Stocznie, Statki
Ogromne, niemal puste hale i cisza nienaturalna w miejscu, gdzie jeszcze kilka tygodni temu wrzała praca przy konstruowaniu gigantycznych silników okrętowych. Pięć z nich stoi nadal w kilku halach, obciążając dodatkowo konto zadłużonego przedsiębiorstwa. Firma, która do niedawna była dumą Poznania, dziś znalazła się na krawędzi bankructwa. Około 500 zwolnionych ostatnio pracowników będzie obchodziło te święta, myśląc albo o nowej pracy, albo o tym, gdzie jej szukać. Zaś ci, którzy jeszcze są zatrudnieni w zakładach Hipolit Cegielski - Poznań SA, zastanawiają się, czy spółka przetrwa do następnych świąt.

fot. M. Borawski

Zakłady Hipolit Cegielski - Poznań SA stały się jedną z ofiar upadku stoczni w Gdyni i Szczecinie, które dotychczas były stałymi i głównymi odbiorcami produkowanych tu silników okrętowych. To najważniejszy dotychczas produkt zakładów założonych przez jednego z najbardziej znanych poznaniaków - przemysłowca Hipolita Cegielskiego, w 1846 roku. Dynamicznie rozwijający się w czasach zaborów i II Rzeczypospolitej zakład w III RP stanął na krawędzi bankructwa. Kierownictwo nie chciało bądź nie umiało skończyć z uzależnieniem firmy od produkcji silników dla przeżywającej również notorycznie problemy finansowe branży stoczniowej. Co prawda HCP jest jeszcze właścicielem Fabryki Pojazdów Szynowych produkującej głównie wagony kolejowe i tramwaje oraz Fabryki Silników Agregatowych i Trakcyjnych wytwarzającej przede wszystkim agregaty prądotwórcze zasilane paliwami ropopochodnymi lub gazowymi. Jednak firmy te, podobnie jak pozostałe mniejsze spółki-córki, mają niewielki udział w dochodach firmy.

Prezes HCP twierdzi jednak, że głównym powodem problemów firmy jest nie tyle jej uzależnienie od sprzedaży silników okrętowych dla polskich stoczni, co światowy kryzys w branży stoczniowej. - Obecnie praktycznie nie produkuje się na świecie statków. To przede wszystkim światowy kryzys pogorszył naszą sytuację, ponieważ robiliśmy silniki nie tylko dla polskich stoczni, ale też dla niemieckich i azjatyckich, które również przestały obecnie budować statki - tłumaczy Jarosław Lazurko, prezes zarządu Hipolit Cegielski - Poznań SA.

Firma zwolniła w ostatnich tygodniach 470 osób zatrudnionych przy budowie silników okrętowych i około 20 w spółkach zależnych.

Jedną z nich - Fabrykę Pojazdów Szynowych, HCP chce jak najszybciej sprzedać, aby pokryć długi. Pieniądze mają być przeznaczone również na wypłatę zaległych pensji za listopad dla pracowników FPS oraz części odpraw dla zwolnionych pracowników.

Póki starczy odprawy

- Około 390 osób na 470 [z Fabryki Silników Okrętowych - przyp. red.] dostało już odprawy, reszta jeszcze na nie czeka - mówi Marek Tyliński, wiceprzewodniczący "Solidarności" w "Ceglorzu".

Pracownicy HCP domagali się odpraw takich, jakie dostali zwolnieni niedawno stoczniowcy (20-60 tys. zł). Jednak rząd nie zdecydował się na uchwalenie specustawy, tak jak to było w przypadku polskich stoczni. Zwolnionych w "Ceglorzu" obowiązują więc ogólne zasady.

Odprawa odpowiada wysokości jednej średniej miesięcznej wypłacie. Wylicza się ją, uwzględniając głównie staż pracy. Przeciętny pracownik dostaje pięć takich "odprawek" wypłacanych co miesiąc.

Zapewne z tego powodu większość ze zwolnionych na razie nie rejestruje się w urzędach pracy. - Zwolnieni pracownicy mają prawo do wynagrodzenia z tytułu skróconego okresu wypowiedzenia, dlatego zgodnie z ustawą o promocji zatrudnienia nie mogą jednocześnie pobierać zasiłku dla bezrobotnych. Zaczną się więc rejestrować dopiero wówczas, gdy przestaną otrzymywać świadczenia z zakładu pracy - tłumaczy Dagmara Żuławska, kierownik działu pośrednictwa pracy i poradnictwa zawodowego w Powiatowym Urzędzie Pracy w Poznaniu.

