Przedstawiciele pracowników połączonych stoczni zarzucają decydentom bierność wobec niszczenia ich zakładów.
Załogi obu stoczni apelują do zachodnich parlamentarzystów i samorzadowców Szczecina i Świnoujścia o radykalne działania by zapobiec "trwającemu procesowi unicestwiania stoczni Gryfia.
Związkowcy uważają, że od czasu przejęcia majątku stoczniowego przez fundusz Inwestycyjny Zamknięty Mars - Gryfia nie zanotowała żadnego spektakularnego osiągnięcia. Zarzucają prezesowi, iż karmi media i społeczeństwo oraz polityków jedynie statystykami.
"Rozzuchwalenie, wszechobecna prywata wszelkiej maści pseudofachowców i pesudodoradców pojawiających się w stoczni stanowi dowód, iż stała się dla nich dosłownie Mekką, źródłem niemałych dochodów, nieograniczonych zysków kosztem stoczniowców - piszą w apelu. - Dokonuje się tym samym proces powolnego wyniszczania stoczni i to pod zapowiadanym 'czujnym' okiem naszych radnych, włodarzy miasta i samozwańczego 'ambasadora'" (wicepremier Janusz Piechociński - dop. red.).
Autorzy apelu twierdzą, że zarząd spółki zatrudnia pseudofachowców, których wiedza w zakresie remontu statków jest na poziomie równym zero. Natomiast zwalnia się lub pozwala odejść wysoko wykwalifikowanym monterom, spawaczom itd.
Zdaniem związkowców dodatni bilans, którym chwali się w ostatnim czasie zarząd, to efekt wyłącznie sprzedaży nieruchomości. Przedstawiciele załóg przypominają, że Gryfia pozostała ostatnim w województwie zakładem pracy o takiej randze i profilu stoczniowym. Są bardzo zaniepokojeni biernością decydentów i wicepremiera Piechocińskiego, który zapowiadał obronę interesów tego zakładu.
Związkowcy uważają, że w nowym schemacie organizacyjnym Morska Stocznia Remontowa Gryfia znalazła się pod kontrolą osób grabiących majątek firmy i to rzekomo w majestacie prawa.
Proces tzw. outsourcingu trwa przy całkowicie biernej postawie wszystkich bez wyjątku. Na połączeniu stoczni korzystały, zdaniem związkowców, jedynie różnej maści firmy doradcze, konsultingowe itd. Paradoksalnie, teraz dąży się do podziału firmy. Lesław Hnat, prezes MSR Gryfia, na spotkaniu z dziennikarzami przekonywał, że nie łamie porozumień ze stroną społeczną. Odpierał zarzut dzielenia spółki.
- Outsourcing w przypadku utworzenia np. Centrum Usług Wspólnych finansowo-księgowe jest wskazany - zapewniał. - Dotyczy w sumie 39 osób. Centrum miałoby świadczyć usługi dla wszystkich spółek grupy MARS. Siedzibą ma być nowy biurowiec w świnoujskiej części stoczni. Pracownicy do spółki byliby przeniesieni z gwarancją pracy.
Hnat bronił też pomysłu wydzielenia części obróbki skrawaniem do spółki z ograniczoną odpowiedzialnością. Dotyczy 30 pracowników. Zachowaliby także gwarancje zatrudnienia. Jego zdaniem, jest sporo korzyści z konsolidacji.
- Zmniejszyliśmy powierzchnię stoczni w Szczecinie z 40 do 6 ha. Podatek od nieruchomości z 400 tys. zł zmniejszył się do 80 tys. miesięcznie. Zmniejszamy zadłużenie, płacimy wszystkie należności na bieżąco - wyliczał. - Nieruchomości, które chcemy sprzedać, powinny zredukować nasz dług 7 mln zł do zera.
MRS Gryfa zatrudnia w tej chwili 843 osoby.
Piotr Jasina
