Inne

Niedoprecyzowane prawo wciąż stoi na przeszkodzie, by kamieniste dno Zatoki Gdańskiej - u podnóża klifu w Gdyni Orłowie - ustanowić pierwszym w Polsce morskim rezerwatem.

Mimo to ten teren został właśnie objęty ochroną. Od lat bezskutecznie wnioskowali o to urzędnicy, badacze i działacze na rzecz ochrony przyrody. W końcu sprawa orłowskiego klifu i raf kamiennych została przekazana przez Radę Ministrów do Komisji Europejskiej z prośbą o włączenie tego terenu do projektowanego obszaru siedliskowego Natura 2000. Pozwoli to stworzyć szczegółowe plany ochrony. Tych obawiają się jednak rybacy. Zapowiadają, że jeżeli zostaną na nich nałożone jakieś ograniczenia, będą protestować.

Konsultacje dotyczące włączenia terenów u podnóża klifu do obszaru Natura 2000 rozpoczęły się w ubiegłym roku. Gdyńskie głazowisko - wraz z pobliskim rezerwatem Kępa Redłowska oraz ponad 50 innymi terenami w innych częściach Pomorza, jak m.in. Jar Rzeki Raduni czy Dolina Rzeki Słupi - jeszcze na etapie wniosku do zaopiniowania znajduje się pod ochroną. Zdecydowana większość terenów objętych unijną ochroną była jednak już wcześniej chroniona polskimi przepisami, w przeciwieństwie do podnóża orłowskiego klifu.

- Formalnie nadal nie można utworzyć rezerwatu na obszarach morskich u podnóża Kępy Redłowskiej - zaznacza Joanna Jarosik, regionalny konserwator przyrody w Gdańsku. - Teraz jest jednak chroniony w ramach sieci Natura 2000.

Razem z rezerwatem Kępa Redłowska ochroną objęte zostało ponad 335 hektarów Orłowa. Zdaniem naukowców, teren w pobliżu mola należy do najcenniejszych przyrodniczo obszarów Zatoki Gdańskiej. Żyje w nim wiele rzadkich i zagrożonych wyginięciem gatunków flory i fauny morskiej, takich jak bałtycki konik morski, trawa morska czy czarne glony.

- To mozaika różnych siedlisk, skupionych na małym obszarze - napisano we wniosku do KE. - Począwszy od głazowisk obrośniętych bogatymi zbiorowiskami roślin, w tym wyjątkowo cennym przyrodniczo gatunkiem wieloletniego krasnorostu. Kamienne usypisko koło Orłowa jest wyjątkowym miejscem dla Zatoki Gdańskiej; w Polsce tego rodzaju siedlisko występuje głównie na otwartym wybrzeżu. W wodach ostoi występuje bogata fauna z udziałem rzadkich i objętych ochroną gatunków ryb, a także innych gatunków, jak np. rzadkie w Polsce morskie bezkręgowce.

Podczas inwentaryzacji dna morskiego w okolicach orłowskiego mola działacze Greenpeace oraz naukowcy z Komitetu Badań Morza Polskiej Akademii Nauk zliczyli w sumie około 200 różnych gatunków fauny i flory. Od 2009 roku starają się, by ten teren został objęty prawną ochroną.

- Włączenie go do sieci Natura 2000 to duży krok do przodu - zauważa Magdalena Figura, koordynatorka kampanii Morza i Oceany w Greenpeace Polska. - Mamy nadzieję, że plany zarządzania tym terenem wezmą pod uwagę wyjątkowość tego obszaru. Niestety, wciąż nie ma przepisów, które pozwoliłyby utworzyć tam morski rezerwat. Czekamy na zmianę ustawy.

Plany utworzenia morskiego rezerwatu rozbijają się od lat o obecne ustawodawstwo, ponieważ prawo nie określa, która instytucja miałaby tworzyć i zarządzać rezerwatami przyrody na obszarach morskich. Z zapisów ustawy o ochronie przyrody wynika, że utworzyć rezerwat może tylko regionalny dyrektor ochrony środowiska. Problem w tym, że nie ma on delegacji prawnej do zrobienia tego poza granicami województwa - a wody zatoki prawnie nie leżą w granicach województwa pomorskiego.

Jak podają urzędnicy RDOŚ w Gdańsku, głównym zagrożeniem dla dna zatoki w okolicach orłowskiego mola są m.in.: budowa opasek betonowych i progów na dnie, pływające skutery wodne, żaglówki oraz motorówki. Nie bez znaczenia ma być również nieodległe sąsiedztwo basenu jachtowego im. Mariusza Zaruskiego czy ujście rzeki Kaczej, skąd mają dostawać się do zatoki zanieczyszczenia. Teraz inspektorzy z Urzędu Morskiego mają za zadanie opracować plan, który wykluczy te zagrożenia. Ma on powstać w ciągu sześciu lat.

- Nie będzie to tak restrykcyjne, jak byłoby w przypadku rezerwatu - zaznacza Andrzej Cieślak, główny specjalista z zespołu planowania i zagospodarowania przestrzennego obszarów morskich gdyńskiego Urzędu Morskiego. - Głównym zadaniem będzie zadbanie o to, by żadna działalność nie wpły- nęła na przedmioty ochrony.

Mieszkańcy Gdyni i turyści wciąż będą mieli w tym miejscu dostęp do plaży. Choć nie jest pewne, czy i w jakim stopniu te ograniczenia mogą dotknąć rybaków, ci już zapowiadają sprzeciw. - Rybacy nie mają żadnego wpływu na dno morskie w tym miejscu -podkreśla Grzegorz Hałubek, prezes Związku Rybaków Polskich oraz były wiceminister gospodarki morskiej. - Takie ograniczenia wpisują się w element niszczenia rybołówstwa i będziemy protestować. Być może sprawa zakończy się w sądzie, gdzie będziemy wnosić o odszkodowania.

Ksenia Pisera

 

0 Grzes daj spkoj...
oprocz rybakow sa i klusownicy. Bronisz ich?
12 luty 2013 : 21:55 Guest | Zgłoś

Zaloguj się, aby dodać komentarz

Zaloguj się

1 1 1 1

Źródło:

Waluta Kupno Sprzedaż
USD 4.0048 4.0858
EUR 4.2823 4.3689
CHF 4.3852 4.4738
GBP 4.9827 5.0833

Newsletter