Wilbur Smith znowu daje czadu! Tym razem zabiera nas na pokład oceanicznego holownika, gdzie śmiertelną walkę o pieniądze, honor i własne życie toczy Nicholas Berg.
Kiedy miesiąc temu polecaliśmy najnowszą powieść Wilbura Smitha (czytaj: Morze w ogniu), nie sądziliśmy, że tak szybko znowu zanurzymy się w wykreowany przez niego świat. Tym razem gorąco polecamy lekturę jego nieco starszej powieści „Gniew oceanu”. Starszej – co jednak nie oznacza gorszej. Smith jest mistrzem w swoim fachu i wszystkie jego książki trzymają wysoki poziom, czy mówiąc inaczej, wywołują wysokie napięcie nerwowe u czytelników.
W „Gniewie oceanu” poznajemy kapitana Nicholasa Berga, byłego bogatego armatora, który utraciwszy majątek na skutek intryg człowieka, który przy okazji odbił mu żonę, rusza na jedynym pozostałym mu holowniku w morze, aby uratować należący niegdyś do niego wycieczkowiec. Statek utkwił w lodach Antarktydy, a Berg nie jest jedynym, który chciałby sięgnąć po nagrodę za jego ocalenie.
I, jak to zwykle u Smitha bywa, jest to tylko początek kolejnej historii, której bohaterem jest gigantyczny supertankowiec, a stawką niewyobrażalna katastrofa ekologiczna i życie wielu ludzi. Cóż. Smith ponownie wystawia swoich czytelników na ciężką próbę. Próbę morza. Są chętni, aby się z nią zmierzyć?
„Gniew oceanu”, Wilbur Smith, Wydawnictwo Albatros A. Kuryłowicz (www.wydawnictwoalbatros.com), str. 479