Prawo, polityka

24 listopada 2020 roku odbyło się spotkanie SEA Europe - europejskiej organizacji zrzeszającej narodowe stowarzyszenia pracodawców przemysłu okrętowego, członków Unii Europejskiej - z przedstawicielami rządów krajów członkowskich UE.

Administrację rządową z Polski reprezentowali na nim: Maciej Styczyński, naczelnik Wydziału Strategii Przemysłu Okrętowego w Ministerstwie Infrastruktury i Agnieszka Kuraszyk, główny specjalista w tymże Wydziale. W spotkaniu uczestniczył również Ireneusz Karaśkiewicz, dyrektor biura Związku Pracodawców FORUM OKRĘTOWE, stowarzyszenia, które należy do SEA Europe.

Spotkanie zostało zorganizowane z inicjatywy SEA Europe i odbyło się w formie telekonferencji, a jego celem było poinformowanie w bezpośredniej rozmowie przedstawicieli rządów krajów członkowskich Unii Europejskiej o powadze sytuacji w jakiej znalazł się europejski przemysł budowy okrętów i podejmowanych w Europie krokach zaradczych.

O komentarz poprosiliśmy dyr. Ireneusza Karaśkiewicza.

- Jaka jest rzeczywista sytuacja w europejskim przemyśle okrętowym ?

- Najlepiej niech przemówią liczby i wykresy, pokazujące pewien trend i wydarzenia, które doprowadziły nas do punku, w którym dzisiaj jesteśmy. Zostały one przygotowane i zaprezentowane na spotkaniu w imieniu SEA Europe przez dr Reinharda Lükena, dyrektora niemieckiego stowarzyszenia producentów okrętowych VSM.

Na slajdzie 1 możemy zobaczyć jak ewoluowała wielkość produkcji okrętowej wyrażonej w CGT u czterech głównych globalnych rozgrywających: Unii Europejskiej, Japonii, Korei Południowej i Chin, oraz reszty świata (RoW). To wykres bezwymiarowy, pokazujący tylko proporcje, ale jasno odzwierciedlający proces jaki się dokonał w ciągu ostatnich 30 lat.

Slajd 2 pokazuje sytuację w Europie. Od roku 2010 wielkość produkcji wyrażona w CGT spadła średnio o ok. 50 proc. w stosunku do lat ubiegłych i przez następne lata utrzymywała się mniej więcej na takim właśnie poziomie.

Wymowny jest slajd 3, który pokazuje kwoty zamówień wyrażone w miliardach dolarów. Od roku 2010 w Europie, pomimo spadku produkcji wyrażonej w CGT, nastąpił silny wzrost zamówień wyrażonych w kwotach (USD) i zdystansowanie pozostałych globalnych konkurentów, u których wystąpił spadek. Specjalizowanie się Europy w budowie drogich i skomplikowanych technicznie jednostek przyniosło owoce. Slajd ten pokazuje również źródło obecnych jej problemów – niemal cała produkcja komercyjna krajów Unii Europejskiej, to statki pasażerskie i produkcja offshore, a więc obszary najmocniej uderzone przez efekt pandemii COVID-19.

Jeszcze wyraźniej pokazuje to slajd 4 – jak ewoluowała struktura nowych zamówień wyrażona w CGT u poszczególnych globalnych konkurentów. W Europie to statki pasażerskie: wycieczkowce i promy oraz ONCCV (Other Non-Cargo Carrying Vessles – inne jednostki, nieprzewożące towarów - offshore, holowniki, lodołamacze, pogłębiarki, statki rybackie, badawcze, ratownicze, tzw. workboaty, etc.), natomiast u naszych konkurentów są one jednak bardziej zdywersyfikowane.

Slajd 5 obrazuje globalne załamanie zamówień w roku 2020 wyrażone w kwotach (USD), w tym w szczególności jednostek pasażerskich.

I slajd 6 pokazuje jak będzie gasła produkcja jednostek pasażerskich (bez wycieczkowców) w Europie bez nowych zamówień, które niemal w całości idą obecnie do Chin.

