Rybołówstwo

Od 1970 r. populacja wędrownych ryb słodkowodnych spadła na świecie średnio o 76%, w tym w Europie aż o 93%. Są to wyniki pierwszej w historii globalnej oceny stanu ich populacji. Ten szokujący spadek jest bezpośrednim skutkiem zniszczenia swobodnie płynących rzek, min. z powodu budowy zapór.

Europie wymarło najwięcej migrujących ryb słodkowodnych. Aż 60% rzek, jezior, terenów podmokłych i strumieni jest w złym stanie. Wpływa to na jakość i dostępność wody, stan siedlisk typowo rzecznych oraz na organizmy związane z tymi ekosystemami - nie tylko ryby, ale też ptaki, ssaki, gady i płazy. Ogromna liczba przegród na rzekach, takich jak jazy, zapory, czy hydroelektrownie, jest jedną z głównych przyczyn fatalnego stanu rzek i związanego z tym wymierania wielu gatunków ryb. Przegrody stawiane są na rzekach dla celów hydroenergetyki, poboru wody, żeglugi śródlądowej, a także pod pretekstem ochrony przeciwpowodziowej. Europejskie rzeki poprzegradzane są co najmniej 1 milionem barier. W Polsce według oficjalnych danych mamy ich ponad 16,5 tysięcy i jest to liczba jedynie szacunkowa, ponieważ wciąż wiele z nich jest niezinwentaryzowana i nieopisana.

Zapory przyczyną wymierania gatunków

Zapory szkodzą wszystkim rybom i organizmom wodnym, gdyż ich budowa wiąże się z przerwaniem szlaków wędrówek i uniemożliwia przemieszczanie się w górę i w dół rzeki np. w celu odbycia tarła, co wpływa na drastyczny spadek populacji tych zwierząt. Budowa Stopnia Wodnego Włocławek na dolnej Wiśle doprowadziła do wymarcia jesiotra ostronosego, łososia i troci wędrownej oraz katastrofalnie zmniejszyła wielkość populacji certy. Obecnie ponad połowa gatunków ryb w Polsce jest zagrożona wyginięciem! Za najbardziej zagrożone uznano alozę, parposze i brzankę, które są w gorszej sytuacji niż żubry czy wąż eskulapa. Trzy gatunki minogów (rzeczny, morski, ukraiński) są nawet bardziej zagrożone wyginięciem niż ryś!

Niszczenie rzek negatywnie wpływa na lokalne społeczności

Swobodnie płynące rzeki przynoszą ogromne korzyści ekonomiczne dla lokalnych społeczności, utrzymujących się m.in. z rybołówstwa. Popularne miejsca wędkarskie przyciągają turystów, którzy przeznaczają znaczne sumy na jedzenie, zakwaterowanie i sprzęt, a także inne formy spędzania czasu na świeżym powietrzu, takie jak pływanie łódką, czy kajakarstwo.

Ryby wędrowne dostarczają pożywienia i środków do życia milionom ludzi, ale rzadko jest to uwzględniane w decyzjach rozwojowych. Ich znaczenie dla gospodarek i ekosystemów jest nadal pomijane i niedoceniane, a ich populacje nadal wymierają na ogromną skalę - mówi Stuart Orr z WWF Global Freshwater. - Świat musi wdrożyć awaryjny plan naprawczy, który zatrzyma utratę bioróżnorodności - z korzyścią dla ludzi i przyrody - dodaje.

Hydroelektrownie dewastują nasze rzeki

W Europie hydroelektrownie pojawiają się jak grzyby po deszczu, co negatywnie wpływa na ekosystemy rzeczne oraz lokalne społeczności, gdyż każda taka inwestycja wiąże się z przegrodzeniem rzeki zaporą. Obecnie na naszym kontynencie jest 21 387 hydroelektrowni, a kolejne 8 785 ma dopiero powstać – głównie w Alpach i na Bałkanach. Niegdyś nietknięte ręką człowieka bałkańskie rzeki mają zostać zdewastowane.

Ponad 90% wszystkich istniejących i planowanych elektrowni wodnych w Europie to małe elektrownie, wytwarzające najwyżej 10 MW energii elektrycznej. W Polsce 90% wszystkich hydroelektrowni to elektrownie wytwarzające poniżej 1MW energii elektrycznej. Przegradzają rzeki w prawie 700 miejscach produkując jedynie 0,2% energii elektrycznej w kraju, za to skala zniszczeń środowiskowych i społecznych, które powodują jest ogromna!

