Szczecińscy radni oczekują do końca czerwca br. na raport w sprawie sporu pomiędzy zarządem i związkami zawodowymi w Morskiej Stoczni Remontowej Gryfia. Na wczorajszej sesji nadzwyczajnej, poświęconej sytuacji w spółce, obie strony przedstawiły swoje racje. Chwilami było gorąco, bo spór w remontówce budzi duże emocje.
Sesję zwołano na wniosek grupy radnych (inicjatorem był klub PiS-u), którzy spełnili oczekiwania związkowców proszących o interwencję w sprawie Gryfii. Spółkę tworzą dwie połączone remontówki: szczecińska i świnoujska. Związki obawiają się, że efektem kolejnych zmian będzie likwidacja stoczni.
– Skomplikowany proces restrukturyzacji Gryfii może budzić wątpliwości, ale odpowiedzi dają takie kontrole, jaką przeprowadziła NIK – mówił Piotr Słupski, prezes funduszu Mars, zarządzający grupą kapitałową Mars Shipyards & Offshore, do której należy m.in. MSR Gryfia. – Z jej raportu wynika, że w czwartym kwartale 2010 r. spółka utraciła zdolność do prowadzenia działalności. Dlatego w porozumieniu ze stroną społeczną podjęto pewne działania restrukturyzacyjne.
Prezes Słupski zaznaczył, że połączenie stoczni odbyło się przy porozumieniu ze stroną społeczną.
– Nieprawda, że jest zagrożony byt stoczni – podkreślił. – Spółka ma płynność finansową, a jej sytuacja jest stabilna.
Prezes Gryfii Lesław Hnat poinformował, że środki ze sprzedaży nieruchomości przeznaczono na spłatę zobowiązań, a spółka w ub. roku wypracowała ok. 1,3 mln zł zysku netto.
– Osiągnięto go dzięki zmniejszeniu „rozbuchanych” kosztów – stwierdził.
Przyznał, że problemem są wyniki ze sprzedaży. Pomóc mają szkolenia pracowników oraz tzw. outsourcing, czyli przekazywanie poszczególnych grup zawodowych do innych firm. Prezes podał, że na początku roku w spółce pracowały 873 osoby, a 1 lipca ma ich być 836.
– Myślę, że sprawy idą w złym kierunku – ocenił Mieczysław Jurek, szef zachodniopomorskiej Solidarności. – Outsourcing, centrum usług wspólnych – to początek końca.
Słów krytyki pod adresem zarządu Gryfii nie szczędził Wojciech Osman, przewodniczący zachodniopomorskiej Solidarności’80.
– Padły tu nieprawdziwe stwierdzenia – podkreślił. – Była kontrola NIK w zakresie prawidłowości funkcjonowania funduszu Mars, ale objęła okres, gdy jeszcze nie było skonsolidowanej stoczni.
Zaznaczył, że genezą sporu zbiorowego jest złamanie porozumienia, nie było bowiem konsultacji ze stroną związkową w sprawie outsourcingu. Chodzi m.in. o wydział obróbki skrawaniem.
– Zniwelowano koszty w Gryfii, a jednocześnie zatrudnia się spółki i doradców nie znających się na branży stoczniowej – dodał W. Osman.
Z kolei Dariusz Sarnowski z Solidarności nazwał połączenie stoczni pokazówką i wielką obłudą.
– Od pół roku poszukujemy spawaczy, a robi się kursy dla kierowników – krytykował działania zarządu D. Sarnowski.
Radni pytali m.in. o szczegóły outsourcingu. Brawa od związkowców dostał Leszek Duklanowski (PiS), który stwierdził, że nie wyobraża sobie stoczni remontowej bez wydziału obróbki skrawaniem.
– Skoro jest tak dobrze, jak mówi pan prezes, to dlaczego jest tak źle, jak mówią związkowcy? – pytał Dawid Krystek (SLD). – Apeluję do zarządu o rozwagę i dialog.
Jan Posłuszny (PO) nawoływał, by nie był to dialog polityczny.
Z odpowiedzi P. Słupskiego wynikało, że pracownicy po przejściu do innych spółek zachowają wszystkie prawa i gwarancje zatrudnienia. Zapewniał, że właściciele Gryfii są otwarci na dialog.
– Nie ma żadnego dialogu – oponował Bolesław Gronkowski z Wolnego Związku Zawodowego Pracowników Gospodarki Morskiej w Gryfii. – Do dziś nie mamy projektu restrukturyzacji.