W całej Europie biura projektowe, które są na początku całego procesu budowy statków, nie mają w tej chwili zamówień, lub mają ich bardzo mało. Przeprowadzane są redukcje zatrudnienia, a to prowadzi do trwałej utraty zgromadzonego przez lata bardzo cennego know-how.

- Czy to załamanie produkcji wycieczkowców w Europie będzie trwało długo ?

- Obawiam się, że to niestety potrwa. Z samym koronawirusem zapewne poradzimy sobie niebawem, są już pierwsze szczepionki i pojawiła się realna nadzieja, że do rozpoczęcia kolejnego sezonu wycieczkowego świat może wyglądać zupełnie inaczej. Zapewne wirus zostanie opanowany, natomiast strach przed nim będzie jeszcze trwał.

- Przypomnę tylko sytuację po zamachu na World Trade Centre z 11 września 2001 roku. Wówczas również nastąpiło załamanie rynku wycieczkowego. Teraz tego już nie pamiętamy, ale strach przed zamachem terrorystycznym był wówczas paraliżujący. Ludzie bali się wszelkich podróży: statkami, samolotami, nawet kupowania położonych na wysokich piętrach mieszkań lub pracy w wysokościowcach. Minęły 3 lata zanim sytuacja wróciła do normy, strach zniknął, a rynek wycieczkowców ruszył ostro do przodu. Analitycy przewidują, że tu może być podobnie – klientela wycieczkowców to jednak w dużej mierze ludzie wiekowi, grupa podwyższonego ryzyka, przez to ostrożniejsza. Jej powrót na wycieczkowce może potrwać.

- Jaki ta sytuacja będzie miała wpływ na polski przemysł okrętowy?

- Załamanie produkcji okrętowej w Europie uderzy w dużą część polskich firm kooperujących i produkujących wyposażenie. Polska to liczne biura projektowe, ale również zagłębie prac stalowych i wyposażeniowych – popyt na nie gwałtownie spadnie. Te stocznie, które produkują lub współpracują ze stoczniami zachodnimi produkującymi tzw. jednostki ONCCV odczują z kolei znacznie silniejszą konkurencję. Portfel zamówień drastycznie się skurczy.

- Jak poszczególne kraje europejskie reagują na tę sytuację?

- Po pierwsze, poprzez tworzenie i wprowadzanie w życie swoich narodowych planów ratowania przemysłu okrętowego, które to plany będą sfinansowane z europejskiego Instrumentu na Rzecz Odbudowy i Zwiększania Odporności (Recovery and Resilience Facility - RRF). Ministerstwa odpowiedzialne za przemysł okrętowy w poszczególnych krajach Unii Europejskiej bardzo intensywnie nad takimi planami pomocowymi już pracują, a niektóre już je wdrażają.

- Generalnie sprowadzają się one do planów odnowy flot poszczególnych krajów, z uwzględnieniem programu Europejskiego Zielonego Ładu, zmierzającego do redukcji, a później całkowitej likwidacji emisji CO2. Nie miejmy jednak złudzeń – poszczególne kraje UE tworzą te plany z myślą wyłącznie o swoich rodzimych stoczniach i producentach wyposażenia okrętowego.

- Europejski przemysł budowy nowych jednostek cywilnych stanął naprawdę na krawędzi zagłady. Stocznie dotąd produkujące luksusowe wycieczkowce świadome są tego, że będą musiały radykalnie zmienić i ograniczyć, a niektóre - być może – zamknąć produkcję, przynajmniej na jakiś czas.

- Przemysł okrętowy czekają wyzwania związane z nadchodzącą dekarbonizacją żeglugi. Koniunktura światowa na pewno za jakiś czas powróci – chodzi o to, żeby stocznie, biura projektowe, producenci wyposażenia do niej dotrwali produkując i sprzedając. Stąd te tworzone rządowe plany pomocowe.

- W trakcie spotkania postawiono dramatyczne pytanie: czy w 2030 roku będą jeszcze w Europie budowane statki? Jeżeli nie wdrożymy planów pomocowych, wówczas odpowiedź jest brutalnie oczywista.

