W piątek statek Fesco Vladimir przejmie uroczyście rosyjski armator
Fot. Cezary Aszkiełowicz / AG
- Rozliczanie się ze sprzętu, wizyta w kadrach po świadectwa pracy, trochę osób będzie jeszcze przy zdaniu kontenerowca i na tym koniec - mówi o tym, co będzie się działo w piątek w stoczni Jacek Kantor, szef zakładowej "Solidarności 80".
29 maja to ostatni dzień roboczy w Stoczni Szczecińskiej Nowa. W sobotę firma będzie już świeciła pustkami. I to właśnie jest problem. Jak już informowaliśmy, trzeba pilnie znaleźć około 80 specjalistów, którzy zajmą się utrzymaniem infrastruktury zakładu do czasu przejęcia go przez nowego właściciela. Wciąż nie wiadomo, kiedy to się stanie. Jedyną informacją jest ta z czwartku. Minister skarbu państwa Aleksander Grad poinformował, że umowa z nabywcą stoczni w Szczecinie i Gdyni, czyli United International Trust zostanie podpisana na początku nowego tygodnia. Wtedy też wyjaśni się, kto stoi za tajemniczą spółką. Tyle że nawet podpisanie umowy za kilka dni nie oznacza, że inwestor od ręki zapanuje nad majątkiem, który wymaga codziennej opieki (chodzi m.in. o instalację sprężonego powietrza czy też ujęcie wody).
W czwartek po południu prezes stoczni Andrzej Markowski i szefowie Agencji Rozwoju Przemysłu zastanawiali się jak rozwiązać problem niezbędnej załogi. Pytania są dwa: kto miałby być dla tych ludzi pracodawcą (SSN już nie może) i jak skusić stoczniowców, którzy przyjmując pracę na miesiąc-dwa stracą prawo do półrocznych, darmowych szkoleń i wynagrodzenia za udział w nich - 1800 złotych netto miesięcznie.
- Z tego co wiem, to w piątek zostaną ludziom przedstawione jakieś propozycje - mówi Krzysztof Fidura, szef zakładowej "Solidarności".
Związkowcy zapowiadają też, że mimo końca SSN, ich organizacje nie ulegną likwidacji. Chcą dalej pilnować praw stoczniowców i nawiązać kontakt z inwestorem.
Andrzej Kraśnicki jr{jathumbnail off}
USD
EUR
CHF
GBP