4 marca na Transport Week 2014 odbyły się dwa panele dyskusyjne. Jeden poświęcony portom, drugi logistykom działającym na Pomorzu. Po panelu portowym powiało optymizmem, po logistycznym też, ale…lekko zmrożonym.
Moderator panelu, Marek Tarczyński, prezes Polskiej Izby Spedycji I Logistyki, zaczął od prowokacyjnego pytania: Czy Pomorze jest miejscem atrakcyjnym dla logistyki? Tomasz Dzieżyc (Vehicle Group EMEA) zauważył, że w jego branży zdecydowana większość firm mieści się na południu Polski, a to oznacza korzystanie z polskich dróg, które nie zawsze są przyjazne dla transportu. Sebastian Biskupski (Flextronics International Poland) podkreślił, że dla jego firmy istotne są korzystne koszty pracy. Natomiast bliskie położenie lotniska ma istotne znacznie dla firmy korzystającej w logistyce dostaw z firm kurierskich. Paweł Sasim (CEVA Logistics) podkreślił walory Gdańska jako miejsca atrakcyjnego turystycznie. Jest już centrum logistyczne, ale brak znaczącego inwestora, znanej marki, za którą przyszli by wielcy gracze rynku logistycznego. Pomorze jest atrakcyjne dla inwestorów – stwierdził Piotr Wichrowski (CEVA Logistics) dodając jednak dziegciu: jeśli nasi klienci są w Austrii czy Czechach to mamy już trudności z logistyką. Julita Schodowska (Jabil) stwierdziła wprost – Gdańsk – piękne miasto, ale w logistyce liczą się koszty, czas i terminowość dostaw.
Puszkę Pandory otworzył prezes Tarczyński zadając niewinne z pozoru pytanie o Port Centre Logistics w Gdańsku. Maciej Madejak (Goodman) stwierdził, że nasz kraj jest jeszcze pod obserwacją wiodących graczy, dla których ważne jest w jakim kierunku i tempie będzie się rozwijał. W Hamburgu jest taniej i szybciej – krótko oceniła przedstawicielka firmy Jabil. Nasi globalni kontrahenci z Dalekiego Wschodu w trakcie rozmów handlowych nawet nie wiedzieli, że są tu możliwości przeładunków – dodał Piotr Wichrowski. Do tego dochodzą negatywne oceny dotyczące obsługi celnej i polskich dróg. Wyraźnie odczuwa się brak aktywnej promocji Polski jako państwa morskiego. Tą myśl kontynuował Paweł Sasim z naciskiem podkreślając, że brak jest spójnej promocji polskich portów i terminali. Potrzebny jest port Trójmiejski – akcentował. Dlaczego nie można utworzyć składu konsygnacyjnego? – skierował pytanie do sali, na której siedział jedynie przedstawiciel Hamburga i DCT.
Marek Tarczyński próbował bronić polskich operatorów terminali wskazując, że klienci naszych portów mają do dyspozycji liczne serwisy i nie ma problemu z przemieszczeniem do Polski ładunku drogą morską. Julita Schodowska przekonywała jednak, że terminale oceaniczne oferują znaczenie lepsze warunki obsługi. Jeśli nie będzie w Gdańsku i Gdyni „jednego okienka” obsługi ładunków, to nie ma szans na przeniesienie obsługi towarów do portów Trójmiasta. Przedstawiciel DCT bronił polskiej racji podkreślając, że pod względem tempa rozładunku kontenerów są czołowym terminalem na świecie. DCT zajmuje 2. pozycję, zaraz za Los Angeles. Kontener musi przez pewien czas pozostać na placu składowym ze względu na bezpieczeństwo pracowników terminalu i kierowców - wyjaśniał pracownik DCT. Już sprawdziły się w naszych portach odprawy celne ładunków przed zawinięciem statku do portu – podkreślił Marek Tarczyński, co znacznie skróci czas jego obsługi celnej w terminalu. Zauważył również postęp w coraz lepszej obsłudze klienta i doskonaleniu organizacji pracy w terminalach Trójmiasta. To wynik konkurencji i samodoskonalenia – stwierdził Tarczyński.
Uczestnicy panelu zauważyli, że budujemy autostrady na południe Europy i staramy się konkurować z niemieckimi autostradami, a nie rozwijamy dobrych połączeń drogowych i kolejowych ze Wschodem. Nawet firmy skandynawskie wybierają jako miejsce inwestowania południe Polski. Ładunki ze Śląska zabierają porty Adriatyku. Globalni gracze wolą działać w ustabilizowanych latami łańcuchach logistycznych i bronią status quo. Kiedy podjęliśmy próbę przeniesienia dostaw do portu w Polsce, nasz partner logistyczny natychmiast obniżył ceny kontraktowe za usługę w Hamburgu – powiedziała Julita Schodowska. „Jesteśmy jeszcze na etapie przedszkola i mamy dużo do zrobienia” – zaznaczył Maciej Madejak.
W dalszej dyskusji zauważono, że Pomorze przegrywa logistyczną bitwę ze Śląskiem, słabo promuje się na rynku globalnym jako jednolity organizm, nie umie przyciągnąć liderów rynku logistycznego i wciąż nie jest w stanie udrożnić Wisły dla transportu towarowego. Czas wyjść z przedszkola.
rel (MG / Klaster Morski)