- Jakie jeszcze kroki podejmuje SEA Europe?

- Przemysł okrętowy od lat zmaga się z nieuczciwą konkurencją krajów z Dalekiego Wschodu, głownie z Chin, które – w przeciwieństwie do krajów członkowskich UE - w sposób nieskrępowany stosują różnego rodzaju subsydia rządowe, wspierające ich producentów. To zabija europejskich wytwórców.

- Wg informacji opublikowanych w lipcu tego roku przez Centrum Studiów Strategicznych, pomoc Chin w formie subsydiów dla rodzimego przemysłu okrętowego i armatorów w latach 2010-2018 wyniosła 132 mld USD. Zdrowa, niesubsydiowana konkurencja z tym krajem, nie jest możliwa.

- W tej chwili w Komisji Europejskiej – przy aktywnym udziale SEA Europe – trwają prace, mające na celu przyjęcie rozwiązań chroniących wytwórców europejskich przed dotowanymi konkurentami spoza Unii Europejskiej. Jest to związane z przygotowaniem funduszu odbudowy gospodarek krajów UE po pandemii COVID-19 – chodzi o to, aby z programów pomocowych skorzystali producenci statków i wyposażenia z Europy, a nie z Chin.

- Związek Pracodawców FORUM OKRĘTOWE również stworzył Plan Obudowy Przemysłu Stoczniowego w Polsce. Co będzie z nim dalej?

 - Przygotowany przez FORUM OKRETOWE Program Odbudowy Przemysłu Stoczniowego – jego główne elementy - zostały zgłoszone 9 lipca 2020 do ówczesnego Ministerstwa Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej, a ono przesłało je do dalszego procedowania do obecnego Ministerstwa Finansów, Funduszy i Polityki Regionalnej, które koordynuje przygotowania Krajowego Programu Odbudowy. W istocie jest to program odbudowy polskiej floty przez polskie stocznie.

- Po jego ewentualnym zatwierdzeniu nastąpią dalsze prace, zanim zostaną przedstawione przez rząd polski Komisji Europejskiej do ostatecznego zatwierdzenia. Krajowy Program Odbudowy ma zostać przedstawiony Komisji Europejskiej w dniach od 15 listopada 2020 do najpóźniej 30 kwietnia 2021.

- Tekst Programu otrzymał Marek Gróbarczyk, sekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury oraz Maciej Styczyński, naczelnik Wydziału Strategii Przemysłu Okrętowego. Współpraca z pracownikami ówczesnego MGMiŻŚ w trakcie przygotowania dokumentów do złożenia była bardzo dobra i liczę na jej owocną kontynuację.

- Program Odbudowy Przemysłu Stoczniowego w Polsce wysłany został również do wszystkich najważniejszych osób w państwie z prośbą o poparcie włączenia go do Krajowego Programu Odbudowy, w tym m.in. do prezydenta RP Andrzeja Dudy, premiera Mateusza Morawieckiego, wicepremierów: Jarosława Kaczyńskiego, Jacka Sasina i Jarosława Gowina, ministra Finansów, Funduszy i Polityki Regionalnej  Tadeusza Kościńskiego oraz ministra Infrastruktury Andrzeja Adamczyka, a także przewodniczącego Sejmowej Komisji Gospodarki Morskiej Marka Sawickiego.

- Otrzymali go również przedstawiciele związków zawodowych, w tym m.in. przewodniczący Zarządu Regionu Gdańskiego NSZZ „Solidarność” Krzysztof Dośla oraz przewodniczący Krajowej Sekcji Przemysłu Okrętowego NSZZ „Solidarność” Mirosław Piórek.

- Jakie są reakcje środowiska okrętowego?

- Odzew był bardzo budujący – otrzymaliśmy ogromną ilość telefonów i e-maili popierających Program, dopingujących nas do działania i oferujących pomoc, ale również merytoryczne uwagi oraz propozycje uzupełnień. Korzystając z okazji chciałbym bardzo serdecznie wszystkim za nie podziękować. Chciałbym również podziękować mediom, które pomogły nam w jego rozpowszechnieniu.

- Były również – i to też muszę powiedzieć - bardzo liczne głosy wyrażające obawy, że Program ten może spotkać los programu BATORY, z którym wiązano ogromne nadzieje, a który - przez sposób realizacji - zakończył się fiaskiem. Ludzie uczą się na błędach - mam nadzieję, że nie zostaną one powtórzone.

- Mamy drugą szansę: są pieniądze w postaci ww. europejskiego instrumentu RRF, jest przychylność Komisji Europejskiej, by mogły być one zainwestowane w szeroko rozumiany przemysł morski – teraz potrzebna jest determinacja rządzących, by tę szansę wykorzystać. Trzeciej szansy nie będzie.

- Co będzie dalej z tym Programem?

- Został on przekazany najwyższym władzom państwowym, władzom resortowym, organizacjom związkowym i instytucjom związanym z branżą stoczniową tak, aby stworzyć jak najlepszy klimat i jak najszerszą bazę do wypracowania ostatecznych rozwiązań.

- Propozycja środowiska okrętowego leży na stole. Ze strony rządzących wielokrotne padały zapewnienia o chęci odbudowy polskiej floty i przemysłu stoczniowego w Polsce. Teraz jest krytyczny moment na podjęcie konkretnych działań.

RED.

Ilustracje: dr Reinhard Lüken - Verband für Schiffbau und Meerestechnik e.V.


Program Odbudowy Przemysłu Stoczniowego w Polsce jest dostępny pod poniższym linkiem:

Program Odbudowy Przemysłu Stoczniowego w Polsce

 

