Stocznie, Statki
- Jak dają, to trzeba brać - mówią ci, którzy w poniedziałek w południe jako pierwsi zapisali się do programu mającego zapewnić zwalnianym pracownikom szczecińskiej stoczni szkolenia i pomoc w znalezieniu nowego zajęcia. Ludzie przychodzą do kadr z ciężkim sercem.

Pierwsi stoczniowcy rejestrują się do programu
Pierwsi stoczniowcy rejestrują się do programu
Fot. Cezary Aszkiełowicz / AG


Program na zlecenie Agencji Rozwoju Przemysłu realizuje konsorcjum firm Work Service i DGA. W jego ramach każdy stoczniowiec otrzyma indywidualne wsparcie doradcy zawodowego. Z jego pomocą wybrane zostaną najodpowiedniejsze w konkretnym przypadku szkolenia i kursy poszerzające zawodowe umiejętności. Na koniec każdy stoczniowiec dostanie dwie propozycje pracy dopasowane do jego umiejętności i oczekiwań. Co więcej, przez pół roku uczestnicy szkoleń mają otrzymywać pieniądze. Maksymalnie - 2,5 tys. zł brutto (w zależności od wcześniejszych zarobków).

O godz. 12 pierwsi stoczniowcy zapisali się do udziału w programie. Na korytarzu położonego poza stocznią budynku działu kadr tłoczyło się więcej dziennikarzy niż stoczniowców. To dlatego, że stoczniowe kadry wraz z Work Service i DAG każdego z pracowników SSN umawiają się na konkretny dzień i godzinę.

- Nie chcemy, żeby ludzie stali w kolejce - tłumaczy Anna Zarzycka, kierownik projektu z firmy DGA.

Na poniedziałek zaplanowano przyjęcie 30 interesantów. Od wtorku codziennie przyjmowanych będzie od 100 do 170 osób. W pierwszej kolejności ci, którzy otrzymają wypowiedzenie.

Stoczniowcy, którzy przyszli w poniedziałek, nie chcieli rozmawiać.

- Nie ma o czym - machnął ręką jeden z nich.

Tylko jeden zamienił parę słów.

- Jak dają, to trzeba brać i korzystać. Nie mam oporów, bo to, co się dzieje, to nie jest wina stoczniowców czy też dyrekcji - skomentował ofertę Waldemar Fąfara, monter kadłubów okrętowych, który twierdzi, że nową pracę z pewnością sobie znajdzie.

- Jestem monterem, ale mam także podstawowe uprawnienia spawacza, kilka zawodów budowlanych. Liczę, że po dodatkowych, specjalistycznych szkoleniach z robotą nie będzie problemu. Jak nie w Polsce, to za granicą.

Fąfara jest jednym z tysiąca stoczniowców, którzy nie mają już co w zakładzie robić.

- Najpierw wykorzystałem urlop, a od pięciu tygodni jestem na postojowym - opowiada.

Pierwsze zetknięcie stoczniowca z programem "wsparcia dla pracowników sektora budownictwa okrętowego dotkniętych negatywnymi skutkami restrukturyzacji" to pół godziny spędzone sam na sam z pracownikiem DGA.

- Spisujemy wszystkie dane, potwierdzamy te, które mamy - mówi Anna Zarzycka. - Potem podpisujemy umowę.

Konsorcjum zobowiązuje się w niej m.in. do przygotowania ofert pracy. Obowiązki stoczniowca to przede wszystkim udział w szkoleniach, na które się zdecyduje. Jeśli będzie je bez usprawiedliwienia opuszczał, straci przysługujące mu "świadczenie aktywizacyjne" (czyli wspomniane pieniądze). Na koniec ustalany jest termin indywidualnego spotkania z doradcą zawodowym. Pierwsze z tych spotkań odbędą się 16 marca. Już wiadomo, że obecne pomieszczenia są zbyt małe, by wszystkich sprawnie obsłużyć. Trwają poszukiwania nowej lokalizacji biura programu.

Nie wiadomo, ilu dokładnie stoczniowców będzie zdanych na udział w programie. Najbardziej optymistyczny scenariusza zakłada, że znajdą się inwestorzy, którzy przejmą majątek stoczni wraz z większością załogi. Niezależnie od tego, co się stanie, każdy pracownik Stoczni Szczecińskiej Nowa otrzyma jednorazowe odszkodowanie od 20 do 60 tys. zł. Jego wysokość zależy od stażu pracy.

Andrzej Kraśnicki jr
{jathumbnail off}
1 1 1
Waluta Kupno Sprzedaż
USD 3.6063 3.6791
EUR 4.2154 4.3006
CHF 4.5291 4.6205
GBP 4.8671 4.9655