Stocznie, Statki
Karol Guzikiewicz, wiceszef Solidarności w Stoczni Gdańsk, wymachiwał w poniedziałek dokumentem Najwyższej Izby Kontroli, który według niego ma świadczyć o tym, że premier Donald Tusk kłamał podczas debaty stoczniowej, mówiąc, że stocznia otrzymała nawet 700 mln zł pomocy publicznej.

Karol Guzikiewicz


Dokument został sporządzony przez gdańską delegaturę NIK po kontroli w Stoczni Gdańsk i zatwierdzony przez prezesa NIK w lutym tego roku. Wynika z niego, że nominalna pomoc dla stoczni w latach 2005 - I półrocze 2008 wyniosła 88,5 mln zł.

- 40 mln ISD Polska już spłaciła. Reszta po przeliczeniu na ekwiwalent (czyli gotówkę) wyniosła 32,9 mln zł i tyle stocznia mogłaby oddać - powiedział Roman Gałęzewski, szef Solidarności Stoczni Gdańsk, który nie wypowiadał się tak ostro na temat słów premiera. - Nie sądzę, że premier kłamał, według mnie nie ma tych samych danych co my. Nie chodzi o kilkaset milionów pomocy publicznej, a jedynie kilkadziesiąt.

Wyrwany wczoraj do tablicy Paweł Biedziak, rzecznik NIK, potwierdził, że izba pracuje nad takim raportem dotyczącym procesów prywatyzacji w przemyśle stoczniowym. Zostanie on przedstawiony Sejmowi pod koniec czerwca. Powiedział jednak, że w sumie 700 mln zł, którą podał Donald Tusk, zawierały się też rządowe poręczenia, które nie były wyłożeniem "żywej gotówki", jak np. na umorzenie długów stoczni, ale do kwoty pomocy publicznej są zaliczane. W raporcie NIK - na który powołują się związkowcy - jest mowa o gotówce.

- Raport, o którym mówią związkowcy, nie jest jeszcze gotowy - zapewnia Tadeusz Aziewicz, przewodniczący sejmowej komisji skarbu. - Na razie jest to jego wstępna wersja. Wyniki poznamy, kiedy raport będzie gotowy.

Jak tłumaczy, pomoc publiczną wylicza UOKiK, nadmienia jednocześnie, że jest to skomplikowane i opiera się na metodologii stosowanej przez Komisję Europejską.

Już w styczniu ub. roku Komisja Europejska poinformowała, że nominalna pomoc łącznie z gwarancjami dla stoczni wyniosła 750 mln zł. I powołała się na dokumenty sporządzone i dostarczone w lipcu 2007 r. przez UOKiK. Po przeliczeniu na pomoc gotówkową stocznia dostała 146 mln zł. Tymczasem w lipcu ubiegłego roku Departament Monitorowania Pomocy Publicznej UOKiK poinformował, że wysłał tabele do Brukseli z wyliczeniem kwoty nominalnej pomocy dla stoczni w okresie od maja 2004 do czerwca 2007 roku w wysokości 106 mln zł, a gotówkowy ekwiwalent dotacji, który podlegałby zwrotowi wyliczono na 33 mln zł.

Czy w tej sytuacji związkowcy mają jednak rację?
ISD Polska wyliczyła pomoc jeszcze inaczej. W programie restrukturyzacji gdańskiej stoczni zatwierdzonym przez rząd we wrześniu 2008 roku wyliczono pomoc nominalną na 500 mln zł, z tego do zwrotu mogło być 60 mln zł.

Wstępny raport przygotowany przez NIK wyraźnie podkreśla, że rozbieżności między kwotami pomocy publicznej wynikają z braku jednolitych interpretacji przepisów. Może urzędnicy NIK wskażą, jakie przepisy stosować do liczenia pomocy publicznej.

- Mamy teraz ogromne pretensje do rządu, że kiedy pojawiły się nieścisłości co do naliczania i sposobu naliczania pomocy publicznej dla Stoczni Gdańsk nie rozpoczął rozmów z Unią. Trzeba było wysłać informację na temat tego, kto jest winien błędnemu naliczeniu pomocy - tłumaczy Gałęzewski.
Według niego, polscy urzędnicy nie potrafili w żaden sposób dopasować tych ogromnych liczb do faktów i przypisali Gdańskowi pomoc udzieloną Stoczni Gdynia w ubiegłych latach, a teraz nikt osobiście nie chce się przyznać do tak ogromnego błędu.

Przekonuje, że jest otwarty na rozmowy, a nawet debatę z premierem Donaldem Tuskiem o przyszłości stoczni.


Rozmowa z Tadeuszem Aziewiczem, przewodniczącym sejmowej komisji skarbu (PO)

Stoczniowcy na czele z Romanem Gałęzewskim i Karolem Guzikiewiczem twierdzą, że są w posiadaniu raportu NIK na temat pomocy publicznej udzielonej Stoczni Gdańsk.

Twierdzą też, że z raportu tego wynika, iż pomoc publiczna jest wielokrotnie zawyżona. Kto ma rację?
Raport, o którym mówią związkowcy, nie jest jeszcze gotowy. Na razie jest to jego wstępna wersja. Został on zlecony najbardziej kompetentnym ludziom, ale być może ci ludzie nie mieli ani wystarczającej wiedzy ani praktyki, w jaki sposób policzyć tę pomoc. Zaznaczam, że jest to niesłychanie skomplikowana rzecz. Wyniki poznamy, kiedy raport będzie gotowy.

Związkowcy twierdzą też, że ISD został zmuszony do zgody na zaakceptowanie pomocy publicznej w kwocie kilkuset milionów złotych.

Z moich informacji wynika, że ISD negocjuje z Komisją Europejską pomoc publiczną w wysokości ok. 600 mln złotych. Wynika z tego, iż taką kwotę zaakceptowało. To poważna firma, więc wie, co robi. Inną kwestią jest, czy ISD przy nabywaniu zakładu, który kupiło trochę w ciemno, o tym wiedziało.

Kto ma więc rację co do wysokości pomocy publicznej dla Stoczni Gdańsk?

Przy obliczaniu pomocy publicznej stosuje się metody orzecznictwa, jakie wyznacza Komisja Europejska. Jest to całkowicie transparentne. Nie mi oceniać, czy pomoc była wysoka czy niska. Wylicza to UOKiK.

KE przesądzi los Stoczni Gdańsk

Zaktualizowany plan restrukturyzacji Stoczni Gdańsk został wysłany do Komisji Europejskiej w maju.
ISD Polska naniosła w nim poprawki, których oczekiwała komisarz Neelie Kroes. Poprawiono parametry finansowe, zaktualizowano parametry ekonomiczne programu, uwzględniając kursy walutowe, prognozy rynkowe i prognozy długoterminowej rentowności. Stocznia ma budować statki, konstrukcje stalowe i wieże dla elektrowni wiatrowych.

Możliwości finansowania tej ostatniej działalności kwestionuje KE. Ma wątpliwości, czy ISD zdobędzie na nią pieniądze. Jeśli ISD nie przekona KE, ta może wydać negatywną decyzję i nakazać zwrot pomocy publicznej.

J. Klein, R. Kiewlicz
{jathumbnail off}
1 1 1

Źródło:

Waluta Kupno Sprzedaż
USD 3.6182 3.6912
EUR 4.2232 4.3086
CHF 4.5137 4.6049
GBP 4.8868 4.9856

Newsletter