+10 Subsydiowanie
"- Przemysł okrętowy od lat zmaga się z nieuczciwą konkurencją krajów z Dalekiego Wschodu, głownie z Chin, które – w przeciwieństwie do krajów członkowskich UE - w sposób nieskrępowany stosują różnego rodzaju subsydia rządowe, wspierające ich producentów. To zabija europejskich wytwórców." Najlepsze jest to, ze to jest oczywiste od zawsze. UE zabila polski przemysl, w imie nielegalnych dotacji, po to, zeby Niemcy mieli mniej konkurencji. Bo UE nie moze nic poza granicami UE. A teraz oni mowia, ze musza dotować bo na dalekim wschodzie jest pomoc panstwa. Teraz odkryli. I teraz to oni bedą dotowac (niemieckie, zachodnie) stocznie. Polsce spadnie ewentualnie troche roboty przy wykonawstwie. Spawanie. Bo tam beda dotowane statki, ktorych Polska juz nie buduje. A nie samo spawanie.
02 grudzień 2020 : 07:38 Dotacje | Zgłoś
-2 No właśnie
W interesie polskich firm spawających kadłuby jest, żeby niemieckie i norweskie stocznie dalej były dotowane, bo dzięki temu jeszcze parę lat będziemy mogli przerabiać dla nich stal. A potem i tak zastąpią nas Rumuni, Bułgarzy, Turcy.
02 grudzień 2020 : 10:00 Pan Zenek | Zgłoś
-2 Płatność
Przede wszystkim niemieckie i norweskie stocznie płacą za pracę podwykonawcom i poddostawcom co w Polsce jest całkowicie niezrozumiałe :-) .
02 grudzień 2020 : 18:51 Postobserwator | Zgłoś
+2 Moj pierwszy norweski pracodawca pomylil sie 13 razy w okresie 10miesiecy
Nigdy na moja korzysc, zawsze na swoja.
02 grudzień 2020 : 21:56 Norweg | Zgłoś
-8 tele... itp.
To była telekonferencja. Czy pili zdalnie kawę i czy jedli zdalnie różne smakołyki? - bo zawsze był taki zwyczaj no i gadka typu "pierdu-pierdu"...
02 grudzień 2020 : 09:43 wacwac | Zgłoś
+6 He, he
Co w tym złego? Taniej wyjdzie. Nie trzeba płacić za hotele i przeloty. Co najwyżej - za ciastka i kawę :-) A wyjdzie z tego to, co zawsze, czyli ogólna bryndza.
02 grudzień 2020 : 10:03 Pan Zenek | Zgłoś
-6 Hipokryzja
W ogóle po co zapraszają przedstawiciela Kongo gdańskiego na Europejskie spotkania branżowe ? . Kongo przecież psuje rynek w Europie robiąc poniżej kosztów materiału, oferując stawki podwykonawcom 8 Euro/godz czyli 4 razy niższe i jeszcze tego nie potrafią zapłacić w terminie i jeszcze na tym zarobić. Straszna Hipokryzja. :-) Biorą udział w takim czymś, a sami kontraktując za mniej niż Chiny :-) . Wsparcia państwowego chcą cwaniaki ;-) . A takiego .... Nie się z Mozambikiem i Mali połączy na konferencje :-) .
02 grudzień 2020 : 10:18 Postobserwator | Zgłoś
+2 podsumowanie
Tak, to że przemysł stoczniowy czy cięzki jest dotowany przez panstwa spoza UE jak np Chiny to nie jest zadna tajemnica, ale gdy rzad polski chciał pomóc Polskim stoczniom to momentalnie pojawił się problem. Inne kraje UE jak np Niemcy czy Francja dotowały i dotują swoj przemysł. Jeśli chodzi natomiast o Polski przemysł to nie ma problemu w zasadzie jest już zaorany a nawet jeśli Polski rząd zechce cokolwiek podnosić z gruzów to jest cała rzesza ludzi opozycji którzy bardzo chętnie "wsadzą kija w szprychy" - zrobią wszystko by się to przedsięwzięcie nie usało. A zrobia to z kilku powodów, np dlatego, że będzie to inicjatywa "pisiorow" i nawet jeśli był by to najlepszy program/pomysł na świecie to nie jest ważne bo najważniejsze jest to że to pomysł brzydkich pisiokow.
02 grudzień 2020 : 10:27 ssss | Zgłoś
0 Słusznie
PIS tylko umie psuć. Nic poza tym (vide zniszczenie Morskiej w Świnoujściu). Za to powinno polecieć kilka głów, natomiast powinien wkroczyć Holding Remontowa - odciąć chorą nogę (Gryfia) a inwestować w Świnoujście.
02 grudzień 2020 : 11:41 Andrzej STAWSKI | Zgłoś
+10 A co ma Holding do tego?
Holding Remontowa jest prywatny, więc jak i po co miałby niby "wkraczać"? Niech każdy się zajmuje swoimi stoczniami. Państwo jest właścicielem Gryfii i MSR i może sobie odcinać co chce, jego prawo. A Holding ma swoje własne problemy i parę tysięcy swoich pracowników, których musi utrzymać.
02 grudzień 2020 : 12:28 Tymek | Zgłoś
-1 podsumowanie 2
