Bezpieczeństwo

- Jakie jest zatem obecnie największe zagrożenie dla bezpieczeństwa na Morzu Bałtyckim?

- Najwięcej emocji budzą zawsze rozważania na temat zagrożeń militarnych. Oczywiście one występują także na Bałtyku, ale ich poziom jest obecnie bardzo niski. Większość państw naszego regionu należy do Unii Europejskiej i NATO, zaś Rosji zależy na dobrych relacjach z tymi organizacjami. Systematycznie wzrasta za to zagrożenie ekologiczne. Wynika to głównie ze zwiększającej się nieustannie intensywności ruchu statków przewożących ropę naftową i substancje ropopochodne. Według mnie, nie ma pytania czy dojdzie na Bałtyku do katastrofy ekologicznej, jest tylko pytanie, kiedy to się stanie i jakie będą jej rozmiary. Inne zagrożenia związane z ekologią są także istotne. Zwykle niedoceniane jest zagrożenie związane z pojawianiem się w Bałtyku nieznanych tutaj wcześniej gatunków. Nie lekceważmy zachwiania równowagi biologicznej, którego skutków nie jesteśmy sobie w tej chwili wyobrazić. Podobnie nie możemy nie brać pod uwagę niszczycielskich sił samego morza. Dla przykładu, tylko w Polsce „zabiera” ono corocznie około 340 tysięcy m² lądu ( to powierzchnia prawie 48 boisk piłkarskich!). Nie wolno również zapominać o bałtyckiej „bombie z opóźnionym zapłonem” – zatopionej broni chemicznej.

- Co będzie z bezpieczeństwem bałtyckim za, powiedzmy, dziesięć lat?

- Prognozowanie tak odległej przyszłości przypomina wróżenie z fusów. Aczkolwiek wydaje się, że nadal utrzymywać się będzie wysoki poziom ryzyka ekologicznego. Potencjalnym ogniskiem zagrożeń będzie też zapewne rywalizacja ekonomiczna pomiędzy państwami bałtyckimi, która może pociągnąć za sobą skutki polityczne.

- Na przykład związana z Gazociągiem Północnym?

- Na przykład, choć tego bym nie demonizował. Inna sprawa, że Polska powinna była zrobić wszystko, aby brać udział w tym przedsięwzięciu zgodnie z zasadą, że „jeśli czegoś nie jesteś w stanie pokonać, to się do tego przyłącz”. W ten sposób mogliśmy chociaż w pewnym stopniu zminimalizować własne straty. Budowa Gazociągu Północnego leży w interesie Rosji, Niemiec i części państw Unii Europejskiej. Były więc małe szanse zablokowania tej inwestycji. Gazociąg powstałby i tak, ale gdyby nasz kraj włączył się do tego projektu, wówczas i my mielibyśmy korzyści z jego realizacji.

- Czyli nie przeraża pana wizja okrętów Floty Bałtyckiej, które pod pozorem ochrony rosyjskich interesów ekonomicznych związanych z Gazociągiem Północnym pojawiają się nagle na Zatoce Pomorskiej z rakietami wycelowanymi w Świnoujście?

- Prawdopodobieństwo takiego zdarzenia jest bliskie zeru. Dzisiaj to raczej political-fiction. Rosjanie są realistami i na pewno nie będą chcieli eskalować w ten sposób konfliktu, nawet gdyby on rzeczywiście się pojawił. Nie można patrzeć na Rosję jako na podstępnego agresora czyhającego na naszą niepodległość. To są stereotypy historyczne, niezwykle groźne dla racjonalnej oceny poziomu bezpieczeństwa naszego państwa. Obecna Rosja to nie Związek Radziecki, ani imperium carskie.

- Zgoda. Tylko, że także w Rosji występują negatywne stereotypy dotyczące Polski
i mają one wpływ na politykę tego państwa. Mamy nie wyciągać wniosków z własnych doświadczeń historycznych? Obecny minister spraw zagranicznych Polski Radosław Sikorski, przyrównał kiedyś umowę o budowie Gazociągu Północnego do paktu Ribbentrop-Mołotow.

- Nie możemy konstruować naszej polityki bezpieczeństwa bazując tylko na stereotypach
z historii. Trzeba kalkulować i oceniać rzeczywistość na zimno, bez emocji, bo one tylko zaciemniają sytuację. Jeżeli wszystko będziemy oceniać pod kątem historycznym, to możemy stracić właściwą perspektywę. To z kolei może nas drogo kosztować, ponieważ nie zauważymy prawdziwego i realnego zagrożenia. Nie demonizujmy zagrożeń wynikających z przeszłości, ani ich nie pomijajmy. Z historii trzeba wyciągać wnioski, ale one nie mogą nam przesłaniać teraźniejszości.

Zaloguj się, aby dodać komentarz

Zaloguj się

1 1 1 1
Waluta Kupno Sprzedaż
USD 4.0102 4.0912
EUR 4.2861 4.3727
CHF 4.3926 4.4814
GBP 5.0098 5.111

Newsletter