Debata Tuska ze stoczniowcami zagrożona
Debata premiera Donalda Tuska ze związkowcami ze Stoczni Gdańsk została zaplanowana na dziś na godz. 20.15. Ma się odbyć na dziedzińcu Politechniki Gdańskiej. Chcą ją bezpośrednio transmitować TVP, TVN 24, Polsat News oraz liczne stacje radiowe. Jednak wczoraj wszystko stanęło pod znakiem zapytania.
Zgodnie z ustaleniami, w debacie mają wziąć udział: szef ,,Solidarności'' w Stoczni Gdańskiej Roman Gałęzewski, szef Związku Zawodowego ,,Okrętowiec'' Marek Bronk i przedstawiciel OPZZ Mirosław Bratkowski. Głównym organizatorem jest Centrum Informacyjne Rządu. Jednak w czasie konferencji prasowej Gałęzewski zastrzegł: – W spotkaniu powinni uczestniczyć tylko przedstawiciele ,,Solidarności'' i OPZZ, które utworzyły komitet protestacyjny i reprezentują 90 proc. załogi. Pozostałe dwa związki są marginalne. Jeśli strona rządowa je zaprosi, to dziękujemy.W ogóle mam coraz większe wątpliwości, czy debata się odbędzie.
Lincz bez publiczności?
Wiceprzewodniczący Komisji Międzyzakładowej ,,Solidarności'' Karol Guzikiewicz stwierdził: – Komitet Obrony Stoczni nie zamierza podczas debaty organizować wiecu, ani palić opon. Liczymy jednak na wsparcie mieszkańców i naszych rodzin. Pragniemy, żeby byli z nami i wsparli nas psychicznie. Tymczasem rząd próbuje sam decydować o formie i przebiegu spotkania. Nie damy wykonać na sobie linczu.
Związkowiec ten, nazywany często w mediach przez przedstawicieli rządu ,,zadymiarzem'', zwrócił ponadto uwagę, że liderzy Platformy Obywatelskiej chcą wykorzystać debatę głównie na potrzeb kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego, a nie do rozwiązywania problemów społecznych. Dlatego wciąż nie zostały uzgodnione różne szczegóły techniczne. Ponoć brakuje nawet scenariusza i scenografii studia, nie wiadomo, który dziennikarz poprowadzi debatę. Nadal nie ma też oficjalnej odpowiedzi na propozycję udziału publiczności oraz szefów ,,Solidarności'' i OPZZ.
Premier wyjaśnia
Na spotkaniu wyborczym we Wrocławiu premier odniósł się jednak dość sceptycznie do tych pomysłów: – Już wcześniej obiecałem, że zjawię się sam. Proponuje rozmowę, w której będziemy mieli wystarczająco dużo czasu do wykorzystania. To jest prawie godzina, w bardzo dobrym czasie. Jest okazja, by porozmawiać o sytuacji polskich stoczni, ale również o walce z kryzysem gospodarczym i obchodach 20. rocznicy wyborów z 4 czerwca 1989 r.
Do tego nie potrzeba wielu gwiazd. Wystarczą związkowcy i ja. Mam nadzieję, że stoczniowcy nie zdezerterują, bo naprawdę nie ma żadnego powodu. Powinniśmy dążyć do poważnej rozmowy. A za sprawą transmisji telewizyjnych publiczność będzie największa z możliwych. Natomiast nic nie stoi na przeszkodzie, żeby w przyszłości zorganizować kolejne debaty i ewentualnie zmienić ich formułę – zakończył Donald Tusk.
Politycy podzieleni
Wśród polityków zdania są oczywiście podzielone. W programie ,,Kawa na ławę'' poseł Ryszard Kalisz (Lewica) stwierdził: – Premier nie może wygrać takiej debaty. Musi uważać na słowa, ponieważ każde jego słowo ma znaczenie dla państwa. Natomiast jego dyskutanci mogą powiedzieć wszystko. Dlatego jeśli dojdzie do tego spotkania, to premier wyjdzie z niego poobijany.
Zupełnie inaczej ocenia sytuację wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski PO). – To nie są partnerzy dla premiera. Oni palili kukłę Tuska, mówili, że ,,w Krakowie jest ZOMO'', a ,,prawdziwa Polska jest w Gdańsku''. Wymiana poglądów z PiS wygląda przeważnie podobnie, lecz jest chociaż na wyższym szczeblu. Związkowcy nie mają żadnych argumentów, tylko chuligańskie okrzyki. Poseł Niesiołowski wyraźnie nie chce pamiętać, dzięki komu trafił do parlamentu i już niemal 20 lat – z małą przerwą – wiedzie w gmachu przy ul. Wiejskiej wygodne, dostatnie życie.{jathumbnail off}
Stocznie, Statki
Tylko dwa związki?
18 maja 2009 |