Wpływ zapór na rzeki i ich bioróżnorodność jest bardzo niepokojący. Elektrownie wodne wraz z zaporami są jednym z głównych czynników, odpowiedzialnych za katastrofalny spadek liczebności wędrownych ryb słodkowodnych na świecie. Co więcej, sektor ten przez lata finansowany był przez Unię Europejską. Najnowsze badania naukowe pokazują jasno, że energia produkowana z wody nie jest zieloną energią, ponieważ jej pozyskanie jest dewastujące dla środowiska, a łączne koszty (w tym rzadko uwzględnianie koszty środowiskowe) przewyższają zyski. WWF wzywa UE do zaprzestania wspierania budowy hydroelektrowni i zainwestowania w usuwanie lub bezpieczną dla przyrody przebudowę istniejących barier - mówi Alicja Pawelec, specjalista ds. ochrony ekosystemów wodnych w WWF Polska.

Dzięki unijnej strategii ochrony różnorodności biologicznej i Ramowej Dyrektywie Wodnej Europa dysponuje narzędziami, które pozwolą stawić czoła katastrofalnemu spadkowi bioróżnorodności. Jednak biorąc pod uwagę olbrzymią liczbę elektrowni wodnych w Europie, które powodują ogromne spustoszenie w środowisku, wdrożenie działań naprawczych musi iść w parze z radykalną zmianą w sposobie postrzegania energetyki wodnej i jej finansowania przez UE.

rel (WWF Polska)

