
Edward Gierek przemawia do szczecińskich stoczniowców 24 stycznia 1971 roku
fot. materiały IPN
- Pół roku temu po kilkuletnich poszukiwaniach udało mi się zdobyć oryginalne taśmy sprzed 38 lat z zapisem tego spotkania, bezprecedensowego nie tylko w dziejach PRL, ale i w skali całego bloku - mówi dr Michał Paziewski, politolog z Uniwersytetu Szczecińskiego, pomysłodawca wydania książki. - Przez te wszystkie lata przechowywali je byli stoczniowcy Ryszard Flisiak oraz Lucjan Adamczuk.
24 stycznia 1971 r. do ogarniętego strajkiem generalnym Szczecina przyjechali najważniejsi ludzie w państwie: I sekretarz KC PZPR Edward Gierek, premier Piotr Jaroszewicz, szef MSW Franciszek Szlachcic i gen. Wojciech Jaruzelski, ówczesny szef armii i poseł ziemi szczecińskiej. Debata w strajkującej stoczni trwała blisko dziewięć godzin. Władza zadbała, aby społeczeństwo nigdy nie poznało tego dokumentu.
Paziewski: - Nagranie Ryszarda Flisiaka przegrali w szczecińskim hotelu Arkona Krzysztof Kieślowski i Tomasz Zygadło, którzy przygotowywali film dokumentalny "Robotnicy '70". Dzięki środowisku, parę lat później tworzącemu opozycję demokratyczną, kopia została przepisana i przemycona na Zachód. Przed VI zjazdem PZPR w grudniu 1971 r. wyemitowała ją Wolna Europa, drukiem wydała zaś paryska "Kultura".
Tamto wydanie było niepełne i obarczone wieloma błędami, które wynikały z kiepskiej jakości nagrania.
Dzięki odnalezionym po latach oryginalnym taśmom, "Archiwum Solidarności" (wywodzące się z podziemia wydawnictwo związane obecnie z Polską Akademią Nauk i Ośrodkiem "Karta") wyda książkę z "kanonicznym" zapisem tego historycznego spotkania. - Będzie on zawierał obszerny wstęp oraz aneks ze strajkowymi dokumentami - mówi Paziewski.
Jak doszło do spotkania władzy z robotnikami? Na początku 1971 r., po krwawo stłumionej rewolcie robotników Wybrzeża, w Stoczni Szczecińskiej wciąż wrzało.
Iskrą, która spowodowała ponowny wybuch protestu, był zmanipulowany artykuł z "Głosu Szczecińskiego", z którego wynikało, że robotnicy z rurowni zobowiązali się "w czynie społecznym" pracować w najbliższą niedzielę. Dwa dni później robotnicy z rurowni rozpoczęli protest. Jego przywódca Edmund Bałuka rzucił hasło strajku okupacyjnego. Pierwszego dnia protestu uzbrojone wojsko i milicja otoczyły stocznię szczelnym kordonem. Odcięto dostawy żywności, wody i prądu. Doradca Komitetu Strajkowego Lucjan Adamczuk napisał wtedy dramatyczny list do I sekretarza KC. Dostała go dziennikarka "Trybuny Ludu" Alicja Solska, żona premiera Jaroszewicza. W niedzielę 24 stycznia rano przekazała go mężowi. Kiedy padła propozycja wyjazdu do Szczecina, Wojciech Jaruzelski miał się wyrazić: "Jest to leninowska decyzja".
Spotkanie w stoczniowej sali rozpoczęło się od odczytania przez Bałukę 12 postulatów. Robotnicy żądali przede wszystkim cofnięcia grudniowej podwyżki cen, opublikowania ich żądań, sprostowania kłamliwego artykułu i gwarancji bezpieczeństwa. Na straży realizacji postulatów miał stać Komitet Strajkowy, działający pod szyldem Komisji Robotniczej, która w istocie była pierwszym wolnym związkiem zawodowym w PRL. Nocna rozmowa zmęczonych, niewyspanych i głodnych stoczniowców z najwyższymi w PRL władzami skończyła się brawami oraz łamaniem chlebem.
Adam Zadworny
{jathumbnail off}
