaktowała się z kapitanem Polonusa i załogą zapewniając, że będzie pośredniczyć w ustaleniach form pomocy. Wykazała bardzo duże zrozumienie dla zdarzenia. Jest osobą, która załatwiała wszelkie sprawy formalne związane z ratowaniem jachtu Romana Paszke w trakcie jego wypadku kilka lat temu. Czuje więc temat i wie jak takie sprawy należy prowadzić.

0 Klasyczny polski burdel
made in Ewa Kopacz
28 grudzień 2014 : 15:32 Jarosław Kaczor | Zgłoś
0 fatum?
Nazwa argentyńskiego patrolowca brzmi ARA Suboficial Castillo(ARA to skrót od Armada Argentina).Patrolowiec był tam ponieważ pełnił służbe w ramach wspólnego chilijsko-argentyńskiego projektu pod nazwą Patrulla Antártica Naval Combinada.W ramach tego projektu okręty Chile i Argentyny pełnią służbę na wodach Antarktydy zmieniając się co 30-dni.Okręt Suboficial Castillo 4 lata temu,też w grudniu,brał udział w ratowaniu załogi polskiego jachtu Nashachata na wodach Ziemi Ognistej.Zginęło wtedy 2-ch młodych żeglarzy,braci,a jacht został porzucony.
29 grudzień 2014 : 17:29 eu-geniusz | Zgłoś

Zaloguj się, aby dodać komentarz

Zaloguj się

1 1 1 1
Waluta Kupno Sprzedaż
USD 3.8901 3.9687
EUR 4.2231 4.3085
CHF 4.2955 4.3823
GBP 4.9204 5.0198

Newsletter