Kolejna zadyma między politykami PiS a PO, którzy działają w sejmiku województwa zachodniopomorskiego. Tym razem w tle jest majątek po Stoczni Szczecińskiej oraz decyzja prokuratury.
W czwartek Jarosław Łojko rozdał dziennikarzom kserokopie postanowienia Prokuratury Okręgowej w Szczecinie, która odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa. Chodzi o zawiadomienie, które złożyli poseł Leszek Dobrzyński oraz radni sejmiku - Paweł Mucha i Kazimierz Drzazga. Politycy PiS od wielu miesięcy powtarzają, że majątek po Stoczni Szczecińskiej został zdewastowany. Z ich ust padają też słowa o grabieży infrastruktury postoczniowej. Tego samego dotyczyło zawiadomienie.
- Prokuratura stwierdziła, że podane okoliczności oparte są jedynie na niepotwierdzonych domysłach - mówił do kamer Jarosław Łojko, przewodniczący klubu radnych PO w sejmiku.
Radny zacytował fragment uzasadnienia: „Jak wynika z zeznań Kazimierza Drzagi, Pawła Muchy oraz Leszka Dobrzyńskiego ich wiedza w zakresie okoliczności podanych w zawiadomieniu opiera się głównie na spostrzeżeniach dokonanych podczas wizytacji terenów po stoczniowych w dniu 14 marca 2013 r. oraz relacji ustnej przekazanej przez Andrzeja Strzebońskiego (...)”.
- Jeśli plotki mają być podstawą składania zawiadomienia do prokuratury, to obawiam się, że możemy spotkać się z lawiną takich zawiadomień w najbliższym czasie - komentował Łojko. - To nie jest pierwsze zawiadomienie PiS, które kończy się fiaskiem.
Wtórował mu klubowy kolega Robert Zdobylak.
- Ten teren (postoczniowy - red.) nie wygląda najlepiej. Przez lata nie było gospodarza - mówił. - Ale jakbyśmy zamknęli sejmik i kilka lat nic nie robili, to też coś byłoby nie tak - dodał Zdobylak.
Co na to PiS?
(masz)