Inne

Ćwierć wieku temu, 21 października 1987 r., do macierzystego portu w Gdyni zawinął Stefan Batory, kończąc nie tylko swój ostatni, 140. rejs liniowy, ale również ponad półwieczny okres panowania „morskiej dynastii Batorych” na północnym Atlantyku. Pożegnanie z oceanem było niezwykle burzliwe.

Rejs ten przeszedł do historii polskiej i światowej żeglugi także dlatego, że była to ostatnia, regularna podróż w całej, liczącej 57 lat historii polskiej żeglugi pasażerskiej przez płn. Atlantyk, a Kanada z Europą straciły stałe morskie pasażerskie połączenie. Polski transatlantyk był bowiem jedynym statkiem pasażerskim, za pomocą którego takie połączenie było jeszcze utrzymywane.

Ostatni liniowy rejs Stefana Batorego obfitował w wiele godnych odnotowania wydarzeń. Jednym z nich było pożegnanie z Montrealem – portem, który statki noszące imię Batory regularnie obsługiwały od 30 lat.

"Batory dobry ambasadorze Polski, żegnamy cię mile wspominając" – ogromny transparent z takim właśnie napisem i olbrzymim białym orłem z koroną powiewający na terminalu pasażerskiego Ibereville w Montrealu oraz licznie zgromadzeni Polonusi, kontrahenci PLO, dziennikarze, w tym kilka ekip telewizyjnych żegnali Stefana Batorego, który po raz ostatni gościł w tym porcie. Spośród 673 osób, zaokrętowanych w Montrealu, około 20 procent stanowili pasażerowie, którzy Stefanem Batorym odbyli już wiele podróży i w rejsie tym żegnali się ze statkiem, na którym przeżyli wiele niezapomnianych chwil.

Wcześniej, z okazji ostatniego pobytu transatlantyku w Montrealu, jego dowódca, kpt. Hieronim Majek wydał przyjęcie, na którym również wypowiedziano wiele ciepłych i serdecznych słów pod adresem statku, jego armatora oraz kapitana i załogi. Wszyscy mówcy - oprócz kapitana także konsul generalny Polski w Montrealu, prezes firmy Mc Lean Kennedy Inc., generalnego agenta pasażerskiego PLO w Kanadzie oraz dyrektor naczelny portu w Montrealu - w swoich przemówieniach wyrażali nadzieję, że ostatnia wizyta Stefana Batorego w Montrealu nie oznacza ostatniej wizyty polskiego statku pasażerskiego w tym porcie.

Wzruszającym wydarzeniem była też uroczystość symbolicznego opuszczenia biało-czerwonej bandery przed wejściem statku na wody kanału La Manche. W ten sposób flagowy statek PLO i jego licząca w tym rejsie 301 osób załoga, pożegnała się z północnym Atlantykiem – szlakiem żeglugowym regularnie obsługiwanym przez Stefana Batorego od 19 lat, a przez polskie transatlantyki od 1930 roku. Statek, mimo iż pod polską banderą pływał jeszcze przez kilka miesięcy, nigdy już nie odbył podróży przez północny Atlantyk.

- Możemy z podniesionym czołem stwierdzić, że spełniliśmy pokładane w nas nadzieje, godnie reprezentując polską banderę i nasz kraj oraz sławiąc imię polskiego marynarza i Polskich Linii Oceanicznych - powiedział w swym wystąpieniu kpt. Hieronim Majek. - Dumny jestem, że mogłem dowodzić tym statkiem i pływać z tak wspaniałą załogą.

Na zakończenie wzruszającego wystąpienia, kapitan Majek podziękował Neptunowi za dobrą opiekę nad statkiem i jego załogą, piękną słoneczną pogodę podczas pożegnalnego rejsu, a także zapewnił, że polska bandera w przyszłości będzie jeszcze powiewać na statkach pasażerskich przemierzających płn. Atlantyk. Uroczyście, z pełnym morskim ceremoniałem opuszczona bandera, po przypłynięciu statku do Gdyni, została przekazana Izbie Historii PLO, gdzie obok pamiątek po Batorym i ośmiu innych pasażerskich transatlantykach, przez kilka lat, aż do jej zlikwidowania, przypominała chlubną, 57-letnią historię polskiej żeglugi pasażerskiej przez Atlantyk.

Pożegnanie Stefana Batorego z północnym Atlantykiem nie było jednak ostatnim wydarzeniem tego niezwykłego rejsu. Już następnego dnia, 16 października, nasz ostatni transatlantyk i jego załoga przeszli najtrudniejszy chyba w całej swojej służbie egzamin, sprawdzający autentyczność przydomka lucky ship, który nie bez powodu przylgnął nie tylko do Batorego, ale również do jego następcy Stefana Batorego. Surowym egzaminatorem był huragan o niespotykanej w tamtym rejonie Europy sile, który tego dnia we wczesnych godzinach rannych przeszedł nad południowo-wschodnią Anglią.

Huragan zaskoczył wszystkich, również – podobno – najlepsze w świecie brytyjskie służby meteorologiczne, które nie zdążyły nadać odpowiednich ostrzeżeń nawigacyjnych, co angielska prasa nazwała później „skandalem stulecia”. Stefana Batorego huragan dopadł już na Tamizie, gdy zmierzał z pilotem na pokładzie do portu Londyn – Tilbury.

+6 rejs
Bardzo ładne opisany ostatni rejs! Wspomienia
29 sierpień 2018 : 17:21 Marian | Zgłoś

Zaloguj się, aby dodać komentarz

Zaloguj się

1 1 1 1
Waluta Kupno Sprzedaż
USD 4.0243 4.1057
EUR 4.2863 4.3729
CHF 4.4168 4.506
GBP 5.01 5.1112

Newsletter