Na koniec przyjęto stanowisko, zgodnie z którym do końca czerwca ma być przedstawiony raport w sprawie sporu pomiędzy związkowcami i właścicielami stoczni.
(ek)
to krok do likwidacji stoczni. Stocznia jako firma nie jest tworem stałym i musi się zmieniać i może się zmieniać ale cel zmian powinien być jeden - zysk firmy i zapewnienie pracy dla ludzi oraz właściwie odpowiednie wykorzystanie już zatrudnionych a nie zwalnianie z pracy. Pan Słupski tak restrukturyzuje stocznię NAUTA z Gdyni , że zmusza zarząd stoczni Nauta by zatrudniali różnych dziwnych ludzi jako dyrektorów a jest ich obecnie w Naucie 18 i każdy zarabia 20 - 35 tys. miesięcznie i mimo to Nauta ma straty . Przypomnę , że w Naucie zniszczono jedną z najlepszych firm kadłubowych w Trójmieście - Konrem Nauta sp z oo, spółkę córkę Nauty. Pracę straciło ok. 300 osób. Dzisiaj spółka jest w stanie likwidacji po roku działalności zarządu spółki z nadania MARS Konrem Nauta wygenerowała wielomilionowe straty i dziś winna jest wierzycielom ok. 20 mln złotych - pieniądze te zapłacić będzie musiał Skarb Państwa ( czyli MARS). Przykładów złego działania MARS jest sporo. MARS jedynie dobrze wygląda w swoich biuletynach czy artykułach sponsorowanych.
Pierwszy test za kilka miesięcy. Wybory samorządowe. Ludzie PO mobilizują się
na wybory , chodzą na nie i wygrywają. Bierzcie przykład.
Jeśli będziecie tylko krzyczeć a oni będą tylko chodzić na wybory to PO
będzie rządzić kolejne 4 lata.
Gorzej już być nie może.
Ale szanuję twoje zdanie , że popierasz PO. Żyjemy w wolnym kraju.
Za póżno na prywatyzację . Nikt nie kupi bankruta. Ci , którzy przez lata blokowali prywatyzację Gryfii , dzisiaj udają obrońców ludzi pracy.
Za parę miesięcy los stoczni marsa taki sam jak korporacji polskie stocznie. ARP ma w tym wprawę...
Nie wiem co jest gorsze: wyrzucanie milionów na dofinansowywanie nierentownych firm czy źródło kasy dla nielicznych.
nie rozłożył stoczni : 10 mln straty , brak wypłacalności , zablokowanie prywatyzacji , tragiczna wydajność , brak pomysłu na restrukturyzację stoczni .
To musiało się tak skończyć .
Postanowieniem Sądu Rejonowego Gdańsk-Północ w Gdańsku, VI Wydział Gospodarczy, z dnia 8 maja 2014 r. wydanym w sprawie o sygn. akt VI GU 197/13 ogłoszono upadłość dłużnika "KONREM-NAUTA" Spółki z ograniczoną odpowiedzialnością z siedzibą w Gdyni, wpisanej do Krajowego Rejestru Sądowego pod numerem 0000179548, obejmującą likwidację jego majątku.
Spółka istniała od 2003 roku - zawsze miała zyski , dawała zatrudnienie 300 osób w tym 100 na umowę o pracę, sprzedaż roczna ok. 60 mln zł, średnia płaca 6500 zł,
w październiku 2012 roku zmiana zarządu z inicjatywy MARS - spółka miała podpisane kontrakty na 2013 rok wartości ok. 16 mln euro. Nowi zarządcy : Stanisław F, Krzysztof G., Wojciech S. nie zrealizowali kontraktów - dziś syndyk musi oddać 600 tys. euro dla kontrahenta z Norwegii, zaczęli budować sejner - podpisany kontrakt ze stocznią Nauta - strata w momencie podpisania 6 mln zł, do dziś trwa budowa straty ? ? prawdopodobnie ok. 20 mln zł. Po 12 miesiącach działań nowego zarządu w grudniu wniosek o upadłość likwidacyjną. Zobowiązania wobec wierzycieli ponad 15 mln zł.
Odpowiedzialność bezpośrednią za zniszczenie spółki ponoszą : Stanisław F., Krzysztof G.,Wojciech S. a pośrednią ludzie MARS-a schowani z tyłu w tym zarząd Nauty i rada Nadzorcza Nauty. W taki oto sposób MARS poprawia kondycję polskich firm stoczniowych.
Ciekawe kiedy ten tragiczny serial zostanie przerwany a odpowiedzialni doprowadzeni zostaną przed oblicze sprawiedliwości. Znając polskie realia - nigdy.
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.