Ma zasięg 143 metrów i kosztował 30 mln zł. Dzięki niemu konsorcjum gdyńskich firm chce przejąć sporą część rynku budowy farm wiatrowych w Polsce i Szwecji.
- Szwecja pozyskuje dziś 40 proc. energii z energii odnawialnej, Dania 24 proc., a Niemcy ok. 10 proc. W Polsce na razie opieramy się na węglu. Według planów Unii Europejskiej do 2020 roku Szwecja ma osiągnąć 49 proc., a według naszych szacunków w Polsce będzie się budować ok. 250 wiatraków rocznie - mówi prezes firmy Viatron, Igor Pawela.
Właśnie dlatego konsorcjum Morskiej Agencji Gdynia, terminalu GCT, Portowego Zakładu Technicznego i właśnie Viatronu (właścicielem jest giełdowy fundusz BBI Zeneris) kupiło za 30 mln zł dźwig (60 proc. dołożyła Unia Europejska), który służy do stawiania konstrukcji wiatraków.
Żuraw GTK 1100 jest jednym z siedmiu takich na świecie. Potrafi podnieść ładunek nawet na wysokość 143 m, czyli o 1,4 m wyżej niż najwyższy punkt Sea Towers. Najcięższym elementem wieży wiatrowej jest tzw. gondola, która waży 95 ton i trzeba ją podnieść na wysokość 105 metrów. Nie to jest jednak największą zaletą dźwigu.
- Transportuje się go na czterech samochodach, a zwykły dźwig na 14. Dźwigi obsługujące budowane w Polsce stadiony przyjeżdżają na kilkunastu samochodach. Poza tym w sześć godzin jesteśmy w stanie złożyć i rozłożyć dźwig. Po 12 godzinach może już pracować 800 m dalej - mówi Przemysław Panek, menedżer odpowiadający za logistykę w Viatronie.
Michał Sielski{jathumbnail off}
Porty, logistyka
Żuraw wyższy niż Sea Towers w Gdyni
01 grudnia 2010 |
Źródło:
