W centrum Sztokholmu do bałtyckich cieśnin w ciągu kilku minut trafiło w poniedziałek 10 tys. młodych ryb łososiowatych, a łącznie w ostatnich dniach do morza wypuszczono 150 tys. pstrągów i troci wędrownych. Turyści będą mogli je łowić bez zezwolenia.
Do nabrzeża przy Operze Królewskiej, nieopodal gmachu Riksdagu (parlamentu) i Zamku Królewskiego podjechała ciężarówka z cysterną, z której przez plastikową rurę wypuszczono do wody tysiące młodych ryb.
Moment uwolnienia hodowanych od dwóch lat w archipelagu sztokholmskim ryb był odliczany przez przedszkolaków. Przemówienie wygłosił członek zarządu Sztokholmu Jan Valeskog, który zwrócił uwagę na potrzebę wspierania bioróżnorodności i politykę zrównoważonego rozwoju miast. Obecny był również przedstawiciel firmy z branży nieruchomości, sponsora przedsięwzięcia. Przy zarybianiu niezbędne okazało się odstraszanie mew, liczących na łatwy łup.
Jak przekazał PAP specjalista ds. ryb miasta Sztokholm Oliver Karloef, "te dwuletnie ryby wypłyną na zimniejsze pełne morze na okres około dwóch lat, a potem wrócą tu na tarło".
- Wtedy będą mieć już 45-50 cm (długości) i ważyć 1,5-2 kg. Teraz mają 25-30 cm - podkreślił.
W Sztokholmie i w archipelagu sztokholmskim wędkarze, w tym turyści, nie potrzebują specjalnych zezwoleń na rekreacyjne łowienie ryb; wyjątkiem mogą być jeziora. Widok wędek przed parlamentem nie jest rzadkością. Podobne zarybiania, często z udziałem publiczności, będące oznaką wiosny odbywają się od 50 lat. W 2024 r. w takiej imprezie uczestniczył król Szwecji Karol XVI Gustaw.
Ze Sztokholmu Daniel Zyśk