Powiało optymizmem, ale niestety, niewielkim – tak na antenie Radia Szczecin (19.06.13 r.) podsumowała I Międzynarodowy Kongres Morski w Szczecinie redaktor Anna Kolmer.
Przez trzy dni, od 13 do 15.06.2013 roku, Szczecin miał być morską stolicą świata, gdzie rozmawia się o najważniejszych sprawach związanych z morzem na styku różnych obszarów życia gospodarczego, naukowego, kulturalnego, społecznego. – Czy tak się stało? – pyta dziennikarka. I dodaje, że w konferencji udział wzięło, nie jak zapowiedziano 800, ale nieco ponad 500 osób. Wielu gości przyjechało głównie dzięki kontaktom osobistym i znajomościom miejscowego świata biznesu i świata nauki. Kongres bowiem był słabo rozpowszechniony w Europie i świecie. O tym mówili jego uczestnicy w kuluarach.
Z punktu widzenia Warszawy, Gdańska czy Łodzi dwie „Polski Morskie” – z siedzibami w Trójmieście i Szczecinie – mogą być zbędnym ciężarem. Jednak z perspektywy „niewidzianych” z Warszawy regionów zachodnich – rozwój portów w Szczecinie i Świnoujściu, przywrócenie międzynarodowej klasy wodom Odry, aktywny udział w budowie Kanału Dunaj–Łaba–Odra, modernizacja kolejowej trasy nadodrzańskiej czy szybkie dokończenie budowy drogi S3 – to być, albo nie być.
Premier dostał list w butelce
Symbolika. Prezes Rady Ministrów otrzymał od uczestników I Międzynarodowego Kongresu Morskiego w Szczecinie list w butelce. Niestety, jego treść nie jest powszechnie znana w szczecińskim środowisku. Podobno jest w nim trzydzieści postulatów. Organizatorzy zostawili dwie kopie – dwie butelki – w Szczecinie. Pytanie – czy na pamiątkę? Czy może na „wszelki wypadek”? Warto również zapytać, na jaki adres wysłano list Prezesowi Rady Ministrów. Warszawski, czy w Gdańsku? Szanse na wyłowienie listu z morza w Zatoce Gdańskiej są nikłe.
Ci, którzy mają wspólnie „wiosłować”, a więc szczecińskie firmy, urzędy, samorząd i politycy, muszą rozbić „zapasową butelkę” z listem do premiera. Tam powinna być instrukcja do dalszego mówienia jednym głosem. To powinno być pierwszym, ważnym lokalnie przesłaniem.
Powstanie Szczecińskie
Kongres z nazwy i ambicji był międzynarodowy. W rzeczywistości było to ważne wydarzenie regionalne, które nie doczekało się choćby komentarza, poważnego odnotowania w mediach Trójmiasta. I nie ma się co dziwić. W Gdańsku i Gdyni mają własne problemy. „Pomorska Polska Morska” przemilczała „Zachodniopomorską Polskę Morską”. A szkoda, ponieważ na Pomorzu Zachodnim zaczyna się ciekawe w formie „Powstanie Szczecińskie”, które jest wyrazem samodzielności i świadomości lokalnych środowisk gospodarczych, samorządowych i politycznych. Gospodarka morska w Szczecinie przestaje być kwiatkiem do kożucha polityków czy „politycznym łupem” przy nowym rozdaniu. Wymaga myślenia, a przede wszystkim dialogu i wspólnego działania.
Prezydent Szczecina nie chce do kopalni
Piotr Krzystek był, niestety, jednym z ojców trzyprocentowego podatku od dzierżawy wieczystej w szczecińskim porcie. W Trójmieście od kilku lat podatek ten wynosi 0,30 procenta. I tego branża portowa nie mogła Krzystkowi wybaczyć. Ostatnio stanowisko prezydenta Szczecina uległo zmianie, a jego aktywność pokazuje, że chce być prezydentem miasta portowego. Optuje za tym, żebyśmy mieli taki sam podatek jak w Gdyni czy Gdańsku. Przestał też mówić o „pływających ogrodach”, a skoncentrował się na tym, co tu i teraz. Apeluje, aby decyzje w sprawie przyszłości terenów postoczniowych zapadały w Szczecinie a nie na Śląsku, gdzie swoją siedzibę ma Towarzystwo Finansowe, do którego należy stocznia.
- Poprzedni artykuł
- Następny artykuł »»
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.