Oznacza to, że po Nowym Roku, gdy pracownikom HCP skończą się odprawy, PUP może przeżyć oblężenie. By tego uniknąć, już teraz urząd proponuje pracownikom grupowe spotkania informacyjne na temat zasad rejestracji bezrobotnych oraz metod poszukiwania pracy. - Dotychczas uczestniczyło w nich prawie 300 osób - dodaje Żuławska. Specjalne szkolenia ruszą z początkiem stycznia.

Na razie jednak zainteresowanie uzyskaniem statusu bezrobotnego wśród zwolnionych pracowników "Ceglorza" jest niewielkie. - Do 11 grudnia w PUP zarejestrowało się 25 osób jako osoby bezrobotne - informuje Dagmara Żuławska.

Doraźna pomoc

Pracownicy z rezerwą odnoszą się do spotkań informacyjnych, uważając, że są mało przydatne w poszukiwaniu pracy. Niewielkie jest też na razie zainteresowanie szkoleniami organizowanymi przez urząd pracy. - Trzy osoby przeszły szkolenie na obsługę wózka magazynowego, a jedna z nich podjęła już pracę. Ponadto dwie osoby uzyskały dofinansowanie na prowadzenie działalności gospodarczej. Wiemy, że są już następni zainteresowani jej otwarciem i uzyskaniem wsparcia na ten cel - wyjaśnia Żuławska.

Na co jeszcze mogą liczyć zwolnieni pracownicy "Ceglorza"? Także na dofinansowanie studiów. Zainteresowanie tą formą pomocy wyraziło dotąd kilka osób. Zwolnieni oczywiście mogą też otrzymać zasiłek, ale dopiero po zakończeniu pobierania odpraw. - Mogą go otrzymać osoby, które przed zwolnieniem z pracy świadczyły ją przynajmniej przez pełny rok - tłumaczy urzędniczka. Wysokość świadczenia jest uzależniona od stażu pracy. Osoby zwolnione z przyczyn zakładu pracy mają wydłużony okres wypłacania zasiłku z 6 do 12 miesięcy.

Zwolnione z HCP osoby mogą też skorzystać z możliwości dofinansowania na tworzenie miejsc pracy. Jak wyjaśniają urzędnicy urzędu pracy, dzięki temu może być sfinansowane odbycie stażu pracowniczego u pracodawcy.

Zabrakło dwóch lat...

Zwolnienie z HCP najboleśniej odczuli starsi pracownicy. Nie ukrywają, że mają o to żal do firmy, a także do związków zawodowych.

Pan Andrzej przepracował w "Ceglorzu" 38 lat. Zajmował się kompleksowym przygotowaniem narzędzi i przyrządów w procesie produkcji. Jak mówi, z jego działu zwolniono prawie połowę załogi.

- Zabrakło mi dwóch lat do emerytury. A ludziom w moim wieku trudno znaleźć pracę. Jednocześnie nie obejmują mnie żadne programy przedemerytalne, bo dopiero za kilka lat skończę 60 lat - mówi z goryczą w głosie, dodając, że wśród zwolnionych jest więcej osób w takiej sytuacji. - Pracodawcy niechętnie przyjmują osoby powyżej 35 lat - podsumowuje.

Pan Andrzej dopiero zaczął szukać pracy, ale na razie nie znalazł nic ciekawego. Jest mu być może trudniej niż innym kolegom także z tego powodu, że nie chce wyjeżdżać z rodzinnego Poznania, i zatrudnienia szuka właśnie tutaj lub w okolicy. W tym wieku niechętnie zmienia się miejsce zamieszkania.

Młodzi nie czekali

Na szczęście wielu zwolnionych z "Ceglorza" poradziło sobie bez pomocy urzędników. Oni również z żalem odchodzą z firmy.

Tak było z żoną jednego z pracowników Fabryki Silników Okrętowych pracującego przy ich montażu. Jak mówi, została zwolniona głównie dlatego, że wraz z mężem pracowała w tej samej firmie (jako suwnicowa). Na szczęście - dodaje mężczyzna pragnący zachować anonimowość - poradziła sobie ze znalezieniem nowego zatrudnienia. Okazuje się, że takich osób było więcej, zwłaszcza wśród zwolnionych inżynierów.

Pan Łukasz, inżynier z HCP, podobnie jak wielu jego kolegów nie chce ujawniać nazwiska. Po trzech latach pracy w biurze konstrukcyjnym Fabryki Silników Okrętowych niedawno otrzymał wypowiedzenie, mimo że był jedynym żywicielem rodziny. Był zatrudniony w "Ceglorzu" do końca listopada. W grudniu rozpoczął pracę w biurze konstrukcyjnym prywatnej firmy w branży maszynowej. Przyznaje jednak, że wcześniej zaczął szukać nowego zatrudnienia. Od razu zaproponowano mu podobne warunki finansowe i obowiązki jak w HCP.

Znacznie lepsze warunki uzyskał natomiast pan Michał, konstruktor z biura projektów. Pracę znalazł w szwajcarskim oddziale firmy będącej... właścicielem licencji na silniki produkowane przez HCP. Po pięciu latach pracy w zakładach sam złożył wymówienie. Dlaczego? - Obserwując sytuację w firmie i to, jak ludzie pracują, uznałem, że na pewno będzie ona miała kłopoty - mówi z przekąsem. Zastrzeżenia ma przede wszystkim wobec kierownictwa firmy i działu marketingu, który jego zdaniem w ogóle nie dbał o szukanie nowych kontraktów.

Jak trwoga, to po kontrakty

Opinia ta nie jest odosobniona. Pracownicy nie ukrywają żalu wobec dotychczasowych ekip zarządzających państwową spółką.

- My jesteśmy od tego, by wykonywać pracę, i będziemy to robić, jeśli menedżerowie ją załatwią - mówi jeden z pracowników, nie chcąc ujawniać nazwiska.

Zarzuty częściowo uznaje nawet prezes HCP Jarosław Lazurko. - Do tej pory fabryka całą swoją energię skupiała na realizacji zamówień na silniki, których było na tyle dużo, że często ledwie nadążaliśmy z terminami - tłumaczy, zastrzegając, że nie odpowiada za wcześniejsze decyzje, ponieważ jest prezesem dopiero od lipca bieżącego roku.

Gdy upadły stocznie w Gdyni i Szczecinie, a zagraniczni kontrahenci zaczęli rezygnować nawet z zamówionych silników, zarząd HCP zaczął gorączkowo szukać nabywców, również w innych branżach, i przeprowadzać naprędce zmiany w firmie. Obecnie nikt nie ukrywa, że jej dalsza przyszłość zależy właśnie od nowych kontraktów.

- Mamy zatwierdzony strategiczny plan restrukturyzacyjny, który zakłada, że będziemy próbowali zdobyć zlecenia pozwalające na utrzymanie obecnego zatrudnienia. Chodzi o zlecenia na wciąż najważniejszy nasz produkt - silniki okrętowe - tłumaczy Lazurko.

Perspektywa upadku firmy i rejestracji w urzędach pracy blisko 2 tysięcy kolejnych pracowników HCP skłoniła też władze lokalne do wsparcia firmy. Na razie Urząd Marszałkowski Województwa Wielkopolskiego zaoferował (do czego i tak jest zobowiązany) zwolnionym pracownikom - poprzez powiatowy urząd pracy - wsparcie w poszukiwaniu nowej pracy i programy aktywizacji zawodowej, a kierownictwu "Ceglorza" pomoc w szukaniu nowych kontraktów.

- Staramy się pomóc w znalezieniu nowych zamówień, przede wszystkim na rynkach Ameryki Południowej oraz Azji, gdzie HCP nie konkuruje z firmami (m.in. z Siemensem), na których licencji produkuje silniki - tłumaczy Leszek Wojtasiak, wicemarszałek województwa wielkopolskiego, zapowiadając nowe wizyty i rozmowy w tej sprawie m.in. w Indiach.

To wszystko? - Fabryka Pojazdów Szynowych może w przyszłym roku stanąć też do przetargu na nowe pociągi (kilkaset miejsc) dla Poznania - dodaje nieśmiało wicemarszałek, przyznając, że władze miasta i województwa nie są zadowolone z jakości obecnej oferty FPS. Jednak nawet gdyby firma wygrała przetarg, zarobi na nim już prawdopodobnie nowy właściciel, jeśli kupi FPS na organizowanym już w styczniu przetargu.