+20 No to
..rwa się obudzili.
06 sierpień 2020 : 16:12 Włóczykij | Zgłoś
+5 Dodam
tylko, że nie ma większego naukowca od Bałtyku jak zwykły rybak, który już ponad 10 lat temu5 przewidział taki stan rzeczy
06 sierpień 2020 : 16:15 Włóczykij | Zgłoś
+15 alicjo pawelec
zrobcie porzadek z fokami ,ktore siedza w ujsciach rzek i wyjadaja wszystko co wplywa i wyplywa zniej
07 sierpień 2020 : 04:36 balbin | Zgłoś
+1 A po co
pozwala się stosować sondy radarowe i inne nowinki techniczne, więc chyba o to chodzi, żeby wytrzebuć ryby...
07 sierpień 2020 : 06:28 długikij | Zgłoś
+7 Hodowla
Prawie kazdego stac na rybe i mieso wiec przy tej populacji ludnosci zapotrzebowanie jest ogromne. Tak ja z kurczakami nadazyc moze tylko hodowla ryb. Najwieksza zbrodnia sa polowy paszowe nie rozumiem dlaczego niby ekologiczna Unia na to pozwala! Musimy sie z tym pogodzic ze ryby na naszym stole beda luksusem. Smacznej rybki z puszki w piatek zycze ;)
07 sierpień 2020 : 09:39 Zenek | Zgłoś
-14 albo albo
To się zdecyduj. Jak hodowla ryb, to połowy paszowe są niezbędne, bo czymś trzeba te hodowlane ryby karmić.
Albo będziemy ludzi karmili szprotami, sardelami itp rybami paszowymi, albo dostarczymy im cenniejszych ryb (łososie, tuńczyki, halibuty), ale musimy je karmić paszą właśnie z tych małocennych ryb. Innej drogi nie ma.
07 sierpień 2020 : 10:26 AQ | Zgłoś
+21 Pełna zgoda, ale nie kosztem ekosystemów morskich i rybaków
Nie ma w ekologii pojęcia "ryby małocenne", każdy element środowiska oceanów ma swoją rolę do odegrania, jak wejdzie w to z butami skandynawski, bezwzględny złodziej to mamy to co mamy.
07 sierpień 2020 : 18:57 ZK | Zgłoś
-16 Niestety
Niestety, inaczej się nie da. Akwakultura to jedyna alternatywa, żeby zapewnić ryby, prawie 8 mld ludzi. Zresztą już od wielu lat więcej ryb na rynku jest z akwakultury niż z połowów (i wcale nie chodzi tu o Skandynawię, bo to zjawisko lokalne, a o Azję). Niestety, akwakultura (tak jak i połowy rybackie) zawsze będzie odbywać się kosztem ekosystemu, ważne czy jaki jest to poziom kosztów. A rybacy niestety będą musieli ustąpić pola hodowcom, tak jak na lądzie myśliwi ustąpili miejsca hodowcom. Rybołówstwo będzie albo dostarczało ekskluzywnych, drogich ryb, albo paszy dla akwakultury. Zresztą, też już od lat, większość połowów na świecie idzie na mączkę, przykładem choćby połowy sardeli na szelfie peruwiańskim.
Takie są realia i perspektywy świata A.D. 2020. Zaklinanie rzeczywistości w prowincjonalnym zaułku świata jakim jest Europa, o małej kałuży jaką jest Bałtyk niczego tu nie zmieni.
07 sierpień 2020 : 21:14 AQ | Zgłoś
+15 Na miłość boską, nie kosztem ekosystemu Bałtyku!
Musisz poszukać sobie paszy gdzie indziej, przecież tutaj jest już kompletna pustynia, sama Unia zamyka połowy na wiele lat, w tym roku UE wprowadziła po raz pierwszy zakaz połowów pelagicznych, czas się już powoli budzić a nie oszukiwać się, że jest dobrze.
08 sierpień 2020 : 08:06 TL | Zgłoś
+16 Ryby hodowlane to luksus dla bogatych
hodowla ryb to jedna z przyczyn światowego głodu, kiedy tanie ryby idą na paszę luksusowych ryb zamiast żywić biednych.
08 sierpień 2020 : 11:01 Green | Zgłoś
-3 ??
Sardelą peruwiańską z której powstaje większość mączki na świecie nie nakarmisz ludzi!
08 sierpień 2020 : 16:56 AQ | Zgłoś
+10 Więc kupuj paszę w Peru
od Bałtyku won!
09 sierpień 2020 : 09:36 TL | Zgłoś
-15 Biznes
Tyle szproty i śledzia ile jest w Bałtyku rynek konsumpcyjny nie wchłonie. Ludzie nie jedzą tylu szprotek. Więc jak chcesz mieć zbyt na rybę i zysk z rybałki to musisz sprzedawać na paszę. Proste i oczywiste. Dorsza w Bałtyku i tak już nie będzie, cudów w przyrodzie nie ma, więc nie będzie miał kto szprota zjadać. Pasza to jedyna szansa na zysk z rybałki na Bałtyku. Smutne, ale prawdziwe.
09 sierpień 2020 : 13:01 Jas | Zgłoś
+14 Przecież śledzia w Bałtyku prawie już nie ma
Komisja Europejska zamknęła połowy pelagiczne od 1 maja.
09 sierpień 2020 : 14:32 Jas | Zgłoś
+10 "Śledzia wyłowili rybacy" - mówią zieloni
Ale kto wyłowił ciernika z Zatoki Gdańskiej?

"Od połowy lat 70. ubiegłego wieku gatunkami dominującymi w zatokach Puckiej
i Gdańskiej stały się ryby ciernikowate, w szczególności ciernik Gasterosteus aculeatus Linnaeus, 1758 oraz w mniejszym stopniu cierniczek Pungitius pungitius
Linnaeus, 1758 (Skóra 1993 a-c). Skóra (1993a, b) podaje, że w miesiącach letnich
cierniki stanowiły nawet około 93-98% biomasy ryb w Zatoce Puckiej. Cierniki
również bardzo chętnie przebywały w obrębie portów: jachtowego w Gdyni i rybackiego w Pucku. "
10 sierpień 2020 : 18:11 Jas | Zgłoś
+20 Nawet Michnik błaga o litość dla oceanów
"Hodowle ryb to biznes pęczniejący kosztem oceanów, ogołoconych z ławic sardynek czy makreli. Z certyfikatem "zrównoważonego rozwoju" przez znane dyskonty trafiają na nasze talerze."
09 sierpień 2020 : 15:48 Koł 500 | Zgłoś

Zaloguj się, aby dodać komentarz

Zaloguj się

1 1 1 1
Waluta Kupno Sprzedaż
USD 4.0243 4.1057
EUR 4.2863 4.3729
CHF 4.4168 4.506
GBP 5.01 5.1112

Newsletter