Inne

- O ile podniesie się poziom wody w Bałtyku w ciągu najbliższych kilkudziesięciu lat?

- Przewiduje się, że poziom wszechoceanu może się podnieść o około 60 centymetrów. Co ciekawe, zwierciadło Bałtyku jest nachylone. Kiedy płyniemy wzdłuż naszego wybrzeża z zachodu na wschód, mamy pod górkę o te kilka centymetrów. Do końca XXI wieku średni poziom wody w Bałtyku nie powinien podnieść się więcej niż o 40 centymetrów.

- To nie są alarmistyczne wieści.

- Ale poważne i nie wolno ich lekceważyć. Niektórzy wyliczają, że podniesienie poziomu morza o jeden centymetr oznacza utratę 1 metra plaży. Przy 40 centymetrach mielibyśmy 40 metrów! W wielu miejscach linia brzegowa ulegnie na pewno zmianie, bo nasze plaże są mało nachylone.

- Półwysep Helski może się zamienić wtedy w ciąg wysp?

- Oczywiście. Zresztą kiedyś już najprawdopodobniej nim był. Obecnie średni poziom morza wynosi około 5 metrów. W sytuacjach ekstremalnych może dochodzić do 6,6 metra. Jeśli zatem podniesie się podczas sztormu o te kilkadziesiąt kolejnych centymetrów, nie można tego nie brać pod uwagę. Na Helu już dzisiaj podczas sztormów kanalizacją wypływa woda morska. Ten sam sztorm, który wywrócił prom Jan Heweliusz, spowodował wejście wody na Półwysep Helski od strony Zatoki Gdańskiej. A było wtedy 6,5 metra. Co będzie, jeśli osiągnie 7,5 metra? To 2,5 metra powyżej dzisiejszego średniego poziomu. Jednak taka sytuacja mogłaby mieć miejsce tylko w czasie bardzo silnych sztormów.

- A jak często takie sztormy będą nawiedzać Bałtyk?

- Dzisiaj te ekstremalne wezbrania zdarzają się kilka razy w ciągu dekady. Ale wraz ze wzrostem ilości wody w Bałtyku, zapewne będziemy je obserwować częściej. Trzeba jednak przyznać, że wyniki badań w tej kwestii nie są jednoznaczne. Niektóre pokazują, że wiatr będzie raczej siadał. Jeśli sprawdzi się ten pierwszy scenariusz, żegluga na Bałtyku stanie się trudniejsza. Zaistnieje też, większe niż do tej pory, ryzyko lokalnych powodzi i podtopień. Pod tym kątem badaliśmy Karwię i Nową Pasłękę. Do potopu tam co prawda nie dojdzie, ale podtopienia mogą być bardzo uciążliwe.

- Jeśli klimat będzie się ocieplał, to zimą będzie chyba na Bałtyku mniejsze zlodzenie niż do tej pory?

- Początkowo zlodzenie powinno być większe. Nie oznacza to, że zimy będą chłodniejsze. Potem będzie się zmniejszać. Do końca XXI wieku zlodzenie na południowym Bałtyku praktycznie zniknie.

- Pan mówi, że klimat się ociepla, tymczasem ostatnie zimy były nad morzem wyjątkowo mroźne.

- Właśnie nie. To były normalne zimy, z typowymi dla naszego klimatu temperaturami występującymi o tej porze roku. Ale my mamy tendencję, że jak się zdarzą dwie, trzy nieco łagodniejsze zimy, zapominamy o tych normalnych. Poza tym warto pamiętać, że globalne ocieplenie nie oznacza wcale, że z dnia na dzień zrobi się cieplej. Zima w tym roku była zimna, czyli w przyszłym będzie cieplejsza. To tak nie działa. Zmiany są dużo bardziej skomplikowane. Podstawowym czynnikiem kształtującym klimat na naszej planecie są warunki astronomiczne, np. kąt padania promieni słonecznych na powierzchnię ziemi. I dopóki się to nie zmieni, na naszej półkuli, najzimniejszym miesiącem będzie luty, a najcieplejszym lipiec. Niezależnie od tego co zrobimy.