Co się stanie bez kontraktów?

Niepewność przyszłości firmy odbija się także na tych pracownikach, którzy nie zostali na razie zwolnieni.

- Tu nikt nie czuje się bezpieczny, jeśli chodzi o pracę. Już zacząłem szukać nowej, ale sam się nie zwolnię - mówi Mariusz, operator obrabiarek skrawających numerycznie, z 25-letnim stażem w HCP.

Podobnie uważa Piotr, tokarz, od 17 lat pracujący w firmie. - Nie jestem pewny pracy, ale mam nadzieję, że zostanę, bo wkrótce może się okazać, że nie będzie miał kto zrobić silników, które mamy oddać prawdopodobnie pod koniec przyszłego roku.

Czy te nadzieje się ziszczą, pokażą już najbliższe miesiące. Będzie to zależało m.in. od tego, czy kierownictwo przyzwyczajone dotąd do stałych i zgłaszających się wprost do HCP klientów zmieni sposób zarządzania firmą, dając jej jeszcze jedną nadzieję na przetrwanie.


Mariusz Bober
0
Życzę wszystkim WESOŁYCH ŚWIĄT I SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU oraz mniej oszustów w rządzie i stoczni Nowej w Szczecinie , Gdyni i pracy dla Poznaniaków z Cegielskiego oraz żadnych inwestorów z Kataru
24 grudzień 2009 : 09:42 stoczniowiec ze Szc | Zgłoś
0
to sa w koncu te talony i paczki czy nie ?
25 grudzień 2009 : 18:36 Guest | Zgłoś
0
No właśnie kto?
25 grudzień 2009 : 19:14 Guest | Zgłoś
0 Idz do polityki i udawaj Tuksa...
...obiecuj ludziom mieszkania, pracę i druga Irlandię - KASA MUROWANA !
25 grudzień 2009 : 20:53 Zapytaj TUSKA | Zgłoś
0 Praca dla Prezesów
Nareście Paru Panów Prezesów ze spółek Stoczni Gdynia stracili czar prezesowania.Właściciele kupionych byłych Spółek poznali się na restrukturyzatorach byłej Stoczni.
Jeszcze paru cwaniaków zostało.
Aby nie zrobić Im dużej krzywdy należy Ich zatrudnić na umowę - zlecenie jak Oni to czynili.
Życzę Wszystkim Prezesom powodzenia.
Brawo Nowi Właściciele.
26 grudzień 2009 : 20:33 śledczy | Zgłoś
0
gdzie daja niby te talony
26 grudzień 2009 : 21:12 k | Zgłoś
0 Talony rozdają
Są dwa ośrodki rozdawania talonów.
Pierwszy w Komisji Krajowej Solidarności, a drugi w Gabinecie Premiera.Należy zaznaczyć, że tylko tym co nie mają pracy, a ją utracili przez wwymienionych.
27 grudzień 2009 : 11:07 bezrobotny | Zgłoś
0 Mikołaj z talonami
Są dwa ośrodki rozdawania talonów.
Pierwszy w Komisji Krajowej Solidarności, a drugi w Gabinecie Premiera.Należy zaznaczyć, że tylko tym co nie mają pracy, a ją utracili przez wwymienionych.
27 grudzień 2009 : 11:09 bezrobotny | Zgłoś
0
ALE MAMY WOLNOŚĆ - W LODÓWCE, OD PRACY,ŻYCIA,WYZNANIA. WSZYSKO WOLNO ZMIERZA KU KOŃCOWI
27 grudzień 2009 : 13:09 SAMBÓJCA | Zgłoś
0
PRACA JEST TYLKO DLA LUDZI Z PLATFORMY LUB ICH ZNAJOMYCH A NAJBARDZIEJ NA TYM CUDZIE TUSKA NA BEZROBOCIU SKORZYSTALI ABSOLWENCI WYŻSZYCH UCZELNI!!!!
27 grudzień 2009 : 19:01 GRUP88 | Zgłoś

Zaloguj się, aby dodać komentarz

Zaloguj się

1 1 1 1

Źródło:

Waluta Kupno Sprzedaż
USD 4.0609 4.1429
EUR 4.3167 4.4039
CHF 4.4468 4.5366
GBP 5.0564 5.1586

Newsletter