Stocznie, Statki
Trzeba zrobić wszystko, by utrzymać produkcję statków w Stoczni Szczecińskiej Nowa - uważają radni zachodniopomorskiego sejmiku. We wtorek przyjęli w tej sprawie apel skierowany do rządu i ARP.


Radny Jerzy Faliński (z lewej) nie straci na razie mandatu. Zbigniew Wysocki ze Stoczni Szczecińskiej Nowa raczej straci pracę
Fot. Dariusz GORAJSKI \ AG


W dokumencie czytamy, że radni oczekują "przedstawienia koncepcji wykorzystania potencjału Stoczni Szczecińskiej Nowa" oraz "wykonania analizy możliwości włączenia zakładu do programu bezpieczeństwa energetycznego RP w świetle decyzji o budowie gazoportu w Świnoujściu poprzez budowę gazowców".

Radni oczekują, że rząd i Agencja Rozwoju Przemysłu zadbają nie tylko o utrzymanie produkcji statków, ale też o "kontynuowanie produkcji w toku oraz o zabezpieczenie finansowania tego procesu".

Apel powstał w porozumieniu i po konsultacji ze związkami zawodowymi, których przedstawiciele uczestniczyli w obradach sejmiku.

Zgodnie ze specustawą szczecińska stocznia w marcu ma być przygotowana do sprzedaży w kilku częściach. Przetargi muszą zostać rozstrzygnięte do końca maja. W czerwcu Stoczni Szczecińskiej Nowa już nie będzie. Od tego, czy znajdą się chętni na jej majątek, zależy, czy i w jakiej skali przemysł okrętowy zostanie w Szczecinie zachowany.

- Jest bardzo duże zagrożenie, że produkcja statków nie będzie kontynuowana - mówił we wtorek Krzysztof Fidura ze stoczniowej Solidarności. - Regionalne struktury, a więc prezydent, wojewoda, radni muszą w zdecydowanej formie zwrócić się do rządu. Przecież upadek stoczni będzie oznaczał, że upadnie także kilkadziesiąt firm kooperujących z tym zakładem.

Fidura podkreśla, że samorządowcy muszą walczyć o stocznię, bo jeżeli dojdzie do jej upadku, to od 1 czerwca będzie to już wyłącznie problem władz Szczecina i regionu: - Przedsiębiorstwo nie będzie istnieć, zatem rząd nie będzie zobowiązany do podejmowania jakichkolwiek działań.

- Wojewoda, marszałek, prezydent Szczecina powinni teraz stworzyć front wsparcia tych przedsiębiorców, którzy zdecydują się zatrudniać stoczniowców - dodaje poseł i były wicepremier Longin Komołowski.

Jerzy Faliński zostaje

Sejmik decydował też o losach radnego PO, Jerzego Falińskiego. Sprawę opisywaliśmy w poniedziałek. Do odebrania mu mandatu wezwał wojewoda. Powód: Faliński jako radny przez rok zasiadał w zarządzie Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, choć tych funkcji łączyć nie można.

Radni PO nie posłuchali wytycznych wojewody z PO. Przy wsparciu koalicjanta - trzech radnych PSL - obronili Falińskiego. Za odebraniem mu mandatu byli radni SLD i część PiS (pozostali nie wzięli udziału w głosowaniu). Wynik głosowania: 15 do 7 na korzyść PO.

Sam zainteresowany powiedział "Gazecie", że nie brał udziału w głosowaniu. Jednak wydruk wyników głosowania mówi co innego: Jerzy Faliński głosował za pozostawieniem go w sejmiku. - Prawnik Urzędu Marszałkowskiego powiedział, że nie ma prawnych przeszkód, bym głosował - zbył nasze pytania radny PO.

Jerzy Faliński jest dla Platformy ważny, bo jeśli straci mandat, to do sejmiku wejdzie ktoś z SLD (Faliński startował z listy lewicy), a Platforma straci jeden głos.

Sprawa najpewniej znajdzie finał przed wojewódzkim sądem administracyjnym. Nie jest jednoznaczna: Faliński złożył bowiem rezygnację z zasiadania we władzach Funduszu, ale przez rok rada nadzorcza go z tej funkcji nie odwołała. Politycy Platformy uważają, że w tej sytuacji nie można mówić o niedopełnieniu przez niego obowiązków.

Jolanta Kowalewska
{jathumbnail off}
1 1 1
Waluta Kupno Sprzedaż
USD 3.6182 3.6912
EUR 4.2232 4.3086
CHF 4.5137 4.6049
GBP 4.8868 4.9856

Newsletter