
Zarządca kompensacji Roman Nojszewski, prezes ARP Wojciech Dąbrowski i wojewoda Marcin Zydorowicz ogłaszają przed stocznią wyniki przetargów
Fot. Artur Kubasik / AG 2009-05-17
Dwudniowy przetarg skończył się w sobotę o godz. 16. Dwie godziny później przed główną bramą stoczni prezes Agencji Rozwoju Przemysłu Wojciech Dąbrowski, zarządca kompensacji Roman Nojszewski i wojewoda Marcin Zydorowicz ogłosili wyniki.
- Kluczowe składniki służące do produkcji stoczniowej wygrał ten sam inwestor, który złożył ofertę na nabycie składników stoczni gdyńskiej - powiedział Dąbrowski.
Nie chciał powiedzieć, kto stoi za mało znaną nazwą zwycięzcy przetargów, poza tym że "pełna dokumentacja spółki została sprawdzona w określonych sądach".
- To jeden z inwestorów, z którym o stoczniach rozmawialiśmy od maja 2008 r. - stwierdził w rozmowie z "Gazetą" wiceminister Zdzisław Gawlik po rozstrzygnięciu gdyńskiego przetargu. - Jest przez nas sprawdzony. Ale dopóki nie będzie podpisanych umów, nie podamy szczegółów. Z ostrożności.
Z informacji dostępnych w internecie wynika, że Unitet International Trust NV to tylko "przykrywka". Głównym biznesem zarejestrowanej na Antylach Holenderskich spółki UIT NV jest bowiem reprezentowanie innych firm. Wg informacji na stronie norweskiego tygodnika żeglugowego "TradeWinds" fundusz UIT NV jest personalnie powiązany z Fortis Intertrust (również zarejestrowanej na Antylach) - zarządcą funduszy inwestycyjnych dla klientów korporacyjnych holenderskiego banku Fortis Bank. We wrześniu 2008 r. minister skarbu Aleksander Grad ujawnił: "wznowiliśmy rozmowy z inwestorami, których reprezentuje Fortis Intertrust z Holandii".
- Powiedziano mi, że to inwestor związany z budową statków, konstrukcjami i obróbką stali - zdradził po spotkaniu z prezesem ARP Zdzisław Kołodziejczyk z biura projektów stoczni, szef związku zawodowego "Stoczniowiec".
Nie wiadomo kiedy dojdzie do ujawnienia prawdziwego inwestora i jego planów. Najpierw muszą zostać podpisane umowy warunkowe. Prawo pierwokupu ma Zarząd Morskich Portów Szczecin i Świnoujście. Port stoczni nie chce, ale dopiero po jego oficjalnej rezygnacji można podpisać umowy ostateczne.
- Postaramy się to zrobić jak najszybciej - zapewniał Roman Nojszewski.
UIT NV wygrała siedem z dziewięciu przetargów obejmujących obecny teren Stoczni Szczecińskiej Nowa. Spółka nie była zainteresowana tylko dwoma działkami. W przetargu nr 2 "Stocznia Północ" 33 tys. m kw. przyległe do ulicy Ludowej (place składowe i budynki) kupili Jan Rosiek i Dariusz Sobczyński, właściciele Zakładu Usług Inżynieryjno-Budowlanych. Ich firma jest znana w Szczecinie m.in. z rewitalizacji takich reprezentacyjnych miejsc jak Różanka, Jasne Błonia i plac Lotników. W przetargu nr 8 "Kadry" dwa budynki położone koło głównych biurowców stoczni kupili Eugeniusz Ławicki i Bolesław Danilewicz. Ławicki jest właścicielem szczecińskiej spółki Arbet, która handluje materiałami budowlanymi, ale ma też dwa małe hoteliki. Danilewicz to właściciel kopalni surowców mineralnych koło Drawska Pomorskiego. 100 procent udziałów w spółce Porta Styl kupiła natomiast spółka Rubo Serwis z Rumi projektująca i wypożyczająca rusztowania. Porta Styl zajmowała się w SSN właśnie rusztowaniami, a także wyposażeniem nadbudówek. W sumie wszyscy inwestorzy zapłacili za dziewięć kawałków stoczni 161 mln zł, tj. o 61 mln zł więcej niż wynosiła łączna cena wywoławcza. To mniej niż w przypadku Gdyni (228 mln zł), ale SSN jest w dużo gorszym stanie technicznym i nie może budować tak dużych statków jak Gdynia.
W szczecińskich przetargach nie znalazł się nabywca jedynie 63 proc. udziałów w gdańskiej spółce Nord (zajmuje się elektroautomatyką), ale to nie ma dla przyszłości stoczni żadnego znaczenia.
Związkowcy, którzy przyszli w sobotę pod bramę stoczni i spotkali się z szefem ARP, najbardziej zadowoleni byli z informacji o tym, że nabywca stoczni chce dalej budować w Szczecinie statki. - Jest z jego strony deklaracja kontynuacji produkcji stoczniowej - powiedział przed stocznią prezes ARP.
Na konferencji prasowej w Warszawie to samo mówił minister skarbu.
Związkowcy w Szczecinie zwracają uwagę na to, że wraz z pochylniami i halami inwestor kupił także siedzibę Biura Projektowego stoczni wraz z całym wyposażeniem.
- To sygnał dla naszych projektantów, że nowy właściciel stoczni będzie chciał wykorzystać ich umiejętności - mówi Zdzisław Kołodziejczyk.
Wcześniej stoczniowcy bali się, że nowy właściciel może sprowadzić zakład tylko do montowni kadłubów. To oznaczało by zatrudnienie nieprzekraczające tysiąca osób. Ilu stoczniowców wróci zatem do stoczni?
- To pytanie do inwestora - mówi Wojciech Dąbrowski z ARP.
Według nieoficjalnych informacji, nowa stocznia przejmie około dwóch tysięcy ludzi - połowę ze stanu zatrudnienia w SSN z początku roku. Eksperci już dawno przestrzegali, że taki scenariusz jest nieuchronny.
- Nowoczesne stocznie tylu osób po prostu nie zatrudniają - tłumaczył w rozmowie z "Gazetą" Marek Nowak, jeden z najbardziej znanych polskich projektantów statków.
- Być może inwestor zrealizuje to, co kiedyś próbowali zrealizować szefowie stoczni w Szczecinie i Gdyni, a co się nie udało, czyli połączenie firm - mówi Krzysztof Fidura, szef Solidarności.
Andrzej Kraśnicki jr{jathumbnail off}