- Czy w przyszłości, w związku z ociepleniem klimatu, możemy się w Bałtyku spodziewać większych zakwitów glonów?

- Wszystko wskazuje, że te zakwity będą bardziej uciążliwe. Co ciekawe, dotyczy to nie tylko zakwitu letniego, ale wczesnozimowego, który jest mniej znany. Będzie znacznie bardziej widoczny niż do tej pory.

- Z tego co pan mówi, wyłania się pesymistyczny obraz zmian klimatu nad polskim Bałtykiem. Za kilkadziesiąt lat lato powinno być tutaj cieplejsze, ale z ulewami, może zniknąć wiele plaż, sztormy będą silniejsze, a glony nie pozwolą się kąpać.

- Są tez plusy, choćby ten, że potrzebne będzie mniejsze zapotrzebowanie na energię elektryczną czy cieplną w okresie zimowym. To będą ekonomicznie wymierne skutki. To prawda, że latem pojawią się sztormy, czego jeszcze kilkadziesiąt lat temu nie było. Już obserwujemy pojedyncze. Dawniej sezon sztormowy zaczynał się we wrześniu i kończył na początku czerwca. Słońca nie będzie więcej. Plaże tak łatwo nie znikną, a zakwity glonów staną się problemem nie tylko u nas, ale na całym świecie. Będziemy musieli znaleźć na nie jakiś sposób. Trzeba będzie nauczyć się żyć w nowym klimacie i planować swoją przyszłość biorąc pod uwagę zachodzące w nim zmiany. W ten sposób będziemy na nie przygotowani, a jakość naszego życia się nie pogorszy.

- Czy te negatywne zmiany klimatyczne da się jakoś odwrócić?

- Klimatem nie da się kierować jak samochodem. Nie można, jak policjant na drodze, wyciągnąć lizaka i powiedzieć „stop”. Zatrzymanie procesów klimatycznych przez człowieka jest niemożliwe. Jak pokazują badania, możemy je jedynie przyspieszyć lub spowolnić. Potrzeba do tego współdziałania ludzi na poziomie całego globu. Dopiero takie zachowanie może się przełożyć na to, co się będzie działo z klimatem w polskiej części Bałtyku. Ale łudzić się nie należy. Wygenerowaliśmy już, jako ludzie, takie zmiany w systemie klimatycznym Ziemi, że nie da się ich cofnąć. Cieszmy się więc z tego morza i klimatu, które mamy i zróbmy wszystko, aby mogły to czynić także te pokolenia, które po nas przyjdą.

- Może mi pan, w imieniu polskich klimatologów, obiecać, że ostrzeżecie nas w razie zbliżającej się katastrofy klimatycznej?

- Robimy to codziennie.

Tomasz Falba

Prof. Mirosław Miętus ma 51 lat i jest gdynianinem. Ukończył fizykę teoretyczną na Uniwersytecie Gdańskim. Jest dr hab. prof. nadzwyczajnym w Uniwersytecie Gdańskim oraz Instytucie Meteorologii i Gospodarki Wodnej PIB. Specjalizuje się w meteorologii, klimatologii i oceanografii fizycznej. Na swoim koncie ma ponad 200 publikacji. Kieruje Centrum Monitoringu Klimatu Polski w IMGW PIB oraz Katedrą Meteorologii i Klimatologii na Uniwersytecie Gdańskim. Prowadzi też projekt „Wpływ zmian klimatu na środowisko, gospodarkę i społeczeństwo (zmiany, skutki i sposoby ich ograniczania, wnioski dla nauki, praktyki inżynierskiej i planowania gospodarczego)”. Za udział w pracach nad raportami IPCC (Międzyrządowej Grupy Ekspertów ds. Zmian Klimatu), uhonorowany został Dyplomem Honorowym w uznaniu szczególnego wkładu w uzyskanie przez IPCC Pokojowej Nagrody Nobla w roku 2007.

fot. Tomasz Falba

Zaloguj się, aby dodać komentarz

Zaloguj się

1 1 1 1
Waluta Kupno Sprzedaż
USD 4.0044 4.0852
EUR 4.285 4.3716
CHF 4.3754 4.4638
GBP 4.995 5.096

Newsletter