Niestety w Polsce wielu ludzi nie myśli wspólnotowo - że to nasze Polskie więc trzeba o to dbać. tzw. opozycja śmieje się i szydzi z pomysłu budowy promów w Polsce w polskich stoczniach, robia wszystko by to sie nie udało - niestety nie słyszałem jeszcze o zadnym pomyśle opozycji ratującym polskie stocznie czy polski przemysł. Żadnych konkretów, żadnych pomysłów tylko krytyka i szydera.
02 grudzień 2020 : 10:28 sss | Zgłoś
0 Po co ci polskie stocznie jak sa niemieckie?
Opozycja ma ambicje robic to czego chca Niemcy (mowi sie Bruksela, ale to Niemcy tak naprawde rzadza). Jesli wiec masz stocznie malo rentowne z Niemczech to najpierw im trzeba pomoc. Polska wg koncepcji mittel Europy ma byc tylko dostawca tanich uslug. I fakt, gdybysmy zaczeli dzialac wspolnotowo, to moglibysmy duzo zrobic. Robilismy przeciez nie takie statki.
02 grudzień 2020 : 10:36 Robert2 | Zgłoś
-12 No jakie ????
No jakie robiliśmy te statki. Technologicznie i wyposażeniowo ledwie łapały się w Rosji. Całe szczęście , że były produkowane za psie pieniądze.
02 grudzień 2020 : 11:47 Andrzej STAWSKI | Zgłoś
+2 B201
Chemikaliowce ze Szczecina to światowa czołówka, co-ro ze Szczecina to też coś czego nie powstydziłaby się najlepsza stocznia na świecie. To nie w jakości i zaawansowaniu technicznym statków był problem.
03 grudzień 2020 : 06:13 SSN | Zgłoś
-1 Nie opłaci się
Nie opłaci się angażowanie opozycji w chore pomysły PISu. Nie dosyć, że PIS nie dopuści do realizacji autorstwa opozycji, a jak nawet pomysł przejdzie t PIS specjalnie spieprzy , bo tylko to potrafią. Nikt w PIS-ie nie ma zielonego pojęcia o małej i dużej wodzie !!!!
02 grudzień 2020 : 11:44 Andrzej STAWSKI | Zgłoś
0 Lepiej z mądrym zgubić, niż z głupim znaleźć
> Nie opłaci się angażowanie opozycji w chore pomysły PISu.
Ja bym to ujął w przysłowiu: Lepiej z mądrym zgubić, niż z głupim znaleźć
07 grudzień 2020 : 18:56 Polak mały | Zgłoś
+6 Marne szanse
Moim zdaniem to nie ma szans powodzenia. Po pierwsze - Niemcy, Holendrzy, Duńczycy zawsze pomagali swoim stoczniom - tak było przedtem i tak jest teraz. Np. Niemiecki rząd zlecił teraz budowę fregat za miliardy EUR w konsorcjum holendersko - niemieckim i mają spokój na 10 lat. Niezależnie od tego na pewno będą finansować inne swoje stocznie i budowę innych statków. Po drugie - wojna na subsydia z Chinami nie ma sensu. Ile by UE nie dopłacała swoim stoczniom (lub armatorom), chinole i tak dopłacą więcej, bo mają więcej hajsu niż cała UE. Skutek - w Chinach i tak będzie można zbudować statek taniej niż w UE, bo kto armatorowi z UE tego zabroni? W wojnie na subsydia prędzej wykrwawi się UE, niż Chiny, które tak czy owak ją wygrają i jak już nie będzie stoczni w Europie - oni będą dyktować ceny i UE, czy OECD może im nagwizdać.
02 grudzień 2020 : 12:16 Tymek | Zgłoś
-7 Polisa Pała
Nasze stocznie z murzyńskimi niewolniczymi stawkami rozbijają nawet Chiny. Nie wrzucajmy Konga do Europejskiego wora bo to zupełnie inny świat i problemy. Nasze Janusze, bambomenadżerowie i politruki wykrwawią cenowo Chiny. :-) .
02 grudzień 2020 : 12:43 Postobserwator | Zgłoś
0 inż bud okrętowego
A może, szukając ratunku dla upadającego przemysłu okrętowego w UE wprowadzić prostą i przejrzystą zasadę. Statek , który nie został zbudowany w UE nie ma prawa zawijać po raz drugi do europejskiego portu a najlepiej w ogóle. Prosta zasada , wprowadzona przez amerykański kongres tzw Jones Act , przyczyniła się do tego, że przynajmniej przez jakiś czas amerykańscy armatorzy musieli składać zamówienia u siebie a nie poza USA.
Stocznie w Chinach wyrosły na potęgę, zgarniając, zaczynając od małych do największych zamówień od kogo, od armatorów z Europy, którzy oczywiście szukają najtańszego producenta. Nawet nasz polski armator, spółka z udziałem Skarbu Państwa budował flotę gdzie - oczywiście w Chinach. Na tym chińskie stocznie zbudowały swoje doświadczenie i jeszcze trochę, gdy reszta świata się wykrwawi, będą samodzielnie dyktować warunki.
17 grudzień 2020 : 14:11 Piotr Jurkiewicz | Zgłoś

Zaloguj się, aby dodać komentarz

Zaloguj się

1 1 1 1
Waluta Kupno Sprzedaż
USD 4.0243 4.1057
EUR 4.2863 4.3729
CHF 4.4168 4.506
GBP 5.01 5.1112

Newsletter